Wolfgang z niesmakiem patrzył na ciała. Tak jak je potraktowano wzbierało w nim na wymioty, jednak nie zaczął wymiotów.
Po spędzeniu sporo czasu w kanałach i widząc to co w Bogenhafen widzieli był już twardszym facetem.
***
Techler słuchał kompanów z uwagą i w końcu się włączył do rozmowy.
- Lepiej im barki nie zostawiać. Potopią się lub uciekną. Spalić po pijaku też łatwo a ich noclegownia jest oddalona od konstrukcji.- Oznajmił i zastanowił się nad sprawą wart.
- Po dwóch jak Pan Lothar mówi. Tylko gdzie? Na wieży? Czy na dole?- Zadał nurtujące go pytanie.
Wolfgang rozmyślał nad tym jak magicznie się przygotować do swojej warty i czy może pomóc kompanom. Czary, których używał do tej pory nie zawiodły go.
Wyostrzenie zmysłów, wyczucie niebezpieczeństwa. Wszystkie te czary były bardzo pomocne, ale działały chwilowo.
Po jakimś czasie studiując księgę wiedział co zrobić. Usiadł spokojnie pod gołym niebem i splatał magię by rzucić
Wróżbę. Musiał wiedzieć czy w jakim czasie najlepiej wartować i rzucić czary wspomagające by ustrzec się przed niebezpieczeństwem czekającym na nich tej nocy.