Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2017, 10:32   #31
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


I nie doczekała się mimo czekania aż do popołudnia dnia następnego.
Żołądek upominał się o jakiekolwiek pożywienie, a Żenia zaczęła się nieco irytować.
Choć nieco nie było właściwym określeniem.
Sosenka stała się osobistym wrogiem.
Rozczarowana dziewczyna wróciła do miejsca ukrycia motoru i odpaliwszy go obejrzała się raz jeszcze.
Nikt jednak nie pojawił się, nawet oszukańczy Grzegorz.

Brunetka pokręciła ze smutkiem głową.
Rozważała opcję, że Białowieża skontaktowała się z Tucholą - załatwili sprawę szybciej niż ona sama.
Albo, Białowieża zadzwoniła oburzona do Czarnego i ...wyszło na to samo.

Machnęła ręką i ruszyła.
Zjadłaby konia z kopytami po drodze jednak musiała zadowalać się batonikami energetycznymi.

Kilka godzin później dzwoniła do drzwi mieszkania Zaara, motor zaparkowawszy pod garażem. Szykowała się na ciężką awanturę.

*

Drzwi otworzył Zaar. Rozpromienił się na jej widok.
- Wejdź proszę. Cieszę się, że jesteś.
Odsunął się delikatnie od drzwi robiąc jej miejsce. Widać było, że chciał ją objąć, ale walczył ze sobą.

Ona też walczyła i w związku z tym nie zrobiła nic. Wsunęła się do mieszkania bez słowa i pierwsze kroki skierowała do toalety.

Dopiero gdy odhaczyła ten punkt z programu przeszła przez mieszkanie rozglądając się za gospodarzem.
- Masz coś do jedzenia? - ciche pytanie przecisnęło się wraz z burczeniem dochodzącym z pustego brzucha.

- Może zamówię pizzę? Bo tutaj mam co najwyżej kanapki. Zrobię też kakao. Opowiesz gdzie byłaś? - powiedział uciekając oczami przed jej spojrzeniem.

- W Warszawie, Białowieży i Tucholi. - kiwała głową na wszystko co zaproponował. - Szrama będzie dzień przed pełnią i pomoże z caernem.
- Super. Ciekawe jak się z nią dogadałaś? Jest dość oschła. - dziewczyna skwitowała pytanie lekkim wzruszeniem ramion. O obietnicy zabójstwa nie wspomniała - A co z obrazem, bo z caernem się nie pali tak naprawdę. Byłaś w muzeum?
Ruszył do kuchni i zaczął przygotowywać kakao. W tym samym czasie z telefonu otworzył portal do zamawiania pizzy i zamówił dwie duże z różnymi dodatkami.

Żenia była nieco zaskoczona jego reakcją. Po przemowie Tańczącej w deszczu spodziewała się wielkiego ochrzanu za samowolkę.
Wzruszyła ramionami.
- Nie byłam. Dojechałam, przyśniłeś się mi i prosiłeś bym wróciła. Wsiadłam na motor i ruszyłam zahaczając po drodze o te dwa miejsca. - nabrała jego nawyku odpowiadania na wybrane pytania. Był całkiem wygodny.

- Hmm… wiesz, że to nie po drodze? Uciekałaś ode mnie - powiedział smutnym głosem.
- U nas za to sporo zmian. Zapalniczka ma dla ciebie pomoc z muzeum. A Czarny… cóż… chyba wolałem go gdy pił. Zobaczymy co powie na wieści z Białowieży.

Zachowanie Zaara zaczynało działać Żeńce na nerwy.
- A co Ty byś zrobił? - stanęła naprzeciwko wilkołaka zmuszając go do spojrzenia na nią i pomijając ostatnie wiadomości na temat Zapalniczki i Czarnego - Gdy cztery osoby, które w teorii są Twymi przyjaciółmi ale z przekazywanych skrawków informacji okazuje się, że jednak nie do końca? Alfa i szaman manipulują Tobą i ustawiają w swych planach bez pytania o zdanie, bo nie jestem “jedną z was”. Sędzia, który wie o ich “tajnym” układzie nie robi nic, trzymając się z boku, a facet który Cię podobno kocha swoich krewniaków trzyma na bezpieczną odległość, ale nie Ciebie. A na dodatek dowiadujesz się ze strzępków wspomnień, że alfa zerżnął Cię jak przedmiot. Gdy idziesz do kogoś, kto w teorii ma być Twym nauczycielem ten poddaje w wątpliwość twe słowa i drwi z Ciebie?
Każde słowo Żeni mimo pozornego spokoju pełne było goryczy i smutku.
- Hmmm… co Ty byś zrobił? Zdradzisz mi swój mistrzowski plan?

Twarz Zaara stała się jeszcze bardziej przypominająca Labradora.
- Czarny wspominał o tym, że chciałaś nim manipulować. Cieszę się, że mogę poznać twoją wersję.
Westchnął ciężko i kontynuował zalewając kakao gorącym mlekiem.
- Nie mam pojęcia co bym zrobił. Nie wiem. Nie wytrzymałbym i rzuciłbym się komuś do gardła? Ten facet, który cię kocha teraz musi się wycofać ze wszystkiego, bo mogą polecieć głowy. Nauczyciel nie przyzna się do błędu. Zwłaszcza teraz, gdy ma otwierać caern. Filodoks… Cóż, nasz Filodoks chyba ma spore wyrzuty sumienia po tym gdy dowiedziała się jak urządził cię Tomek. Zresztą… jedno czego żałuję, to, że nie zatłukłem gnoja.
Kostki palców zaciskane na kubku mu pobielały.
- Proszę, twoje kakao - wyciągnął kubek w jej stronę.

Brunetka przyjęła kubek z napojem.
- Nie ma tutaj dla mnie miejsca, Zaar. - czuła, że mimo że zaczyna na nowo odkrywać siebie, rozdział z watahą poznańską zamknął się jakiś czas temu. - A jeśli ktoś nie potrafi się przyznać do błędu to cóż… wasz wybór by to tolerować. Nie prosiłam nikogo z was o załatwianie sprawy za mnie albo w moim imieniu. - dodała dumnie, chociaż gdzieś w gardle zbierał się smutek.
- Promień Księżyca popełnił przestępstwo. I musiał za nie ponieść karę. Chodź - ruszył do pokoju. - Nie będziemy rozmawiać na stojąco.

Gdy weszli do pokoju Żenia zobaczyła rozłożone na biurku rzeczy, które wcześniej oddała Zaarowi. Obok nich leżał jej komputer podłączony do większej jednostki. Pod oknem balkonu, tam gdzie pierwszy raz widziała Czarnego zwiniętego w kulkę, leżał a reszta rzeczy. Teczka z dokumentami, rękawiczki, legitymacja.
- To nie była wasza decyzja. Nikogo z was. A Czarny podjął decyzję ponownie za mnie. - Żeńka spojrzała na Zaara.
- Nie jestem dzieckiem, za które trzeba myśleć i decydować. Niezależnie czy robi to garou czy nie. - w oczach dziewczyny widać było wyraźne wyzwanie.
- Nie jesteś. Co więcej nie będąc Garou dokonałaś więcej niż niejeden z nas. Proszę - podał jej tableta. Tego samego, którego ona mu oddała dwa dni wcześniej.
- Dostałem się do twojego konta na iCloud. Nowe hasło to żenia20. Zmień je. Pozwoliłem sobie przejrzeć kontakty i inne rzeczy. Weszłaś całkiem głęboko do Pentexu. Legitymacja wprawdzie nie jest twoja, ale nie miałaś problemu jej zdobyć, bo ci ufali. Przeprowadziłaś jakiś sabotaż. W dokumentach masz plany placówki w Poznaniu i w Łodzi. A komputer… - wskazał na szczątki z których kable wychodziły teraz do jednej z jednostek Zaara - komputer to zapis eksperymentu naukowego oznaczonego jako KAS 91. Niestety nie znalazłem rozwinięcia skrótu, ale jest to projekt, który ma tworzyć Fomori. Ludzi spaczonych mocą Żmija, którzy dzięki nadludzkim umiejętnościom mają siać zniszczenie. Nikt z nas nie dokonał tego odkąd jest Garou. A Ty to zrobiłaś. Nie umiejąc wskoczyć do Umbry. Nie umiejąc zmienić się w wilka. Jesteś niesamowita. Przerastasz nas umiejętnościami - Zaar zakończył przydługa wypowiedź.

- Ci ludzie z ABW to mogą być te fomory? - Żenia zignorowała peany Zaara na swoją cześć - Czy raczej Tancerze? - ściągnięte brwi dziewczyny nadawały jej chmurnego wyglądu - Mówiłeś o jakimś kimś, kto machał legitymacją. Jest szansa go odnaleźć? I czego trzeba by zebrać wszystkie watahy na kupę?
- Tancerze Czarnej Spirali rzadko współpracują z Pentexem. Nie lubią się podporządkowywać. Choć czasem zdarza się pojedynczym osobnikom siedzieć w ich szeregach. Wtedy najczęściej zajmują się właśnie poszukiwaniami zaginionych. Więc tak… jest duże prawdopodobieństwo, że ten Mazut jest Tancerzem. I prawdopodobnie stoją za nim inni. Raczej Fomori. Tak, możemy go odnaleźć tak samo jak odnaleźliśmy ciebie. Niuchaczem.

Kakao poszło w odstawkę. Za to Zaar usiadł na krześle obrotowym i zaczął stukać w klawiaturę.
- Co do zebrania wszystkich… chyba zostali ci tylko chłopaki z Tucholi, co? Mówiłaś, że Szrama będzie niedługo.

- Tuchola mnie zlała. A co z pozostałą częścią Polski? Budowa caernu to nie dobra okazja na zebranie? A co do znalezienia tego Tancerza, to chętnie bym z nim pogadała. A i on pewnie ze mną, skoro tak macha legitką… - Żenia trybiła na przyspieszonych obrotach - … gdzie ta pizza… - po czym dotarło do niej jeszcze jedno - … i co z Burakiem?

Zaar uśmiechał się do monitora.
- Chcesz z nim tylko pogadać? Otwórz proszę tamtą witrynę - wskazał na pojedynczy przeszklony mebel w rogu pokoju. - Na dole leży czarny notatnik. Możesz mi go podać. Co do Caernu, to Czarny chciałby się popisać. Postawić ten Caern bez pomocy z zewnątrz. - Jarek nadal wpatrywał się w monitor, ale jego mina zrobiła się kwaśna. - Zginąć chwalebną śmiercią.
To ostatnie Żenia skwitowała prychnięciem pełnym lekceważenia.
- Zginąć jest prosto. - wzruszyła ramionami.

Na lewym monitorze pojawiło się zbliżenie z kamer na jedno ze skrzyżowań.
- Pizza będzie za jakieś osiem, może dziesięć minut - ciemnowłosy postukał w monitor i auto z logo pizzerii stojące na czerwonym świetle.
- A Burak… Obiecałem Zapalniczce, że to ona będzie mogła ci powiedzieć jako pierwsza.
- Ah, no jak obiecałeś Zapalniczce… - mruknęła ironicznie Żenia - … to kimże jestem by naruszać hierarchię.
Zaar wstał od komputera. Podszedł do Żenii. Spojrzał głęboko w jej oczy.
- Ta ironia jest niepotrzebna - spróbował ją objąć. Dziewczyna pozwoliła mu na to dopiero po dłuższej chwili. Sama zezłościła na siebie gdy poczuła przyjemność wciągając jego zapach.

- Burakowi została nadana pokuta za popełnione zbrodnie. Ma ją wypełnić w ciągu trzech pełnych miesięcy księżycowych. Jeżeli mu się nie uda odzyskać utraconego honoru to zginie. Poza tym Czarny odprawił na nim rytuał omegi. Strącił z piedestału, bo okazał się niegodnym piastowania przywództwa.
- Gdzie on jest? W Poznaniu?i I co to jest rytuał omegi?

Zaar słuchał jej pytań przyciskając ją do siebie. Napawał się jej dotykiem.
- Jest w Poznaniu. U Zapalniczki. Gdy Alfa jest niegodny, należy zabrać mu ten przywilej. Staje się omegą. Najgorszym w stadzie. Już nigdy nie będzie przywódcą. Traci honor i chwałę. A sam rytuał z grubsza polega na wyśmianiu go, oddaniu mu prześmiewczego hołdu, a na koniec cała wataha sika na niego - przy ostatnich słowach Zaar nie był w stanie powstrzymać uśmiech.

Zdziwienie sprawiło, że dziewczyna odgięła się w ramionach Jarka:
- Obsikuje?! - próbowała wyobrazić sobie Tomka w strumieniach moczu - I co? Zabijecie go tak o, jak się mu nie uda? Czarny umrze honorowo i co z Tobą i Zapalniczką? We dwójke zostaniecie? - Żenia była pełna podziwu dla długowzroczności tych planów.

- Zazwyczaj przy nieudanym otwarciu caernu nikomu nie udaje się przeżyć - powiedział spokojnym głosem.
- Żeniu, nasz świat nie jest światem ludzi. Mamy pewne powinności, które nie kierują się logiką. Widzisz… nasze życie to walka. Walka, którą przegrywamy. Tak jak przegraliśmy Białowieżę. - brunetka przed oczami miała martwy las i poczuła smutek - Tak jak przegraliśmy Kampinos. Czarny stawia na odbicie się od dna w spektakularnym stylu. Cieszę się, że udało ci się znaleźć wsparcie. Świetny pomysł. Widzisz, ja nie mogłem ich prosić, bo oznaczałoby to niesubordynację. A ty? Czarny się pogniewa, ale prawda jest taka, że będzie wdzięczny za wsparcie. Zdjęłaś z niego jarzmo proszenia innych o pomoc. Chcesz dzwonić do tego Mazuta? - zakończył zmieniając temat.

- Te powinności obejmują sikanie na innych, szczególnie gdy was...nas jest coraz mniej, Zaar? Wyznaczanie terminów z zagrożeniem zabicia? To nie ma sensu - jakoś odruchowo pogłaskała policzek Labradora - Chcę ale nie jadłam niczego normalnego od półtorej doby. Po pizzy, ok?

Pizza pojawiła się po chwili. Zaar w tym czasie powiedział, że Tomek musi ponieść karę. Bo to czego się dopuścił nawet nie nadaje się do opisania. Ale nie jest to wyrok śmierci. Kara jest sprawiedliwa i daje możliwość odkupienia.
Nie znalazła jednak uznania u dziewczyny, która przeżuwając gorące kawałki pizzy i parząc usta stwierdziła, że żadna kara, która nie daje zadośćuczynienia ofierze nie jest sprawiedliwa. Zaar pokręcił głową przecząco.
- Proszę, żebyś pomówiła o tym z Zapalniczką. Ja i tak powiedziałem ci zbyt dużo. - Po tych słowach Zaar nie chciał już wracać do tematu Buraka i ucinał rozmowę mlaskając głośno przeżuwaną pizzą.

Zaparł się i uparł i może przez to Żenia spojrzała na niego z mniejszą irytacją a za to z odrobiną jakiegoś uznania?

*

- Gotowa - mruknęła wycierając usta i dłonie. - Dzwonimy…
Jarek wyjął czarny notatnik. Poślinił palec i zaczął go kartkować.
- Mazut… Marek Mazut. Jest - Odwrócił notatnik i podał Żenii. Dziewczyny nawet już nie zastanawiało skąd w czarnym notatniku zamkniętym w szafie miał numer telefonu do agenta ABW. W każdym razie numer był. Miała wątpliwość, czy może dzwonić z numeru jaki dostała. Zaar zdawał się to zauważyć.
- Numer się zatrze. Spokojnie - skinął głową - możesz dzwonić bez obaw.
- Ok. - Żeńka przesunęła dłońmi po udach w nerwowym geście. Czuła szaleńcze bicie serca wybierając numer Tancerza i ustawiając telefon na głośnomówiący.

Wpatrzyła się w Zaara, zasłuchana w dźwięk nawiązywania połączenia...
 
corax jest offline