Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2017, 22:36   #58
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Niech chwilę odpocznie. Jeśli chcesz częstuj się. - Starsza wskazała na stojącą na barku butelkę. - Gdy dotrze tu Sylwia, poproszę by odstawiła was do domu.
- Dziękuję. Szczerze mówiąc tak wolałbym. Nie chciałbym, żeby cokolwiek jej … - wziął butelkę i nalał sobie do kielicha pamiętając, że Florence nie miała już na to ochoty. - Myślisz, milady, że można ją już wzmocnić krwią? - spytał, kiedy sam pociągnął solidną porcję.
- Tak, a raczej ja zazwyczaj z tym nie zwlekam. - Wampirzyca uważnie przyglądała się leżącej na sofie kobiecie. Pierś Charlie unosiła się nieregularnie, gdy starała się zapanować nad bólem i widać było, że o ile lekarz podszedł do sprawy bardzo profesjonalnie, to Florence miała zupełnie inne myśli. - Szybciej przestanie ją boleć.
- Dzięki za radę
- pochylił się nad dziewczyną całując jej usta. Miał jeszcze ochotę na sutki, ale to musiało poczekać. Najpierw obowiązek, potem przyjemność. Rozciął sobie kłem wargę i w ten sposób, całując, wpuścił jej parę pierwszych kropel. Oczywiście nie była to najszybsza metoda leczenia, ale tak na dobry początek. Później planował, po tych paru wstępnych kropelkach, rozciąć sobie przegub oraz pozwolić jej pić stamtąd, znacznie szybciej. Czyli przyspieszając także leczenie ran.

Piękna Charlotta szybko oddała pocałunek. Jej język zachłannie zaczął zlizywać to co wypływało z rany wampira. Poczuł jak ciało narzeczonej momentalnie się rozpala nie zważając na ból.
- Przytrzymaj ją, by nie ruszała ręką. - Głos Florence był cichy, ale Gaheris i tak bez trudu rozpoznał w nim znajomy odgłos podniecenia.
- Tak - przyznał. Rzeczywiście przytrzymując rękę narzeczonej tak, by ją nie ruszała. - Czy zechcesz pomóc? - spytał Florence wiedząc, jak bardzo ma ochotę oraz jak bardzo pozytywnie charlie reagowała wcześniej na pieszczoty wampirzycy. Teraz zaś przyda jej się każdy gram słodkiej czułości.
Starszej nie trzeba była tej propozycji powtarzać. Gdy Gaheris poił i przytrzymywał ranną kończynę narzeczonej, wampirzyca ze smakiem dobrała się do jednej z piersi, wywołując jęk rozkoszy z ust Charlotty. Dłonie starszej powędrowały do rozporka kobiety, wprawnie go rozpinając. Widać było, iż jest wyjątkowym fachowcem pod tym względem. Jak jednak widać Charlie to się podobało. Była bardzo podniecona. Rycerz karmił ją ile tylko potrzebowała odzyskując formę. Florence zaś spełniała inne potrzeby, bardziej intymne. Zresztą właściwie Gaheris planował wesprzeć kobietę w zaspokajaniu jego narzeczonej, kiedy już odpowiednio nasycona krwią wypuści jego nadgarstek.
O ile nie wyglądało na to, by kobieta szybko oderwała się od życiodajnego źródełka, to wampir szybko rozpoznał kiedy poczuła się lepiej. Jej wolna dłoń powędrowała do jego koszuli i zaczęła ją rozpinać, podczas gdy usta dzielnie spijały jego vitae. W tym czasie Florence udało się chyba zsunąć spodnie Charlotty, Bo usta wampirzycy uwolniły pierś i powędrowały niżej. Nie minęła chwila, a narzeczona puściła jego nadgarstek po to by wydać z siebie jęk rozkoszy. Sam seks zawsze powoduje ruchy ciała. Siłą rzeczy, nie mniej jednak, pieszczota jaką zafundowała Charlotcie Florence była wręcz idealna. Niespecjalnie wymuszająca przesunięcia samej kobiety, ale jednocześnie bardzo podniecające. Właściwie jego także. Tymczasem on zajął się uwolnionymi przez Florence piersiami. Jego wargi najpierw ponownie zamknęły usta Charlotty mocnym pocałunkiem, podczas którego ich języki splotły się, zaś później powoli zjechały na szyję. Całując ją, gładząc, ale czasem jakby leciutko zarysowując naskórek wystającym kiełkiem. Potem zaś ruszając jeszcze niżej, właśnie do piersi. Całował je, od samego podnóża wjeżdżając powoli, spiralnie ku szczytom sutków. Objeżdżając te wspaniałe maliny, sunąc po otaczającym je ciemniejszym woalu. Aż wreszcie zajmując się bezpośrednio nimi, pieszcząc, oraz nagle przygryzając kiełkiem to cudowne, wrażliwe, ale też podatne na bodźce miejsce. Był przy tym sam podniecony. Podczas kiedy jego usta przemierzały bladą skórę dziewczyny, rozbierał się. Jego dłonie szybko zdejmowały smoking, koszulę, buty, spodnie. Później jeszcze bieliznę, bardzo przeszkadzającą. Bowiem Charlie była podniecona, lecz to co robili sprawiało, iż także czuł identyczne pragnienie uprawiania słodkiej miłości.

Cudowna Charlotta zaczęła się delikatnie poruszać od pieszczot dwójki kochanków, a bladość jej twarzy zastąpiona została przez najomy rumieniec. Obserwowała wampira zachłannym wzrokiem, drżąc od pocałunków składanych przez wampirzycę na jej rozpalonym kwiecie.
- Henry… mogłabym się z niego napić. - Głos kobiety był cichy, a przy każdym kolejnym słowie widać było jak rumieni się coraz bardziej.

Dziewczyna leżała na sofie, gdzie wcześniej została ułożona oraz gdzie medyk przeprowadzał badanie. Część jedną ciała zagarnęła dla siebie Florence, ale góra była wolna, zaś dostęp łatwy.
- Kocham cię - wyszeptał unosząc się tak, że jego napięta, wyprostowana męskość znalazła się przy jej ustach. Przytrzymując penisa dłonią, odpowiednio nakierował go tak, żeby i ona miała wygodnie i on mógł odpowiednio się zagłębić. Chciał tego, zaś Charlotta chciała być brana w dwóch miejscach. Jej cipkę objęła we władanie Toreadorka, zaś on właśnie łączył się z jej ustami. - Moja ukochana, moja piękna - poruszył biodrami odpowiednio.

Narzeczona z entuzjazmem przyjęła między swe wargi jego męskość, ssąc ochocze zupełnie jakby i z niej wypływała teraz słodka vitae. Zdrową dłonią sięgnęła do jego pala, pomagając sobie. Na szczęście jej głowa była na tyle przytomna by pozwolić chorej dłoni dalej spoczywać na sofie.
- Ach - męskość zadrżała w jej ustach. Widać było, iż podniecenie Gaherisa narasta bardzo szybko. Charlotta pieszczona w najintymniejszej części ciała przez największego fachowca na świecie, ponadto zabawiająca się ustami z penisem swojego ukochanego rozgrzewała się szybko. Jednak jej narzeczony także. Czuł mocne ruchy ust, języka oraz dłoni kobiety sprawiające szalona, coraz bardziej powiększającą się przyjemność. Poruszał biodrami coraz mocniej. Właściwie starał się być ostrożny, jednak czasem purpurowa końcówka mogła docierać niemal do gardła Charlotty. Podpierał się dłonią, jednak drugą zaczął pieścić mocno jej sutek. Faktycznie czuł, że długo tak nie wytrzyma, że zbliżające się napięcie wybuchnie, że jego krew popłynie setkami, czy tysiącami kropel do jej gardła.Jego pożądanie rosło.
- Ach! - jęknął głośno czując, że podnóże człona zaczyna wypełniać mu coś, co za chwilę tryśnie w nią czerwonym strumieniem. Ruchy ust Charlotty stawały się coraz bardziej chaotyczne. Sama najwyraźniej także zbliżała się do szczytu wijąc się pod nim troszeczkę w rytm działań wampirzycy. Mimo to nie pozwalała mu choć na chwilę wyrwać się z objęć swych warg, ssąc je zachłannie jakby domagała się swego posiłku. Otrzymując go zresztą rychło. Ruchy bioder mężczyzny przyspieszyły. Pewnis wewnątrz jej ust stwardniał, zaś nagle gwałtownie jakby zatrzymał się na moment, wreszcie strzelając. Kropelki krwi uderzył wnętrze jej ust, zaś niektóre ogólnie dostały się wręcz bezpośrednio do gardła, uderzając ścianki przełyku. Charlie spijała vitae wampira nie roniąc najmniejszej kropelki. Tylko ruchy jej ciała i przeszywające fale dreszczy świadczyły o tym, że sama także dotarła do szczytu. Wypuściła go dopiero gdy posiłek się skończył i uśmiechnęła ciepło, do górującego nad nią narzeczonego.
- Aż miło na was popatrzeć. - Głos Florence przebił się przez ciszę wypełnioną jedynie przyspieszonym oddechem ghulicy.
- Dziękuję Pani. - Charlie zarumieniła się, jakby dopiero teraz do niej dotarło, co też zrobiła dla niej wampirzyca.
- Przyjemność po mojej stronie kochana, choć przyznam, że chętnie poczułabym twoje usta na swym kwiecie. Myślę też, że Henry chętnie skorzystałby z twego rozpalonego łona. - Starsza mrugnęła do wampira.
- Ach, milady, potrafi pani odgadnąć moje pragnienia - nie wydawało się, iżby szkodziło to jej ręce. - Ale może wygodniej byłoby wszystkim na normalnym łóżku, nie sofie. Charlie mogłaby swobodniej ułożyć swoją rękę bez narażania się na jakiejś urazy.

Lady Florence przesunęła dłonią po nagim brzuchu ghulicy, sprawiając że ta odruchowo zamruczała z przyjemności, chyba siebie samą tym zaskakując.
- Możemy się przenieść do mojej sypialni, jeśli nie przeszkadza wam obecność kilku niewiast w łóżku.- w głosie wampirzycy pojawiło się rozbawienie, natomiast na twarz Charlie wypłynął uroczy rumieniec.
- Myślę milady, że jakoś damy sobie radę z tym “straszliwym” faktem dotyczącym twojej komnaty - uśmiechnął się rycerz, który widział, jak bardzo podniecona była Charlotta. Właściwie zresztą sam także odczuwał podobnie. - Uważaj kochana - wsunął dłonie pod nią oraz uniósł niczym prawdziwą księżniczkę. - Poprowadzisz milady? - spytał piękną Florence.

Tymczasem gdy ruszyli okazało się, że Florence jest jedyną ubraną istotą w ich grupce, Charlie wtuliła się w wampira starając się lekko osłonić, ale czuł że nawet ta sytuacja mocno ją podnieca. Na korytarzu trafili na Sylwię, która zrobiła zaskoczoną minę na ich widok.
- Ekhym… rozumiem że lekarz już odwiedził panienke.
- Tak
. - Starsza uśmiechnęła się ciepło do swojej córki. - Czy mogłabyś posłać kogoś by przyniósł rzeczy naszych gości? Niech Klara przyniesie co nieco trunku do mojej sypialni. Ach.. i niebawem powinien pojawić się Strain z naszą zgubą.
- Zajmę się wszystkim
. - Sylwia skłoniła się, a starsza poprowadziła ich dalej korytarzem.

Rycerz Gaheris pamiętał sypialnie Florence ze swojej pierwszej wizyty w tym miejscu. Tak jak wtedy w jej łożu wiło się kilka kobiet. Wszystkie były bardzo ładne. Nie tak jak Charlotta, ale na pewno stanowiły przyjemną ozdobę tego pomieszczenia.
- Nie lubię mieć zimnego łoża. - Starsza podeszła do jednej z dziewcząt i delikatnie połaskotała ją w stopę. - Zróbcie nam trochę miejsca.
Trzy dziewczyny przesunęły się. Dwie, zaczynając wzajemne pieszczoty, a trzecia, siadajac na krawędzi łóżka i sięgając do stroju wampirzycy.
- Tęskniłyśmy Pani. - Ostrożnie zaczęła rozpinać suknię Florence. Natomiast rycerz ułożył Charlottę na przygotowanym miejscu. Czuł się trochę dziwnie. Wprawdzie stanowczo nie miał nic przeciwko obecności dziewcząt, jednak czuł się nieco zagubiony przy tym całym towarzystwie. Ucałował ukochaną. Jednak chwilkę później już ustawił się pomiędzy jej nogami. Jednak póki co nic jeszcze nie robił, poza gładzeniem jej rozstawionych nóżek oraz wpatrywaniem się w nią oraz zerkaniem na inne obecne kobiety.
Dziewczęta wokół nie miały za to żadnych wątpliwości co mają robić. Jedna z nich delikatnie zaczęła gładzić uszkodzoną rękę Charlotty.
- Jest Pani ranna, to coś świeżego? - Jej usta delikatnie zaczęły całować skórę ghulicy wystającą ponad opatrunki. Wtedy też Gaheris poczuł inne kobiece dłonie na swoim torsie, delikatnie gładzące okolice ran.
- Ojej i Pan też jest ranny. Powinniście odpocząć. - Jakiś drobny podbródek oparł się o jego ramię podczas gdy dziewczyna spojrzała na Charlottę. Wampir poczuł na swych plecach parę jędrnych piersi. - Są Państwo blisko?
Kolejna dziewczyna ułożyła się tuż przy głowie Charlie i zaczęła rozczesywać jej włosy.
- To miłe, że do nas dołączyliście, było tu strasznie pusto.
- Przesadzacie moje drogie, nie było mnie raptem kilka godzin
. - Zupełnie naga Florence weszła na łóżko i uśmiechnęła się do wampira. - Najwyżej 3 godziny.
Wokół rozległ się pomruk niezadowolenia przetykany sformułowaniami typu “aż 3 godziny”, “jestem pewna, że prawie całą noc” i temu podobnymi.
- Ależ drogie panię, dziękuję za gotowość. Jednakże lady Florence wprowadzając nas, miała pewne oczekiwania. Pozwólcie najpierw je spełnić, zanim oddamy się, ehm, wypoczynkowi w słodkim otoczeniu - wampir przesunął się odpowiednio rozkładając nóżki Charlotty oraz zajmując miejsce pomiędzy jej rozwiedzionymi udami. Widać było, iż jest już gotowy do kolejnego razu. - Milady - zwrócił się do Toreadorki - czy zechce pani dopełnić swoich pragnień - uśmiechnął się do niej wesoło. Paniom zaś byłbym nadzwyczaj wdzięczny, oraz jestem przekonany, że panna Charlotta także, gdybyście się zajęły jej piersiami.

Rzemieślnik czuł jak narzeczona rozpala się coraz bardziej. Jej słodki zapach przebijał się nawet przez aromaty innych kobiet. Każdy najmniejszy dotyk wywoływał w niej ciarki, które Gaheris czuł nawet jedynie przytrzymując jej uda. Gdy teraz siedział między jej udami, mogąc obserwować jej kwiat, doskonale widział jak bardzo zroszony jest wilgocią i otwarty na kolejne doznania.
 
Kelly jest offline