Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2017, 20:37   #34
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
I had nothing to offer anybody except my own confusion.
- Jack Kerouac


Otworzyła drzwi przed futrzakiem i zamknęła za sobą, gdy już oboje znaleźli się w środku. Kot usadowił się na parkiecie i czekał, aż dziewczyna zabierze głos.
- Co do twojego wcześniejszego pytania, tak, mnie również coś zaatakowało. Tak samo jak wszystkich konsyliarzy. Choć z tego co słyszałam, były to głównie ataki niegroźne. Kobieta przysiadła na jednej z poduch otaczających sadzawkę i wyjęła z torby małą błękitną książeczkę oraz złożoną kartkę, na której rysowała dla dantego obraz potwora.
- To maleństwo, które zaatakowało mnie.
- Mamy bardzo różne definicje słowa “niegroźny”, bo ten słodziak wygląda, jakby mógł cię wszamać w dwóch kęsach. Jako przystawkę do czegoś bardziej sycącego -
złote paciorki krytycznie spoglądały na obrazek przedstawiający nieproszonego gościa magini.
- Ma sporo cech wspólnych z tym czarnym prześcieradłem, które napadło na moją dzielnicę. Na przykład wizerunków obu można by użyć jako innowacyjnej alternatywy dla środków pobudzających. Kawa? Fajki? Ha! Po zobaczeniu takiej pysi, szary człowiek miałby sen wybity z głowy na dobre dwa tygodnie. A Strażnicy ręce pełne roboty - fuknął na rysunek. Czemu choć raz na jego konsylium nie mogły napaść goetyckie emanacje amerykańskiego przemysłu pornograficznego? No, w ostateczności niemieckiego.
- O, właśnie. Odpierając te ataki nikt nie zwrócił na siebie zbędnej uwagi śpiących?

- Resztę zaatakowały podobno zwykłe oprychy. Przynajmniej tak twierdzili Dante i Morgana - Elaine rozłożyła się na poduchach wpatrując się w czerwone sklepienie nad sadzawką. - A co do zwracania na siebie uwagi. Udało mi się zrobić niewielkie zamieszanie - zerknęła na swego rozmówcę, cały czas się uśmiechając. - Zaparkowałam w tym czymś ciężarówką. Podobno Morganie udało się już posprzątać.
- Jeśli nie rzuciłaś w niego płytą tektoniczną albo nie cofnęłaś go do różowych lat siedemdziesiątych razem z połową bloku mieszkalnego, to nie ma się nad czym rozdrabniać. Słyszałem, że ciężarówki łatwo zamieść pod dywan - ciężko powiedzieć, czy Seign się uśmiechnął. Na kocich pyskach zawsze widniał wyraz samozadowolenia.
- Dobra. To ja pójdę wyhaczyć Asha i wywlec makówkę faceta, który nasłał na mnie te maszkarony na drugą stronę. Chyba, że masz jeszcze jakiś mroczny sekret, którym chciałabyś się podzielić? Wiesz, coś co dodałoby więcej niepotrzebnego dramatyzmu tej całej bajce? - złote oko sugestywnie łypnęło na koleżankę po fachu.

Elaine uśmiechnęła się szeroko do kocurka.
- Biorąc pod uwagę, że ten bazgroł nie jest tym co chciałam ci pokazać - czarodziejka mrugnęła do niego i ułożyła na poduszce obok błękitną książeczkę. - To grimuar, który znaleźliśmy przy Julii. Zaprowadził mnie dzisiaj w bardzo ciekawe miejsce.

Cytat:
“A ja ser” - odpowiedź Blaithin trwała tyle, jakby dopiero ściągała ten ser. Z przyszłego tygodnia, bo jeszcze nie został wyprodukowany.
Wyglądało trochę tak jakby Blaithin nie chciała się zapuszczać do jej pracowni. Cóż… dla Elaine w sumie było bez różnicy, choć musiała przyznać że po zabawie nad rzeczką i trasie chętnie by się wymyła. “Dobrze, to będę u ciebie za dwie godziny z winem.”
Odpisała naprędce dawnej mentorce, dając Seignowi czas na przetrawienie informacji.

Kot podrapał się tylną łapą za uchem. Tomik błękitu nie wyglądał imponująco, ale z drugiej strony było w nim coś znajomego. Swojskiego. Zupełnie jakby zaliczał się do ulubionych lektur Mastigosa - jedną z tych, do których sięga się regularnie i z zamiłowaniem, chcąc zachować jej świeży i klarowny obraz w pamięci. To, że książka “zaprowadziła” gdzieś jego rozmówczynię przyjął względnie spokojnie, bo często robił za świadka tego typu przepraw na płaszczyźnie mentalnej. Oczywiście tu w grę wchodziła fizyczność, a przez to i “większa realność” zjawiska, ale nawet początkujący esper wiedział, że brak materialnych zahaczek nie dyskredytował prawdziwości - czy traumatyczności - zdarzenia.
- To znaczy gdzie? Do domku z piernika? Do chatki na kurzej łapce? Piłaś po południu herbatkę z królem Arturem i wymieniłaś się breloczkami z sir Gawainem? - zapytał rozbawiony (oraz zaintrygowany) taką perspektywą sierściuch. Teraz chciał wiedzieć więcej, a postanowienie znalezienia przywódcy Strzał zeszło na nieco dalszy plan.
- Och to spodoba ci się dużo bardziej niż domek z piernika - Elaine schowała telefon i sięgnęła po kolejną poduszkę po czym położyła ją sobie pod głowę. Może przydałaby się jej drzemka? Pytanie tylko czy dałaby radę zasnąć. Mimo wszystko rozmowa z Blaithin lekko ją niepokoiła. - Wyobraź sobie przepiękną altankę, pośrodku tajemniczego ogrodu, który jest przełomem Arkadii - kobieta spojrzała na siedzącego obok kotełka.
- A co do spotkań… Spotkałam tam jakby siebie tylko z innej rzeczywistości i ach! Tak, jeśli chodzi o Artura to nazwała mnie “ta która odurza, Mab”. Coś ci świta kocurku? Nie wiem co się dzieje ale niepokoi mnie to.


Zębatki sierściucha zaczęły się obracać, ale przeskakiwały bez większych postępów. Mab. Mab. Ta przeklęta Mab! Dziś w nocy miał sen z głowy.
- “Prawe jest lewym, lewe jest prawym, zaś droga za nami prowadzi naprzód. To proste.” Świta mi coś, a i owszem, ale ten przypis Ci się nie spodoba. Mab zwykle opisywana jest jako jedna z fey i nosi tytuł królowej. U Szekspira otumania sennych mężczyzn tańcząc na ich wargach i spijając ich pożądliwe sny. W bardziej przychylnych interpretacjach to ona dostarcza owe senne sprośności Przemierza noc w karocy z łupiny orzecha, a jej woźnicą jest średniej wielkości komar. Ucztuje ona na snach płci brzydkiej i dość jej przy tym folguje. Płeć piękna ma z nią ciężko, bo królowa, odwiedzając inne kobiety z reguły obdarza je wargowym syfem, czytaj opryszczką pospolitą. Większość badaczy kreśli w tym miejscu powiązania do Medb, postaci z walijskiej mitologii, która również miała status królowej. Ale jeśli liczysz na przychylniejszy opis, to zgaszę z miejsca tę świeczkę. Ambitna, zdradziecka i lekkomyślna, zobowiązała się świadczyć usługi seksualne Dáire mac Fiachna’owi w zamian za wypożyczenie niezwykle płodnego byka do rozrodu bydła. Kiedy negocjacje zawiodły, wypowiedziała drugiej stronie wojnę. Klasyczna femme fatale. Może jeszcze chodzić o Mab Doragana, kolesia, który miał wywalić anglików z Brytanii i przywrócić prawowitym właścicielom ich ziemie, ale on w dziewięćdziesięciu-dziewięciu przypadkach na sto opisywany jest on jako facet. Czasami utożsamiany z królem Arturem, czasami z Henrykiem... ehm. Którymś tam. Nie mam pamięci do cyfr, niestety.
Koteł trochę się speszył, bo monolog rozrósł się do niezręcznych proporcji.
- Ale miejsce faktycznie brzmi fajnie. Sam chyba powinienem się tam wybrać, kiedy już to wszystko przycichnie. Jak myślisz, kogo ja bym spotkał? Obstawiam, że byłby to ktoś pokroju Grendela z Beowulfa. Albo to albo jakiś drugoplanowy frajer z Króla Leara

Elaine uśmiechnęła się szeroko.
- Orientujesz się nie tylko w postaciach z popkultury! Miło - odwróciła wzrok od kota, skupiając go ponownie na ozdobionym czerwoną nicią sklepieniu. - Pytała “kto tym razem będzie Cúchulainnem… to byłoby całkiem zabawne, ale może chodziło o ciebie kocurku. A co do Mab i tego kim jest w mitologii, cóż mogę mieć tylko nadzieję, że nie należy tego wszystkiego traktować tak dosłownie. Wolałabym nie roznosić opryszczek.

- Orientuję się we wszystkim, co nie ma żadnego zastosowania w życiu codziennym. Me umiejętności są równie zróżnicowane co niepraktyczne, droga pani - tu koci łeb wykonał parodię ukłonu, jakby chciał tym kiepskim żartem rozluźnić powstałe napięcie.
- Nie przejmuj się i podchodź do tego wszystkiego z przymróżeniem oka. Szekspir miał dziwne pomysły. A swoje najsłynniejsze dzieło i tak zerżnął ze skandynawskiej legendy ludowej, zmieniając przy tym jeno garść paragrafów. Można powiedzieć, że był jednym z najbardziej rozstawionych plagiatorów w historii. Ot, taka ciekawostka.
Podobnie z resztą jak Dumas, Franklin i Orwell, którzy kiedyś stanowili dla sierściucha literackie ikony. Ale o tym Elaine nie musiała wiedzieć. Właściwie nie powinna. To nie był czas ani miejsce, aby rozdrabniać na atomy akademicką melancholię.
- Jakbyś chciała znowu odwiedzić tę chatkę, uprzedź mnie. Też się zabiorę.
- Obawiam się, że będę musiała to prędzej czy później uczynić. Zastanawiam się kto mógł w ten sposób zabezpieczyć ten przełom i jak stary jest -
Elaine podniosła się na poduchach. - Oraz czemu ten grimuar - wskazała podbródkiem na błękitną książeczkę będącą zlepkiem wątpliwości - jest z nim powiązany.

- Gdybać moglibyśmy do jutra, ale nie wydaje mi się, żebyśmy mieli na obecną chwilę szansę to rozpracować. Przynajmniej nie z pulą kart, jaką nam rozdano...
Bajzel, o którym wspomniała Elaine, wydawał się być większy i bardziej kompleksowy niż jego własne dochodzenie, ale to ostatnie zdecydowanie ziało kotu na kark większą presją. Nie ulegało też wykluczeniu, że obydwie sprawy są w jakiś sposób powiązane, w końcu nawinęły się w tym samym czasie. A niebieski notesik capił niemal identycznie irytującym fetorem przeznaczenia, co ten biały palant, którego Seign zobaczył parę godzin temu w magicznej migawce.
- Powiedz no, nie chciałabyś się czasem zabrać ze mną na te łowy? Bo może to mylne przeczucie, ale widzi mi się, że te ataki i Twoja niedawna wycieczka za parawan umownej rzeczywistości są połączone. Możliwe, że kiedy przyszpili się białasa, zyskamy lepsze rozdanie i będziemy mogli zająć się Twoją zagwozdką pełną parą.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 20-12-2017 o 21:40.
Highlander jest offline