Niebo wysokie nad głową... i strażnicy, którzy mogli się pojawić w każdej chwili.
Nie da się ukryć, że Wilhelm, nawet gdyby był w stanie ustać na nogach bez niczyjej pomocy, to nie zdołałby na tyle szybko iść, by uciec przed strażnikami. A chociaż nie był pewien, jak spotkanie ze wspomnianymi strażnikami będzie przebiegać, to wolał, by przebiegło w jak najmniejszej liczbie osób.
- Santiago i ja wyglądamy jak ofiary napaści - powiedział. - I tak to przedstawimy, jeśli spotkamy się ze strażnikami. Mam też to pismo, że prowadzimy śledztwo i imieniu Vereny. A wy - spojrzał na pozostałych - bez większego trudu zdołacie uciec. |