Gdy kompanii podstawiali swe bronie do nasmarowania trującym dekoktem, zrobiła podobnie i Zahija. Przy jej pasie pobrzękiwało zakrzywione ostrze sejmitaru, którego ni razu nie dobyła odkąd podróżowali wspólnie z karawaną Hamadrio. Dopiero teraz. Zgrzytnęło nieprzyjemnie wysunięte z pochwy.
Gdy zbliżała sie dwójka jeźdźców wybuchło niewielkie zamieszanie. Większość pozlazila z koni, tako i Zahija. Gdy wszyscy wypatrywali w dal i dobywali broni wiedźma przeszła na tyły grupy, zatoczyła koło i brnęła wprost na plecy thoera. Juz, juz szeptała gardłowe zaklęcia, byle ciszej. Juz, juz, szeleściły szerokie rękawy jej szaty i podzwanialy zdradziecko paciorki.
Ianus odwrócił sie gwałtownie, cały spięty i gotowy. Dłoń jego spoczywała na broni.
Zahija urwała w pół słowa i wyminela go jak gdyby nigdy nic. Był czujny. Ryzykowałaby zbyt wiele. Poczeka na dogodniejszy moment, zdecydowała. Niech że już dostąpią walki z wilkami i zmiennoksztaltnym. Po tym bedzie ranny. I osłabiony. Wtedy Zahija skorzysta z przewagi i go obezwładni.
Rozważała czy wtajemniczyć w swe plany resztę?
Cedmon zignorował jej mowę.
Zapatrzyła sie na nowo przybyłych choć po prawdzie niewiele ją zdarzenia bieżące obchodziły.
Ostatnio edytowane przez liliel : 12-12-2017 o 18:18.
|