Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 03:05   #726
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Wymuszenie duszy od gnoma poszło dość sprawnie. Dlatego w nagrodę puścił go wolno, oczywiście poganiając kopniakiem w plecy po którym delikwent musiał zbierać się z ziemi aby kontynuować opuszczanie pobliskiego otoczenia.

Teleportacja pod chatę także była sprawna, choć Kruk zwinął się do własnych spraw w nieco gwałtowny sposób. Nie mniej jednak miało się własne sprawy którymi trzeba było się zająć. Idąc w stronę wspomnianego budynku Dirith rozejrzał się po otoczeniu. Wcześniej ukrywali się tutaj łucznicy. Jednak względnie świeże ślady malowania czerwoną farbą dawały do zrozumienia gdzie się teraz znajdowali. Dodatkowo coraz dziwniejsze zachowanie Kiti zaczynało go trochę zastanawiać, czyli jest to kolejna sprawa jaką trzeba będzie załatwić. Trochą szkoda, że gnom współpracował. W tej chwili nadawałby się idealnie na żywą tarczę jaką można by wepchnąć przez drzwi pierwszą w razie jakby znajdujący się tam ktoś nie był przyjaźnie do Diritha nastawiony.

Tak czy inaczej bez większych ceregieli wszedł do środka będąc jednak przygotowanym do dobycia sztyletu. Jak się okazało w środku był drow i jego bestia. Kolega drow okazał się dość gadatliwy. Do końca dobrze doinformowany jednak nie był, przynajmniej nie we wszystkim co wiedział, bo jeśli dobrze kojarzył, to dłużej współpracował z Nizzre niż tym wspomnianym Ray'kimś. Nie wspominając, że dla Diritha inne drowy również były iblithami czego chyba kolego nie wiedział.

Nie podobało mu się jednak to, że Kruk tyle o nim rozpowiadał. W zasadzie bardziej wolał wiedzieć dlaczego, choć odpowiedź mogła być bardzo prosta: żeby zabawniej było obserwować jak se poradzi po rzuceniu mu kilku kłód pod nogi. Co prawda można było wyczytać z jego postawy i wyrazu twarzy, że z czegoś nie był zadowolony.

- "A więc czego to ja mam niby szukać?" - odpowiedział i kontynuował w rodzimym języku. - "Bo w tej chwili to szukam nie jednej rzeczy i dobrze by było sprecyzować cel współpracy, jeśli w ogóle do współpracy dojdzie."

Wyraz drowiej twarzy nie zmienił się w najmniejszym nawet stopniu kiedy zadałeś to pytanie.
- Hmpf - mruknął i dodał po chwili: - No dobrze... Za kilka minut wybieram się w miejsce pokryte śmiertelnie niebezpieczną trawą. Idę tam po pewien zwój. KOS do którego, powiedzmy, przynależę, wymyślił sobie, że warto by go mieć.

- "Masz racje, gościa nie pamiętam, Asael czy tam Nizzre kojarzę. Nadal jeździ na tym swoim karaluchu, Scrafim?" - zapytał aby sprawdzić, czy faktycznie znał Nizzre.

- "Tak, nadal - mruknął, a jego mina mówiła sama za siebie. - Fajne białe, puszyste pająki..." - skinął na Kiti i jej Bestię.

Zarówno odpowiedź jak i próbę zmiany tematu przyjął bez większej reakcji. Jednakże była ona zła. Po drugie mało który drow nie pozwoliłby nazwać pająka karaluchem, więc o pomyłce raczej nie było mowy. A po pierwsze Nizzre jako bestię miała pająka. Co musiał wiedzieć jeśli był jej wspomnianym obrońcą. Co prawda Dirith nie był pewien jak się wabił, jednak na pewno nie Scrafi. Do tego szybka zmiana tematu...

- Ta, chociaż po teleportacji do tego wymiaru coś zaczynają szwankować. Trzeba będzie z nimi pójść do jakiegoś poteleportacyjnego serwisu dla kleryków, albo chociaż pogwarancyjnego. - powiedział we wspólnym, jednak dalszą część konwersacji poprowadził w drowim.

- "I widzę, że Kruk zdecydował się podejrzenie i aż za szczegółowo doinformować o tym co się u mnie dzieje. Ciekawe. No powiedzmy, że powinienem i będę w jej posiadaniu jak przyjdzie na to czas."

Drow prychnął znów, jakby zniecierpliwiony i zmęczony.
- "Och, proszę, wiem kim jesteście. Wiem o Timewalkerze i o Hell Light. Heh, nie tylko Kruk kłapie tu dziobem i rozsiewa plotki - uśmiechnął się. - Spokojnie, ja też chcę śmierci Timewalkera. Powiedzmy, że obiecano mi za to małą nagrodę. Wszystko mi jedno, kto go zabije, o ile przy tym będę. Oczywiście, jeśli nie muszę się narażać, wolałbym tego nie robić. Zwyczajnie, dostałem propozycję zlecenia i o ile nadarzy się okazja, skorzystam z niej. Oczywiście nie musisz się zgadzać, i nawet wówczas nie musimy być wrogami, możemy tylko przypadkowo na siebie wpadać od czasu do czasu... To nawet lepiej, że nie ma tu tej broni, przynajmniej nie napromieniowała mnie... - strzepnął z ręki wyimaginowany paproszek. - Nie, nie chcę tej broni, nie chcę Timewalkera ani nie chcę waszych głów. Byłem po prostu zaciekawiony ofertą i może z niej skorzystam. Zyskasz kilka ostrzy po swojej stronie.

~ Ta, kilka ostrzy w swoich plecach zawsze jest przydatne... ~ pomyślał zastanawiając się co na prawdę było celem jego zlecenia. Po zawalonym teście nie zamierzał mu zbytnio ufać, a tym bardziej dać okazję do wbicia sztyletu w plecy. Ale ze wszystkim upora się w swoim czasie.

- "Ale czy poinformował może, że lubię sprawy załatwiać bez owijania w bawełnę? Bo owijanie w bawełnę ma dla mnie tylko na celu ukrycie w niej sztyletu... więc do rzeczy. Czego dokładnie tak bardzo szukasz? Bo ja tu w zasadzie jestem tylko po sprzęt, żeby móc pozbyć się problemu pod postacią smoka na co mam dość określony limit czasowy."

- "Widzisz, tu docieramy do sedna sprawy. Wiesz, co to jest? - rozwinął mały zwój i pokazał ci rysunek.
https://i.ytimg.com/vi/fe_M5Y5qHK8/hqdefault.jpg
- Powiedzmy, że moi wrogowie podobno weszli w posiadanie tajemnych, mistycznych zapisków i technologii nieznanej nam dotąd. Podobno konstruują podejrzane machiny wojenne o niesamowitej sile rażenia i przeprowadzają podejrzane eksperymenty. Mówi ci to coś?... Powiedzmy, że jestem zainteresowany tym, żeby tego nie robili..."

Dirith przyjrzał się rysunkowi.
- Jak tym czymś można walczyć? Nie wygląda mi to na coś co mogłoby mi się przydać... - stwierdził tracąc zainteresowanie rysunkiem.
- I to już drugi raz słyszę o tej trawie. Ci łucznicy co tu byli też o niej coś wspominali. Co w niej jest takiego niebezpiecznego? Kosa albo wypalenie jej nie wystarcza? - dodał próbując dostać więcej informacji.

Kiedy dostał odpowiedź odsunął się od wejścia i wskazał ręką drzwi.
- A zatem prowadź, po kosy albo pochodnie i potem do tej trawy. - powiedział wskazując dłonią wyjście sugerując aby kolega poprowadził.
Kiedy i jeśli go minął zamierzał szybko rzucić okiem na obie wilczyce, żeby mieć pewność, że jedna z nim będzie widzieć jego dłoń. Następnie dalej obserwując kolegę zamierzał wykonać kilka gestów jeśli ten będzie do niego odwrócony plecami aby mieć pewność, że ich nie zauważy. Jeśli miałby je zauważyć, to zamierzał natychmiast przestać i przejść do podrapania się w polik, albo przeczesać palcami włosy i podrapać się w głowę.

Gesty jakie zamierzał wykonać były następujące:
Wpierw wskazał dwoma palcami na swoje oczy, potem nowego drowa co miało znaczyć obserwuj/uważaj na typa.
Następnie zacisnął pięść i skierował kciuk w dół - nieprzyjaciel/wróg, będą z nim problemy.
Na koniec otworzył dłoń i wykonał dłonią gest jakby kogoś delikatnie odpychał, czy też uspokajał - spokojnie zobaczymy co kombinuje.
Cała wiadomość była dość szybka. Miał jednak nadzieję, że Kiti połapie się o co chodzi. Nawet jeśli nie całkowicie, bo drowiego języka migowego może nie znać, to przynajmniej powie jej to, że coś z nim jest nie tak i trzeba będzie na niego uważać.

Potem, wystarczyło już tylko podążać za "kolegą" i go bacznie obserwować. Jeśli jednak nie będzie chciał wyjść pierwszy, to Dirith bez większych ceregieli sam wyjdzie i na niego zaczeka. Oczywiście w tym wypadki nie będzie możliwości wysłać wiadomości do Kiti, więc będzie musiał się z tym wstrzymać do dogodnej chwili, w której "kolega" nie będzie wiedział nic o migowym komunikacie.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline