Wpakowali się w kolejne tarapaty.
Szczerość, jak widać, okazała się niezbyt dobrym rozwiązaniem, co było widać i po wyrazie twarzy Lemiramisa, i po zachowaniu członków jego 'obstawy'.
Kogo, na wszystkie demony, uwolnili?
Nim jednak zdołali uzyskać jakieś informacje, sytuacja zmieniła się diametralnie.
* * *
Wygapianie się w boginię, nawet jeśli nie występowała pod własną postacią, nie należało do dobrych obyczajów, ani też nie było zbyt rozsądne, więc Maelar skłonił się z szacunkiem, a potem stał tak z pochyloną głową, dopóki nie padło polecenie, by podzielić się wiedzą z lordem namiestnikiem Lemiramisem.
Nie zamierzał przemawiać do płyt podłogi, więc podniósł głowę.
- Przybyliśmy z Ravili, wioski na Małej Rav - zaczął relację Maelar. - Osadę nawiedziła czarna mgła. Z wyroków bogów parę osób ocalało, reszta zapadła w coś na kształt snu. Przekazano nam informację o umowie, o kontrakcie, jaki rada wioski zawarła przed laty. I o tym, że aby uratować ich dusze musimy udać się do twierdzy Nester.
Zamilkł na chwilę, pozwalając, by Lemiramis przetrawił te informacje.
- Wypłynęliśmy z Małej Rav na elfickim szkunerze, którego część załogi stanowili ci, co wpadli w ręce handlarzy niewolnikami. Ich to miała na myśli Roisin. Po drodze napadli na nas piraci. Udało się ich pokonać.
Maelar postanowił nie wdawać się w szczegóły.
- Wylądowaliśmy na plaży i tam zobaczyliśmy przykutą do skały młodą demonicę z odciętymi skrzydłami. Cóż... Uwolniliśmy ją, a ona nas zaprowadziła do jaskini przemytników. Mówiła też o tym, że to rodzinna tajemnica, żebyśmy o niej nikomu nie mówili, szczególnie jej ojcu. Skoro jednak z twej woli, Pani - skłonił głowę z szacunkiem - mamy udzielać informacji...
- Jaskinia najwyraźniej nie była aż taką tajemnicą dla wszystkich - mówił dalej - bo natknęliśmy się tam najpierw na bandę złodziei, potem na rybję. Na szczęście z tą ostatnią doszliśmy do porozumienia.
- Podczas walki ze złodziejami demonica zniknęła nam z oczu, a później jej już nie szukaliśmy - dodał. - Rankiem wyszliśmy na górę i doszliśmy do wioski. I tak się spotkaliśmy.
- Kim, lub czym, jest ta demonica? - spytał.