Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2017, 18:32   #725
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Niby życie jest cenne, niby jest krótkie i nie można go zmarnować, ale ponoć kiedy spytasz śmiertelnika, co by zmienił gdyby mógł cofnąć czas albo otrzymać nowe życie i nową szansę, 83% odpowiedziało: nie, proszę, tylko nie to wszystko od nowa!...

https://remarin.deviantart.com/art/o...rowl-625112242

* * *
- Przede wszystkim o sprzęcie do latania. I to dość szybkiego latania, bo potrzebuję coś co pozwoli mi się poruszać szybciej niż smok może odwrócić łeb zionący ogniem w moją stronę. Do tego może coś co będzie potrafić imitować ryk smoczycy. Tylko że ten sprzęt powinien również działać w wymiarze materialnym. Jest tu gdzieś ktoś kto byłby w stanie coś takiego zmajstrować?
- Sprzęt do latania – zastanowił się Kruk. – Rozejrzyj się, żyje to wiele łatających stworzeń. Wiele stworzeń tworzy i testuje swoje wynalazki. Hmmm coś co potrafi imitować ryk smoczy, a nie jest smoczycą? Są różne zabawki i artefakty, które potrafią dotwarzać „usłyszany i nagrany” dźwięk lub tworzyć całkiem nowe dźwięki. Teraz kiedy o tym wspominasz, to zabawna historia – uśmiechnął się Kruk. – Podobno pod jedną z Bram do Piątego Wymiaru mieszka goblin, który ukradł któremuś magowi artefakt tego typu. Artefakt potrafi naśladować i odtwarzać różne dźwięki z idealną dokładnością, dlatego goblin ten często używa go naśladując głosy różnych groźnych stworzeń, by odstraszyć wszystkich od swojego legowiska. Zabawna historia. Był tak przerażony gniewem okradzionego maga, że do tej pory nie pojawił się z powrotem w Piątym Wymiarze. Ale trzeba mu przyznać, jak na istotę o mózgu rozmiarów wisienki, wykombinował naprawdę nieźle, to takie zabawne, prawda?...

Kiti zaczęła się nagle śmiać do własnej Bestii. Po chwili przestała, zmieszana odchrząknęła i zaczęła wylizywać zmaltretowane futro. Ok... Pora ogarnąć zbędny balast.
Gnom po wypuszczeniu na wolność był szczęśliwy tylko przez sekundę, potem był bardziej przerażony niż przed wypuszczeniem.
- Puśćcie mnie, proszę, ja nic nie wiem, ja nic nie zrobiłem, nie znam was, nic nie mam, proszę!...
- No, to za wyciągnięcie z tego burdelu jaki zrobiłeś zdychając w tym miejscu dajesz mi dusze.
- Z-zdycha...jąc...?! Z-zrobi...łem...?! Bu-rdelu...?! – ciężko oszacować, czy gnom był bardziej przerażony czy zdezorientowany.
- Będziesz współpracować, czy mam cie po prostu wytargać z tego miejsca, żeby przypadkiem nie zrobić ponownego burdelu, i sam mam ją sobie wziąć?
- Dobrze, dobrze, weź, weź co mam!!! Chcę już stąd iść!!! Nie chcę tu spłonąć żywcem, i nie chcę... NIE CHCĘ!!! – wyjąkał spoglądając na Kruka.
Tym sposobem Dirith zyskał kolejną Duszę. Czerwoną, gdyż taką akurat miał gnom. Z przydatnych rzeczy, gnom miał przy sobie dość ciekawą broń. Co to w ogóle jest?! W drowiej dłoni wyglądało to dość groteskowo jak zabawka.

http://aleprezent.com.pl/media/produ...?lm=1470857798

Dirith prowadził „negocjacje” z nieszczęsnym gnomem, Kruk jakby nigdy nic, w rozbawieniu przyglądał się Kiti i jej bliźniaczej Bestii, pałętającej się wokół. Kiti mamrotała coś pod nosem z niezadowoleniem i wylizywała futro. Kruk wydawał się równie mocno przejęty pożarem, co zwykłym letnim deszczem. Najważniejsze, ze się udało i zadanie zostało wykonane. Po odebraniu swojej nagrody w postaci Duszy, byliście gotowi do dalszej drogi. Kruk postanowił pomóc i teleportować was z powrotem pod budynek, który widzieliście wcześnie. W sumie dogodnie, nie poparzycie łapek, stóp ani płuc spacerując po płonącej puszczy.
* * *
- I jak?
- Ten błąd w czasoprzestrzeni już naprawiony, powinno działać.
- Ok. Dawajcie standardowe efekty teleportacji, jakieś błyski, ten taki szum, wir, błyskające kolorki, wiecie, coś w tym stylu... Engage!
https://www.youtube.com/watch?v=0kRA...XBv lmM2xh9Xg

- ...
- Chyba puściliśmy złą płytę...
* * *
Wróciliście pod chatkę. Czy co to jest.
https://unidcolor.deviantart.com/art...Home-215719897
- Zostawię was teraz – powiedział Kruk.
Ciągle spoglądał gdzieś w górę, ptasim gestem przekrzywiał głowę to na prawo, to na lewo, jak wróbel wypatrujący zagrożenia. Wyglądał, jakby w zamyśleniu prowadził z kimś rozmowę. Bez ostrzeżenia rozłożył wielkie, czarne skrzydła i zniknął. Kurde no, mógłby ostrzegać jak to robi. Mimo wszystko, wyglądał dość pokracznie i groźnie, a tak gwałtowne ruchy mogłyby niejednego przyprawić o zawał.
Wróciliście. Jesteście z powrotem tu, przed chatką, gdzie ogień nie sięga. Gdzieś w oddali widać unoszące się nad lasem kłęby gęstego dymu. A Może By Tak…?
Zbliżyliście się do chatki. Nie trzeba było być specjalnym bystrzakiem ani nie potrzeba było sokolego wzroku, by dostrzec plamę czerwieni, jaka skropiła drzwi i fragment ściany/tunelu chatki. Wysokość, na jakiej znajdował się karmazynowy rozbryzg, sugerowała, iż ktoś mógł tu stracić głowę. Zachowując związane z tym formy ostrożności, otwieracie okrągłe drzwi i zaglądacie do środka. Hmm wygląda jak... zagracona chata hobbista albo hobbicia karczma.
https://cdn.vox-cdn.com/thumbor/8hyT...427586_n.0.jpg
Tylko jeden drobny szczegół nie pasuje do hobbiciej chatki...

https://ellirhshaan.deviantart.com/a...drin-590530311

No może dwa szczegóły. Z odległego kąta pomieszczenia zabrzmiało głuche warczenie.

http://4.bp.blogspot.com/-rtY5-Bif0t.../battlecat.jpg

- Vrine'winith – mruknął rozkazująco drow. – Siad.
Warczenie ucichło. Drow przyglądając się wam ze swoją czarującą miną, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, powoli nadmuchał spory bąbelek z gumy do żucia, aż ten pękł. Ok... Drow pożuł chwilę gumę i wypluł ją na podłogę.
- Dirith – odezwał się, poważnie, z tą swoją cudowną miną, ale w przyjaznym tonie. - Echk. Ji dos doerrus rath. Bwael.
Eeee ok...? Skąd on wie, jak masz na imię? „Witaj. A więc wróciłeś. Fajnie.” Mówił dalej w drowim.
- „Kruk powiedział mi, że tu jesteś. Uprzedził mnie, iż poszukujesz tego samego co ja, więc lepiej, abyśmy połączyli siły, zamiast się ze sobą użerać. Przynajmniej on tak twierdzi – prychnął. – Ale może ma rację. Hmm... Nie pamiętasz mnie? Ray’gi. Ray’gi z domu Terayatechi. Twój dawny „towarzysz”. Pamiętasz? Zabiłem go.”
Aha...? Drow uśmiechnął się lekko.
- „Nie pamiętasz mnie? Wspomniałem o twoim drowim towarzyszu, sądząc, że niewiele cie łączyło z pozostałymi, iblithami. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Ah... Nie wiedziałeś...? Nie wiedziałeś, że go zabiłem...? Opuściłeś ten Wymiar, zanim się dowiedziałeś?... Hm. Pamiętam, kiedy cię zobaczyłem, rannego, w ramię i w nogę. Żaden z twoich towarzyszy nie przyszedł ci z pomocą. Ale ty się nie zatrzymałeś. Dlatego właśnie pomyślałem, że Kruk może mieć rację. Po co mamy być przeciwnikami, skoro możemy być sojusznikami?”
Po chwili skinął przyjaźnie głową i przedstawił się:
- Illiamdrill.
Westchnął ciężko:
- „Mówiono, że ten który zdobędzie 5 Dusz dostanie szablę będącą przepustką do wolności. Nikt jednak nie wspomniał o tym, że kiedy to nastąpi, zostanie zbudzony Legion, najpotężniejsza broń Astarotha. Przepowiednia mówiła o Wojowniku, który wezwie Legion i uwięzi go na powrót w szabli, by Astaroth mógł nim władać. Wojownikiem okazała się twoja dawna „towarzyszka” Nizzre, którą znałeś jako Asael. Zostałem jej „obrońcą”. Jak wspomniał Kruk, historia lubi się powtarzać... prawda? – uśmiechnął się uroczo. – Ty podobno też... masz pewną interesującą... „szablę”, hm?... – uniósł jedną brew. – Czy raczej powinienem powiedzieć: powinieneś ją mieć...?”
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline