Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2017, 09:30   #61
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


- Był w czas słońca. Znów. Jeden. - “mówił” wilk. - Patrzył na wielki kamienny dom dwunogów. Jak wcześniej.
- Tym razem śledziłeś go, jak prosiłem?

Potwierdzające szczeknięcie zrozumiałby nawet ktoś nie potrafiący porozumiewać się ze zwierzętami.

Wampir i wilk siedzieli w niewielkim zagajniku jodeł, nad świeżym truchłem sporego świstaka, którego wywęszył wilk, a nieumarły wywabił z nory i złapał. Alex był już po swoim posiłku osuszywszy zwierzaka z krwi, drapieżnik dopiero zaczynał swój.
Pod silnymi szczękami chrupnęły kości gryzonia.
- Daleko? - spytał wampir.
- Daleko - odpowiedział wilk. - Trzymają się z dala. Przyjeżdża na koniu. Odjeżdża wcześnie. Wraca swego stada przed odejściem słońca.
- Zdążę tam i z powrotem przed świtem?
- Nie bez koń.
- Ty zdążysz…


Gdyby w mowie ciała wilka funkcjonowało coś takiego jak wzruszenie ramionami, to zwierze z pewnością by to uczyniło.
- Ja mogę i w dzień. Nie pójdę. Daleko. Niebezpiecznie z ci dwunogi. Zabiją. - Wilk wpatrywał się nieumarłemu w oczy.
- Spotkaj się z tym, który pewnie wróci tu kolejnego dnia. Uważaj na siebie… nie zbliżaj się, jedynie zostaw mu to… - Alexander zdjął z palca sygnet jaki dostał w Eu, po wygranym turnieju, pojednaniu się z ojcem i uznaniu go jako nieślubnego potomka hrabiego.
- Tylko to?
- Tak, musi cię widzieć, więc zwróć jego uwagę. Masz być spokojny i zachowywać się inaczej niż byś reagował normalnie na człowieka. Niech to widzi. Zostaw mu to i po prostu odejdź.


Wilk nie odpowiedział. zajął się posiłkiem.
Tej nocy nie ćwiczyli walki jak przez kilka nocy wcześniej w czasie których Alexander próbował zaszczepić dzikiemu zwierzowi choćby fundamenty taktyki w miejsce intuicyjnego używania kłów i pazurów. Wilk przegrał walkę o przywództwo, był banitą, toteż gdyby wrócił nie mógł liczyć na zwykły pojedynek z Alfą, czekało go starcie z kilkoma basiorami na raz.
Nawet siła płynąca z wampirzej krwi nie dałaby tu dużo, dlatego nieumarły rycerz uczył wilka jak walczyć z kilkoma jednocześnie, jak spróbować przeciągnąć na swoją korzyść przewagę liczebną pzeciwnika… Wybór miejsca, wybór pierwszego celu, te niuanse, które nigdy nie były stosowane przez drapieżniki w większym wymiarze niż intuicyjnie.


- Czas zbliża się. - Alexander spojrzał na wilka pożerającego świstaka. - Nie zmieścisz więcej mojej krwi, nie zrozumiesz głębszej taktyki walki, jesteś silny, a mnie może zabraknąć.
Kości trzasnęły w silnych szczękach.
- W czas słońca, pójdę, zwyciężę lub zginę. Najpierw oddam błyskotkę, potem czas kła i pazura.
Bękart uśmiechnął się lekko i położył dłoń na wilczym łbie.
- Mam nadzieję, że ujrzę cię przyszłej nocy. W zdrowiu. No, jako takim. Byle z triumfem w oczach.


Gdy wilk odszedł, Alexander nie chciał zbyt prędko wracać do klasztoru. Kolejna miła noc z Ailą, jakby wszystko między nimi wracało… to co dobre. I wystarczające pojedyncze słowa, aby wracało zaraz to co złe, aby powstawał kolejny mur złości, żalu, wzajemnych pretensji.
Ale czy gdy byli śmiertelni było inaczej?

Bękart położył się na placyku w Przyklasztorach i po prostu patrzył w gwiazdy, jakby desperacko chciał wypatrzyć tam sens istnienia w nieumarłej, znienawidzonej jeszcze za życia egzystencji. coraz bardziej uświadamiał sobie, że uznawanie za taki cel Aili, może być jedynie oszukiwaniem się.
Poczuł czyjąś obecność.
- Właściwie… czemuś mnie przemienił? - spytał nie odwracając głowy.
- Przecież wiesz. - Ton Marcusa był obojętny.
- Odebrałeś mi życie i zrobiłeś ze mnie to, tylko po to bym wprowadził zamieszanie w klasztorze? Zasiał niepewność między Ailą i Angusem?
- Nie. Z tego powodu przemieniłem cię tak szybko. Nagle. Ot, po prostu gdy ujrzałem ją… otworzyła się ciekawa furtka.
- Ona ma rację, jesteś potworem.
- Jestem starym spokrewnionym, mało mnie interesuje, jak nazywa mnie ta mała dziwka.
- Zabiję cię kiedyś.
- Nie… - Ton głosu Marcusa był prawie łagodny, ale i przesiąknięty ironią. - Będziesz czynił co ci każe. To co szeptać ci będzie krążąca w tobie moja krew. A z czasem… z czasem zrozumiesz, że to jedyna właściwa droga.

Alexander milczał.

- Z czasem uwolnię cię, byś czynił co chcesz. Jesteś buntownikiem, jesteś łowcą. Będziesz mknął w nocy siejąc zemstę za nią, za siebie.
- Za mnie, za uczynienie mnie tym kim jestem...
- Nie ja uczyniłem cię idiotą… - Ironia Marcusa przeszła w sarkazm. - Łowca polujący na wampira. Uda się? Spala nieumarłego, jak Ty Donatellę i Lukrecję. Nie uda się? Kończy jako pożywienie. I ginie. Czyż nie tak jest? Proste, uczciwe. Eleganckie.

Alexander milczał.

- Wyruszyłeś przeciw mnie, przegrałeś. Dostałeś się w me ręce wraz ze swymi ludźmi. Powinniście już nie żyć. Proste. Uczciwe. Jak to na wojnie. Prawo zwycięzcy. Los pokonanego. Vae Victis. A jednak… twoi ludzie żyją. Jeszcze. Ty umarłeś, ale dostałeś potęgę i nieśmiertelność. Podwójny dar od twego zwycięzcy, zamiast zwykłej banalnej śmierci. Jeżeli ci z tym tak źle i uważasz to za karę, a nie dar, to po prostu zostań tu do świtu. Masz wybór.

Alexander wciąż milczał patrząc w gwiazdy.

- Umarłeś w chwili, gdyś zdecydował się stanąć przeciw mnie. - Marcus pochylił się nad nieumarłym potomkiem. - Tam, w tej pobliskiej dolinie, nad potokiem, szarżując konno i wymianę jeńców zmieniając w mą klęskę. A jednak wciąż istniejesz, to dar. Ale jesteś w mojej mocy, możesz to traktować jako przekleństwo. Z czasem odnajdziesz cel, z czasem odzyskasz wolność, do tego czasu jednak ciesz się nagrodą i doświadczaj kary. Ucieczkę masz tylko w słońce.

Alexander usłyszał jak stary wampir odchodzi.
- W klasztorze czeka na ciebie mała niespodzianka - rzucił Marcus niknąc w ciemnościach.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 21-12-2017 o 14:18.
Leoncoeur jest offline