Szelest powtórzył się i z krzaków wyszło... no właśnie, coś. Na pierwszy rzut oka, gdyż stał na czworakach był wyjątkowo przerośnięty wilk. Jednak wilk ten stanął na dwóch nogach i lekko szczerząc zęby - ludzkie zęby zbliżał się do rozbitków. Mimo, że wyglądał humanoidalnie był porośnięty grubym, czarnym futrem, gęstszym nawet od niedźwiedziego. Można go było skojarzyć z wilkołakiem, jakimi rodzice często straszyli dzieci, ale ten tutaj był całkiem realny. Poza tym, miał normalne, szare tęczówki i ludzkie zęby.
Przyjrzał się uważnie nieudolnym próbom schronienia. Te dziwne zwierzęta, które spadły na ziemię w chmurze ognia i dymu najwyraźniej nie wiedziały, co ze sobą zrobić. Nie pamiętając, jak dawno używał artykułownej mowy wykrztusił z siebie - To złe na spanie. Nie tu. W dziura, w skale lepiej. Zaprowadzić, za woda co pali w gardło. Tak, wy iść za ja, ja pokazać spać, wy dać woda z ognień. Dobrze, dobrze?
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |