Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2017, 22:53   #21
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Chwilę zajęło Galnirowi pewne ułożenie całości i rozważenie tego i owego. Ostatecznie postanowił zrezygnować ze swojego planu prędkiego wypadu do wsi.

- Dobra. Pójdziemy tam rano. Rzeczywiście lepiej się nie rozdzielać . - zgodził się z Ericą - Tak w ogóle to jestem Galnir. - przedstawił się i dodał - Wezmę wartę środkową, gdy będzie najciemniej.

Zdjął w końcu plecak, ułożył go obok kamienia. Chwilę się zastanawiał czy rozbić namiot, jednak gdyby coś się stało nie miałby czasu go spakować. Pomógł więc pozostałym w oporządzeniu obozowiska. Odpiął od pasa saperkę, przyjrzał się terenowi jaki sobie wybrali. A potem zaczął organizować.
Sesslerom polecił, aby pomogli Erice zbierać drewno. Przykazał im też, aby zebrali trochę gałęzi z liśćmi albo nawet z igłami.

Była już pełnia wiosny, ale nadal ludzie i elfka mogli zmarznąć. Dla krasnoluda... temperatura była w sam raz. Nie miał jednak zamiaru olać pozostałych.
Dlatego też wykopał zagłębienie pod ognisko i ułożył kamienie, tak aby, gdy już się ogień wypali i zostanie żar, nie było go widać z daleka. Ponadto kamienie dobrze trzymały ciepło i można się było nimi ogrzać. Miał nadzieję, że śniada dziewczyna oraz mieszczanie zdołają znaleźć trochę gałęzi brzozy. Brzozową korę łatwo rozpalić nawet jak jest mokra, natomiast drewno nawet pomimo wilgoci daje solidny płomień. Była też kwestia gałęzi z zieleniną - od gruntu nadal ciągnęło chłodem i ważne było, aby śpiący byli odizolowani od ziemi.
Poza tym nadmiar gałęzi można też było poukładać na obrzeżach obozowiska - gdyby coś zdołało się podkraść, była szansa że narobi rabanu jak wpadnie na porzucone badyle i listowie.

Na koniec kiedy obozowisko było już jako tako ogarnięte odpiął od plecaka pled. Zarzucone dotąd na plecy ponczo zgarnął z powrotem na pierś. Uszatą czapkę, którą dotąd nosił na głowie (przednie ucho odchylone na czoło nosiło metalową płytkę z wygrawerowanym symbolem dzbana) złożył i wcisnął za pas. Zamienił ją na kaptur, którym okrył ramiona i naciągnął na czoło. Jeżeli miał czuwać w pełnej ciemności, chciał się wyspać najlepiej jak mógł.

- Jak komuś chłodno to niech legnie obok mnie. - rzekł jeszcze rozścielając sobie koc na ziemi - Może nie pachnę jak fiołek, ale grzeję nie gorzej jak ogień.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 13-12-2017 o 23:13.
Stalowy jest offline