Człowiek strzela, bogowie strzały noszą.
No i sprawdziło się co do joty.
Kaspar przeklinał w duchu pecha, który sprawił, iż strzała trafiła nie tam, gdzie chciał, czy gdzie powinna. A teraz nie bardzo wiedział, czy strzelać, czy czekać na ewentualne efekty ewentualnych negocjacji.
Z drugiej strony jasną było rzeczą, że dziewczyny nie można zostawić w łapskach przerośniętych szczurów, ani też pozwolić, by szczurek wycofał się, wykorzystując dziewuchę jako tarczę.
Starannie wycelował, mając nadzieję, że tym razem trafi w jakieś czułe miejsce, na przykład w oko, szczuroludzia.