Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2017, 23:54   #6
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gottfried usiadł na łóżku. Oddech się mu powoli uspokajał po następnej ciężkiej nocy z koszmarami. Bitwa o Untergart zakończyła się kilka dni temu. Ludzkość wyszła obronną ręką lecz zginęło setki obywateli Imperium jak i obcokrajowców, którzy chwycili broń by bronić życia swego jak i ludzi z którymi w mieście przebywali.

Gottfried przybył kilka dni przed bitwą wraz ze swoim Mistrzem Piromantą Wolfgangiem i jego uczniem Martinem. Lata spędzone na treningach w Altdorfie zrobiły z Gottfrieda twardego człowieka, ale dopiero podczas piekielnej bitwy życie zrobiło sprawdzian uczniowi Wolfganga.
W drugiej dobie walk zginął Martin osaczony przez oddział zwierzoludzi.
Mistrz wraz z żołnierzami, którym dowodził nie zdążyli przyjść na ratunek młodzianowi a Gottfried widział jak kolega z celi od sześciu lat zostaje rozsiekany przez chaosytów. Walka trwała i coś wstąpiło w drugiego ucznia.
Z krzykiem na ustach i czerwoną mgłą na oczach rzucił się w tłum mutantów, którzy walczyli na jednej z głównych ulic. Welger siał zniszczenie wśród mięsa armatniego armii chaosu. Prowadziła go złość, chęć zemsty.
W końcu został otoczony i już przewaga wroga oraz większa odwaga mutantów przechylała szalę zwycięstwa w tej potyczce na niekorzyść Gottfrieda. Lecz tym razem Mistrz Wolfgang zdążył i spopielił zachodzących od tyłu jego ucznia wrogów.
Gdy niesforny, opętany uczniak zwrócił wzrok na wybawiciela poczuł skruchę a ułamek później zobaczył jak mag ognia traci głowę po potężnym cięciu minotaura. W ostatnim z trzech magów zaczęło się kotłować. Żołnierze Imperialni otoczyli kordonem Gottfrieda i zaczęli odciągać go na tyły.

***

Co noc ten sam sen. Raczej koszmar, który przedstawiał prawdziwe zdarzenia sprzed około tygodnia. Teraz był sam. Nie znał nikogo w tym mieście,
ale wiedział, że ma misję którą odziedziczył po swoim Mistrzu.

Następne dni bitwy były zmaganiami maga z własnymi słabościami. Lecz duma i wrodzona zapiekłość trzymała go przy życiu. Wiele odniósł ran i sam koniec bitwy przeleżał w lazarecie.

***

Gottfried podniósł się z łóżka. Westchnął głęboko czując się lepiej niż poprzednimi dniami gdy całe dnie lało. Taka pogoda przygnębiała go i czół się słabszy. Lecz dzisiejszego dnia słońce zaczynało wygrywać z chmurami deszczowymi.

Wszedł do sali jadalnej gdzie przebywali pozostali przy życiu obrońcy miasta.
Górował nad większością z nich swoją wielką sylwetką. Jego czerwona tunika wyróżniała go wśród zgromadzonych. Mag rozejrzał się za wolnym miejscem i skierował swoje ciężkie kroki do stołu gdzie siedziała dziwna zbieranina.
Wyniosła szlachcianka, niziołek, kilkoro ludzi i krasnolud oraz elfka.
Uśmiechnął się pod nosem i bez pytania usiadł na ostatnim wolnym miejscu.
- Co dziś dają?- Zapytał i popatrzył na talerze biesiadników.
- Hehe. Znowu jajecznica?- Zaśmiał się sam do siebie.

Podczas posiłku przyglądał się każdej osobie siedzącej przy stole. Nic nie mówił tylko patrzył swoimi podkrążonymi oczyma.
Gdy nastąpiła wrzawa na dziedzińcu obejrzał się by zobaczyć za oknem zbierającą się na placu tłuszcze.
Pierwsi ciekawscy przy stole wstali i ruszali do drzwi. Gottfried najpierw dokończył posiłek i wstał popijając tym czymś co nazywali tu piwem.
- Nooo. Ciekawe czym dziś nas uraczą?- Powiedział ocierając rękawem pianę z wąsów i brody. Chwilę później już był na dziedzińcu stojąc lekko z boku. Był wysokim i nieliczni mogli mu przysłonić widoku więc sam nie chciał przeszkadzać mniejszym.
 
Hakon jest offline