Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2017, 21:02   #48
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Bardzo szybko okazało się, że jeźdźcy nie są wrogo nastawieni. Byli nieuzbrojeni, jechali na lekko, aż do tego stopnia, że jeden z nich nie miał na sobie nawet koszuli. Okładali konie ile wlezie, starając się jak najszybciej pokonać dzielący ich od celu dystans. Na razie nie wiadomo było, co owym celem jest...

- Pomóżcie! - krzyknął jadący z przodu, osadzając konia. Obyło się nawet bez tradycyjnego rusanamańskiego „saalam”, co było wyrazem nadzwyczajnego pośpiechu. - Pomóżcie! Hazalah zostało napadnięte przez wilki! Mordują wszystko co żyje... Przyszły po zmroku i zaczęły zabijać. Ja i Hakim uciekliśmy przed nimi, żeby pomoc z Vazikh sprowadzić! Nasze rodziny i przyjaciół mordują. W imię Proroków, pomóżcie nam! Ludzie w domach się barykadowali, gdyśmy wyjeżdżali. Do domów przecie wilki nie wejdą... - przerwał przerażony,bo gdzieś z tyłu, od strony, z której nadjechali jeźdźcy rozległo się długie, przeciągłe wycie. Zaraz odpowiedziały mu kolejne wilcze głosy. Wyła cała wilcza sfora.

- Jedziemy - oznajmił Peleki, przez długą chwilę wpatrując się swoimi zielonymi oczami w każdego z najemników. Oczywiście, ani on ani Hanohano nie ruszyli pierwsi. Poczekali, aż Hakim popędzi w stronę Vazikh, aby poinformować o ataku, a potem czekali, aż szóstka awanturników, w towarzystwie drugiego Rusanamani, Wakiha, który pozostał z grupą, ich wyprzedzi. Ruszyli jako ostatni w małej kawalkadzie, zdając się na umiejętności innych. Raczej nikt nie spodziewał się, że wezmą oni udział w walce z mustadhyibem, wręcz przeciwnie, mogło okazać się, że trzeba będzie ich osłaniać.

Z każdym przebytym metrem, wycie wilków przybliżało się. Już wkrótce można było w świetle księżyca zobaczyć zarysy budynków w Hazalah. Osada była mała, nie było tam więcej niż dwadzieścia domów. Ponad nimi unosił się skowyt i wycie, z rzadka kontrapunktowane ludzkimi krzykami. I nawet z tak znacznej odległości dało się zobaczyć przemykające między domami i w okolicy osady ciemne cienie.
 
xeper jest offline