Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2017, 08:28   #155
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Przemysław, Przemysłem przez lokalnych mieszkańców zwany, wyjrzał wraz z resztą ciekawskich, sprawdzić cóż to takiego wydarzyło się na zewnątrz. Pogoda, która gwałtownie się pogorszyła, a do tego zapadająca ciemność sprawiły, że jakoś chętnych do ratowania życia kurczakom brakowało. Lepiej, co by kurczaka coś zeżarło, niż aby chłop, życiem swoim ryzykować przy tym musiał. Jedynym, który zebrał się w sobie, bardziej chyba ciekawością gnany, niż troską o życie ptactwa domowego, był znany już Przemysławowi, mistrz małodobry. Kiedy ten ruszył, żak, poświęcając chwilę na ocenę niebezpieczeństwa, podążył jego śladami. Szybko niepewność i obawy zamieniły się jednak w lekkie rozczarowanie, ale i ulgę. Pierun, ale nie bóg pogański, a raczej taki zwyczajny, wywołany przez burzę, uderzył w kurnik i żywot części kurczaków przypieczętował. Tak się przynajmniej w tych nieszczególnych warunkach wydawało. Małomir, co do pioruna pewny nie był. Huk był za mały jak na piorun, pewniej wichura uszkodziła to lub tamto. Widać było ewidentnie, że konstrukcja ta nie była lepsza od lichego wychodka. Przemysław kiwał głową, poprzekrzykiwał się z Małomirem przy wiejącym wietrze i ostatecznie wrócił do karczmy nic ciekawego nie znalazłszy.

Noc dopiero się zaczynała, ale pogoda skutecznie zniechęciła Przemysława do wyprawy pod klasztorną bramę. Coś nowego w karczmie się dowiedział, być może dowie się coś jeszcze, a nie chcąc ryzykować przeprawy w deszczu, postanowił wstać skoro świt i udać się do klasztoru, zanim zbrojni pojawią się we wsi. W pamięci miał jeszcze wyraźnie obawy, które pojawiły się na południowym postoju. Droga do zakonników wyglądała groźnie nie tylko ze względu na aurę.

Podpiwszy trochę miodu udał się do lady, celem rozmówienia się z karczmarzem i wynajęcia pokoju. Ten łasy na srebro niewiele mniej niż obsługująca gości dziewczyna, chętnie przedstawił atrakcyjny kosztorys, wynajmując królewską kwaterę, w której spało też dwóch papieży, za nieomal bezcen, bo czymże są dwie srebrne monety. Do tego kolejne dwie za równie szlachetne jadło, z kuchni najwyższego sortu, czego dowodem są wyjątkowo wysublimowany smak oraz niebanalny sposób podania. Wszystkich tych słów karczmarz nauczył się w trakcie swych odległych wojaży, podobnie jak i przyrządzania pieczystego na tuzin różnych sposobów. Żak na te słowa przeżegnał się bogobojnie i powiedział, że w pokoju, w którym sypiał sam papież, on spać jest niegodny. Że już prędzej w tym rozpadniętym kurniku noclegu poszuka. Karczmarz, nie bity w ciemię, przypomniał sobie, że nie papieże lecz biskupi, a w sumie to w łaskawości swojej, dla tak dobrego chrześcijanina, gotów jest uczynić gest dobrej woli i dodając dwa do dwóch otrzymać zaledwie trzy.
Monety znalazły się na stole nim zdołał dokończyć myśl...
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 12-12-2017 o 08:31.
druidh jest offline