Esthalos obrócił się do towarzysza. Spojrzał na niego, na gości zgromadzonych w karczmie, potem znów na niego. Pokręcił tylko delikatnie głową i westchnął. Wyciągnął ręke i położył ją na ramieniu Eaenorila. -Aleś ty przewrażliwiony!- Wskazał na siędzącego nieopodal człowieka. - Oni poprostu są zmarznięci i przemęczeni chłopie.- powiedział -I nic w tym dziwnego w końcu jesteśmy w karczmie w samym środku mroźnej otchłani, A ONI NAWET GRZANEGO WINA TUTAJ NIE MAJA!- końcówkę powiedział trochę głośniej. - No ale co tam, chodź spróbujmy tego ichniejszego piwa. Przy odrobinie szczęścia może nawet uda się nam upić na tyle żeby nie czuć tego cholernego zimna!- Po czym zwrócił się do karczmarza -To dwa piwa w takim razie, tylko żeby w czystym kuflu było!- mówiąc to Esthalos wycelował swój palec w stojącego z kuflem w ręku karczmarza po czym obrócił się i jakby do siebie powiedział - To gdzie by tu można było usiąść...-
__________________ "Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?"
Epikur z Samos |