Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2017, 15:50   #57
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Następnie rycerz szybko zwrócił się do kobiety, kiedy tamci uciekli.
- Wstań już. Ubierz się, zamknij dokładnie drzwi od piwnicy na klucz. Potem weź klucze od lokalu. Zamknij także. Ruszamy. Wezmę cię stąd. Będziesz bezpieczna. Chyba nie chcesz tutaj pozostać. Jeszcze któryś spośród tamtych wróci - szybko ordynował polecenia. Jak najszybciej chciał się stąd ruszać. Wezwać powóz oraz pędzić do panny Florence.

Kelnerka spojrzała na niego przerażona, siedząc na ladzie zwinęła się w kłębek, zachowując się jakby nic do niej nie docierało. Posłał więc jej Zachwyt.
- Nie bój się - powiedział. - Oraz bądź mi posłuszna - dołożył Dominację - następnie jeszcze raz powtórzył. - Wstań już. Ubierz się, zamknij dokładnie drzwi od piwnicy na klucz. Potem weź klucze od lokalu. Zamknij także. Ruszamy. Wezmę cię stąd. Będziesz bezpieczna.

Obolała kobieta ruszyła kuśtykając w stronę zaplecza by wykonać wszystkie czynności. Gaheris zauważył, że jej spojrzenie zmieniło się. Patrzyła na wampira jakby… ponętnie? Od razu wywołało to grymas zazdrości na twarzy Charlotty. Doskonale! Przynajmniej nie będzie aż tak myśleć, jak boli ją mocno ręka. Kiedy wykonała wszystko, grupka ruszyła do najbliższego postoju powozów. Przedtem jednak oczywiście zamknęła też sam pub. Kelnerka musiała wiedzieć, gdzie tutaj stoją dorożki.

Okazało się, że gdy tylko kelnerka zdradziła im gdzie dokładnie są, Charlie sama doprowadziła całą grupę do miejsca gdzie mogli złapać jakiś środek transportu. Narzeczona wydawała się bardzo dobrze orientować nawet w tego typu dzielnicach. Gdy tylko zajęli miejsce w podniszczonej dorożce. Charlotta mocno wtuliła się w jego ramię, wyraźnie dając drugiej kobiecie znak co sądzi o jej powłóczystych spojrzeniach. Uff, jak dobrze. Nagle padnięta Charlotta, którą musiał wynosić, która patrzyła wyłącznie nieprzytomnym wzrokiem mając złamaną rękę, dostała solidną dawkę energii. Prowadziła, orientowała się, była całkiem przytomna, czyli nie było aż tak bardzo kiepsko. Może jednak jej ręka była tylko pęknięta? Wtedy mógłby ofiarować jej trochę krwi. Jednak jeśli było coś nie tak, musiał się tym zająć najpierw medyk, który odpowiednio wszytsko ustawi.
- Proszę jak najszybciej! Dostanie pan podwójną opłatę - krzyknął do woźnicy. Musieli jak najszybciej dostać się do Florence, lub co najmniej do Sylwii.

Gdy dotarli do domu starszej Torreadorów, szybko zorientowali się że jest tu dosyć pusto. Florence musiała odesłać większość swoich sług do pomocy przy poszukiwaniach. Na szczęście gdy tylko dotarli do klatki schodowej pojawiła się niemal naga ghulica.
- Dobry wieczór. Potrzebuję się natychmiast widzieć z panną Florence, lub panną Sylwią - zaordynował błyskawicznie. - Ponadto czy jest gdzieś blisko lekarz?

Ghulica spojrzała na niego lekko zbita z tropu, a potem na towarzyszące mu kobiety. Po chwili chyba udało się jej ich rozpoznać, więc odetchnęła.
- Pani Sylwia jeszcze nie wróciła, a Madam jest w swoim gabinecie… - Uśmiechnęła się do wampira. - Jeśli Pani karze, mogę posłać po medyka.
- Proszę natychmiast posłać oraz zaordynować nas pani. Henry Ashmore z narzeczoną oraz gościem - potrzebował się śpieszyć.
- Proszę za mną. - Ghulica ruszyła na piętro mocno kołysząc biodrami. - Wybaczy Pan, ale niestety nie mogę wzywać do Domu nikogo bez zgody Madame. - Uśmiechnęła się do niego przepraszająco i ruszyła korytarzem prowadząc ich w nowym kierunku. PO chwili zapukała do jednego z pomieszczeń.
- Pani. Przybył Pan Henry Ashmore wraz z narzeczoną i gościem.
- Wpuść. - Florence wydawała się być lekko poddenerwowana. Gdy tylko przekroczyli próg pomieszczenia, zobaczyli wampirzycę zasiadającą przy obszernym biurku. Podniosła na nich wzrok i zrobiła zaskoczoną minę, widząc w jakim są stanie. - Chyba… przydałaby się wam pomoc. Czy się mylę?
- Najpierw chyba najlepiej wysłać kogoś pod - wskazał na Charlie oraz na kelnerkę - wskażą dokładny adres, żeby znaleźć obezwładnionego członka rodziny. Niewatpliwie tamten, który ... - mówił oględnie ze względu na kelnerkę. Choć zawsze mógł jej zmienić pamięć. Jednak Florence mogła wyczuć krew na zabranym płaszczu. - Kołek. Oraz zajać się Charlie, ma złamaną rękę. Trzeba ustawić zanim cokolwiek się. Ponadto … sama zresztą pani wie - już dodał spokojniej, bowiem wcześniej mówił bardzo szybko.

Starsza przysłuchiwała się, wyraźnie starając się zrozumieć o co mu chodzi.
- Hm… - Przeniosła wzrok na kelnerkę, która nadal była dla niej zagadką. - Moja droga, zaczekaj na dole. Klaro, proszę daj tej biedaczce coś ciepłego, poślij po lekarza i przyślij do mnie Straina. Jeśli dobrze zrozumiałam, będzie dla niego robota.
Ghulica skłoniła się nisko i wyprowadziła kelnerkę z pokoju. Florence odprowadziła ją wzrokiem, po czym wskazała swoim gościom fotele, sama wstając od biurka.
- Wyjaśniłbyś mi teraz na spokojnie co dokładnie się stało? - Wampirzyca podeszła do stojącego przy ścianie barku i wydobyła z niego butelkę. Gdy ją otworzyła do nozdrzy wampira dotarł charakterystyczny zapach krwi.
- Jeśli mógłbym też prosić - wiadomo było, cóż takiego ma na myśli. - Ruszyliśmy z Charlottą za zapachem oraz śladami krwi od miejsca, gdzie leżała ta biedna kobieta. Drań uciekał dachami po kalenicach, ale Rzemieślnicy mają wyjątkowo wyczulone zmysły. Idąc tak dotarliśmy do pubu prowadzonego przez ghula oraz tą właśnie kelnerkę. Choć biorąc pod uwagę to co widzieliśmy, była traktowana nie tylko jak kelnerka, ale też kobieta, na której można zaspokoić się bez potrzeby jej zgody. Kelnerka wskazała nam drzwi do piwnic. Ruszyliśmy tam, wreszcie znaleźliśmy drania. Całego okrwawionego wampira, bardziej przypominającego zwierzę. Chyba szalonego wręcz. Właśnie stąd te rany - przyznał. - Zanim został zakołtowany mocno protestował, krótko mówiąc rzucił się na nas, zaś od tyłu ruszył jeszcze jego ghul. Wspomniany barman. Obecnie wygląda to tak. Ghul jest bardzo osłabiony - wskazał na swoje usta. - Po walce musiałem. Ale żyje. Jest zamknięty w piwnicy na samym końcu korytarza. Wampir leży zakołkowany na korytarzu. Wychodząc zabraliśmy kelnerkę, do której właśnie się dobierali podpici panowie. Może coś wie, uznałem, przydatnego. Ponadto ona pozamykała piwnicę i pub, żeby nikt tam się nawet przypadkiem nie dostał. To tyle - wyjaśnił pannie Florence.

Starsza nalała krwi tylko do jednego kielicha i podała go Gaherisowi.
- To dla ciebie, posilałam się niedawno. - Uśmiechnęła się i spojrzała na Charlottę. - Musiał być dosyć silny skoro tak zaszedł wam za skórę. Niebawem powinien być medyk, mieszka przecznicę dalej.
Wampirzyca zdążyła tylko przysiąść na krawędzi biurka, gdy u drzwi rozległo się pukanie, a no środka wsunęła się znajoma głowa Straina. Pierwsza rzecz jaka rzuciła się Gaherisowi w oczy to, że nie był on już ghulem.
- Posłałaś po mnie Matko.
- Na dole jest młoda dziewczyna, która wie, gdzie jest nasz uciekinier. Podaj jej proszę co nieco krwi i zabierz by wskazała ci drogę.
- Oczywiście. - Strain skłonił się lekko. - Zabiorę kilku ludzi.

Gdy wampirzyca przytaknęła ruchem głowy, mężczyzna skłonił się ponownie i opuścił pokój, po chwili usłyszeli na korytarzu jego oddalające się kroki.
- Dziękuję - wlał w siebie solidną porcję. Od razu zrobiło się trochę lepiej. Krew spowodowała, że jego zdenerwowanie, obawa oraz poczucie pustki zmalało, zaś twarz nabrała lekkich rumieńców. Zawsze zresztą wyglądał nieco bardziej normalnie, niżeli pozostałe wampiry. - Spieszyliśmy się, bowiem sama wiesz. Pojęcia nie mam o tamtym wampirze. Przy okazji, właściwie czyj to teren jest? - spytał piękną kobietę.
- Niczyj. Moja jurydyka kończy się kilka przecznic wcześniej. - Florence zamyśliła się na chwilę. - Miałam plan by Strain zajął się tamtym obszarem, bo wymaga odrobiny czułości, ale na razie za dużo jeszcze nowego przed nim do odkrycia.
- Miejmy nadzieję, że nie ma tam podobnych zdziczałych osobników - stwierdził rycerz niespokojnie spoglądając na Charlie. Narzeczona zapadła się w fotelu i oparta głową o załusznik siedziała z przymkniętymi oczami. Była blada i wyraźnie ją bolało. - Gdzie jest ten lekarz?
- Właśnie przeszedł przez bramę. - Florence uśmiechnęła się, a po chwili do uszu wampira dobiegły szybkie kroki na parterze, schodach i chwilę później na korytarzu. Do środka wbiegł starszy mężczyzna, w którym Gaheris rozpoznał ghula.

[MEDIA]http://www.victoriana.com/Mens-Clothing/images/1870-4.jpg[/MEDIA]

- Pani? - Mężczyzna skłonił się nisko wampirzycy i rozejrzał po pokoju, szukając przyczyny dla której został wezwany.
- To Henry jest doktor Lawford. Zajmuje się moimi dziewczynami. Jakbyś mógł ułożyć naszą drogą Charlie na sofie, to się nią zajmie.
- Tak.. tak oczywiście. - Mężczyzna wyglądał jakby wyciągnięto go z łóżka. Szybko podszedł do fotela, na którym siedziała Charlotta, teraz już z otwartymi oczami. Dosyć szybko zlokalizował przyczynę problemu. - Proszę też panienkę rozebrać do pasa, przygotuję co trzeba.

Rycerz uniósł narzeczona układając ją na sobie wedle wskazań Florence.
- Ręka może złamana - był bardzo ostrożny, żeby nie urazić dziewczyny podczas całego procesu przenoszenia i układania. Zaś co do rozbierania … mógł trochę rozpiąć, ale rękaw przy uszkodzonej ręce trzeba było rozcinać. - Nie wiem też, jak żebra - dodawał wyjaśnienia lekarzowi, które mogły się przydać. - Walczyła i taki jeden wpadł na nią - obawiał się, iż coś jeszcze może być nie tak, zaś któraś kość nadwerężona. Fachowy medyk musiał ją zbadać, potem zaś podałby krew. Szczerze mówiąc trochę dziwnie było mu ją rozbierać przed mężczyzną. Za jego czasów raczej kobietami opiekowały się inne kobiety, lecz zacisnął zęby. Wreszcie wypełniając całkowicie polecenie.

Lekarz zdawał się w ogóle nie dostrzegać golizny Charlie. Najwyraźniej opieka nad dziewczynami Florence, znieczuliła go na pewne widoki. Delikatnie przesunął dłonią po żebrach kobiety.
- Są obite, ale jeśli zastosujecie wasze metody, powinny się ładnie wygoić. - Chwycił ostrożnie rękę Charlie, wywołując tym u niej grymas bólu. - A to będzie trzeba wcześniej nastawić. Na szczęście nie przesunęło się dużo i nie jest otwarte.
Lekarz sięgnął do swojej torby wyjmując z niej cienkie deseczki i bandaże.
- Jakby Pan mógł przytrzymać Panią, tak by za bardzo nie poruszyła barkiem, bardzo by to pomogło.
- Dobrze - złożył pocałunek na jej ustach oraz przytrzymał bark. Dobrze niewątpliwie, iż żebra całe, jeśli lekarz nastawi rękę, odpowiednia ilość jego krwi także sprawi, że wszystko gwałtownie się zaleczy. Jednak nastawić trzeba było. Widać jednak, iż doktor znał się na rzeczy. - Już, proszę - chciał dodać prośbę, żeby medyk był ostrożny, jednak pewnie on sam to wiedział tysiąc, czy milion razy lepiej, niż zwyczajny wampir.

Ruch lekarza był wprawny i trwał ułamek sekundy, jednak mimo to z ust Charlie wyrwał się głośny okrzyk bólu, a z oczu popłynęły łzy. Lekarz szybko przyłożył deseczki i zaczął obwiązywać rękę bandażem.
- Panienka powinna teraz dużo wypoczywać, zaraz pewnie pojawi się opuchlizna i siniak. - Narzeczona wierzgała przy każdym dotknięciu ręki, na szczęście nie miała szans z dwójką opatrujących ją mężczyzn. - Powinno być już dobrze.
- Doktorze, czy można przyspieszyć leczenie? - spytał wprost. - Wie pan, wspomniał pan te nasze metody … jeśli ręka jest nastawiona … - spoglądał pytająco.
- Oczywiście, ale i tak radziłbym by Panienka odpoczęła. - Mężczyzna spojrzał na starszą, a gdy ta skinęła głową, pokłonił się wampirowi. - Jeśli to wszystko wrócę do siebie.
- Rozumiem. Czy możemy wrócić do domu, czy jednak lepiej, żeby gdzieś tutaj odpoczęła? - spytał. - Oczywiście za pozwoleniem lady Florence - dodał. Niewątpliwie zawsze w domu raźniej, jednak zdrowie istotniejsze, zaś Gaheris nie chciał ryzykować kondycją swojej ukochanej.
- Ja bym wolał poleżeć po nastawianiu kości. - Lekarz podniósł się i skłonił nisko Starszej. - Pani.
Opuścił pokój i szybko oddalił się w stronę schodów.
 
Aiko jest offline