- Bingo! - tak mówił jeden człowiek o rozbieganych oczach, który często bywał u szlachcica Greya, zanim ostatecznie się powiesił, bo nie miał jak spłacić swoich hazardowych długów. To samo powiedziała w swoich myślach Ros w tym czasie, gdy lord-nie-lord tracił panowanie nad sobą. Przynajmniej dobrze rozumiał. Chłód Lemiramisa udzielił się Ros w tym samym stopniu. Może i miał swoje racje, ale ona, ani żadne z nich nic mu nie zrobiło. Chce starcia, trudno. Jeszcze nigdy nie wykazała tyle dobrej woli w kierunku nieznajomego. Nigdy. Jej wolna dłoń już zmierzała w kierunku rapiera, gdy za jej plecami rozległ się głos… Firy? I ten zapach... w zasadzie kojarzył się głównie ze spokojem. Treść tego co mówiła bogini ustami Firy, kojarzyła się zaś z dużą dozą rozsądku. Rozsądku żywych, a nie umarłych. Roisin odruchowo się skuliła i spojrzała na chwilę na kapłankę. Chyba jednak nie chciała tego oglądać.
Namiestnik… a to ci dopiero… powiedział coś, co miało wyglądać na prawdę. Cały czas wylatywało jej z głowy, że tutaj tortury zastępują rozmowę, a niewolnicy służących. Palenie na stosie było pewnie karą za brak uwagi, a największe zło kryło się w ciele małych dziewczynek.
Roisin wypuściła powietrze, zorientowawszy się, że od momentu, w którym lord stracił swój dawny humor, w zasadzie nie oddycha. Na szczęście Maelar odzyskał spokój znacznie szybciej niż ona i sprawnie udzielił odpowiedzi na wszystkie, nawet te niezadane pytania. Roisin odruchowo kiwała głową i zastanawiała się dlaczego dopiero bogini musiała ich wszystkich zmusić do zastosowania tak prostych i dobrych rozwiązań. W geście dobrej woli wcisnęła w ręce namiestnika ów obraz, bo dla niej nie przedstawiał już żadnej wartości.
- Nie jesteśmy waszymi wrogami, lordzie namiestniku. Nie mamy w tym żadnego celu. Większa jest szansa, że możemy sobie pomóc, bo wchodzenie sobie w drogę, nikomu nie przyniesie korzyści - dodała na koniec i ukłoniła się raz jeszcze i przed lordem i przed boginią.
Zaczęła też zastanawiać się, czy to nie ta Pani ze snu, na Firę jednak nie dało się uważnie patrzeć dłużej jak mgnienie oka.