Gdyby któryś z hobbitów zapragnąłby nagle złożyć dość niespodziewaną wizytą w norce Pana Hugona Bracegirdle, najpewniej dość mocno był by zaskoczony niecodziennym hałasem i bałaganem w jego cichej i przytulnej posiadłości - w Shire wszyscy dobrze znali zwyczaje Pana Hugona, bibliofila i miłośnika ziela fajkowego i co najważniejsze miłośnika spokoju. Jednak gdyby uważnie się przysłuchać i rozejrzeć dość łatwo można by było ustalić winowajce owego zamieszania - Myrtle Bracegirdle bratanica Pana Hugona tylko ona mogła dotykać bez pytania pokaźnej kolekcji książek, druków i zwojów stanowiących dumę i chlubę Pana Bracegirdle.
W Północnej Ćwiartce wszyscy dobrze znali Myrtle Bracegirdle, owego niespokojnego ducha który raz po raz zakłócał spokój okolicznym sąsiadom.
Tym razem ów harmider wywołała dość nieoczekiwane zdarzenia, a właściwe była to wiadomość od Isengar Tuk - a dokładnie rzecz biorąc było to zaproszenie na przyjęcie urodzinowe.
Z okazji swych dziewięćdziesiątych i pierwszych urodzin Pan Isengar Tuk ma zaszczyt zaprosić Myrtle Bracegirdle na przyjęcie urodzinowe, które odbędzie się w niedzielę dnia 9 września 1300 r. od godziny 17.30 w posiadłości jubiltata przy ul. Stokrotkowej 3, Nad Wodą, Shire, Zachodnia Ćwiartka. ***
Myrtle była pewna że już widziała tę książkę, nie miała co do tego wątpliwości. Dobrze pamiętała że znajdowała się ona między dwoma opasłymi tomami - to znaczy między ''Uprawa i pielęgnacja kapusty - czerwiec, lipiec'' a ''Rody i rodziny Shire - koligacje i genealogie''. Myrtel fuknęła i zawołała głośno, wyglądając na korytarzyk.
-Wuju, wuju! Widziałeś może gdzieś ''Rzeki i brody w Shire - praca niejakiego Bergrim Tuka'', potrzebuję ją a pamiętam że jakiś czas temu ją czytałeś paląc swą fajkę.
Jednak nie była żadnego odzewu, najwyraźniej Pan Hugon Bracegirdle udał się z niespodziewaną wizytą do swego sąsiada lub co bardziej prawdopodobne nie chciał oglądać chaosu panującego obecnie w jego biblioteczce. Nie doczekawszy się odpowiedzi, Myrtle ruszyła na dalsze poszukiwania.
Po jakimś czasie młoda hobbitka odnalazła wspomnianą wcześniej księgę w kredensie między garnkami a talerzami, najwyraźniej Pan Hugon odłożyła ją tam gdy przygotowywał kolację bądź obiad i w swym roztrzepaniu zapomniał odłożyć ją na miejsce.
Szczęśliwa że odnalazła prezent dla Pana Insgara, Myrtle szybko przebrał się w swą najlepszą kreację - na pewno najmniej podartą i skierował się do drzwi norki. Przy okazji z kuchni podkradła placek miodowy i tak wykpiwana ruszyła do posiadłości Pan Tuka, a właściwie do posiadłości swego ciotecznego dziadka. Zaproszenie trochę ją zdziwiło, ale nie było co narzekać - większość hobbitów z Północnej Ćwiartki wolał nie zapraszać Myrtel na urodziny, uchodziła za dość lekko dziwacznego hobbita.
Z taką myślą i brzuchem napełnionym plackiem,okruszki posłużyły do nakarmienia myszki schowanej w jej kieszeni - dotarła przed drzwi norki Pana Isengar Tuk, Myrtel westchnęła i zapukała dość niepewnie do drzwi.