Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2017, 20:05   #279
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Zamknięta w potrzasku z jednej strony pomiędzy drzwiami, z drugiej zaś ciałem nieznanej kobiety, Maruiken Leiko zachowywała opanowanie. Wprawdzie w każdej chwili była gotowa się bronić, instynktownie walczyć o swoje życie, lecz.. teraz nie czuła strachu, ni zagrożenia. Jej przeklęte dziedzictwo bywało przydatne, ostrzegłoby ją w razie wrogich intencji tej łowczyni. Przedziwne to byłoby wrażenie w duszy, niby krzyk wypełniający jej całe jestestwo. Nie potrafiłaby go zignorować.

-Nie sądziłam, że podczas łowów na Oni będę zmuszona uważać także i na pozostałe łowczynie -stwierdziła Leiko nieśpiesznie dobierając słowa, by w tym czasie móc jeszcze poprzyglądać się tej nieznajomej. Iye.. miała pamięć do osób napotykanych na swej drodze, zatem i ją by pamiętała. Nie potrafiła dopasować tego znajomo brzmiącego głosu i pomruku do jakiejkolwiek ze znanych sobie twarzy. Było to trochę drażniące - Rzeczywiście będę musiała być ostrożniejsza, skoro mają tu miejsce takie porwania w biały dzień..

A może Sakusei? Nie mogła powiedzieć, aby długo znała Pajęczą Panią, lecz już w tym krótkim czasie zaprezentowała się ona pod różnymi postaciami. Założenie kolejnej maski nie stanowiłoby dla niej żadnego problemu, a mogłaby znaleźć się bliżej mnichów, swych przeciwników. Ale czy oni nie potrafiliby wyczuć jej obecności?

-Co tak rozpraszało twe myśli łowczyni-san? Czyżby tęsknota za kochankiem daleko od ciebie, a może będącym gdzieś blisko, acz niedostępnym? Iye… przecież z pewnością wielu znajdzie się, przystojnych i ochoczych by swym towarzystwem…- mruczała zmysłowo na granicy szeptu sprawiając, że Leiko mimowolnie skupiała swój wzrok na jej ustach zastanawiając się… iye. Nie powinna ulegać jej sztuczkom, choć było to bardzo ciężkie. Jakże straszną bronią jest piękna kobieta, która wie jak swego uroku używać.

-A może to było twą rozterką, ne? Zbyt wielu ich, a tylko jedna - usta niepokojąco zbliżyły się do warg Maruiken sprawiając, że miękkie piersi napastniczki przyjemnie ocierały się o jej biust, a sama łowczyni odczuwała pokusy których sama po sobie się nie spodziewała - Jakże ciężki jest los pięknej kobiety. A może drażnią cię ograniczenia? Czemu zamknięto nam dostęp do części Shimody i karczm z wygodniejszymi pokojami? Kobieta tak finezyjna jak ty zasługuje na więcej… wygody.- figlarny uśmieszek zdobiący usta napastniczki świadczył o tym, że zdawała sobie sprawę z pytań dręczących Leiko i specjalnie ich nie rozwiewała. - Tak czy siak powinnaś być czujna. Wiele pułapek czeka samotną piękność w tym mieście. Wielu znudzonych samurajów, którzy znudzeni są prostymi chłopkami. Wiele zasadzek nie tak miłych jak moja.

Każde słowo wypowiadane przez tajemniczą łowczynię pogrywało sobie po strunach ciekawości Maruiken. Ah, jej słabość do uchylania każdych drzwi.

- Byłabym niezwykle szczęśliwą kobietą, gdyby duża ilość wielbicieli i kochanków była jedyną moją troską - muśnięte fioletem wargi rozchyliła się w subtelnym uśmiechu na taką myśl. Jakież to byłoby łatwe życie.
Kiedy potrzask zaczął się bardziej zacieśniać i chociaż nie był zbyt przerażający, a wręcz przyjemnie na niego reagowało jej ciało, to Leiko uniosła rękę pomiędzy nimi dwiema. Nie sięgnęła ku jej kuszącym piersiom, a palcami dotknęła jej na wysokości mostka, by bez przesadnej siły spróbować trochę zmniejszyć ową zaskakującą bliskość - Arigatou za ostrzeżenie, lecz... skąd to nagłe zainteresowanie moim dobrem i wygodą, łowczyni-san? Nie przypominam sobie, byśmy kiedykolwiek wcześniej się spotkały czy wspólnie polowały.

- Może? Kto wie. Może już się spotkałyśmy, a może obserwowałam cię z daleka. Obserwowałam. Wzdychałam cichutko za tobą
.- zamruczała zmysłowo łowczyni uśmiechając się figlarnie i pozwalając się odsunąć - A może było odwrotnie i ty wodziłaś za mną spojrzeniem. Sa-ku-no… tak mam na imię. Czasem pani Sakuno, ale ty możesz mówić mi Saku-chan, lub… określać innym znanym tylko sobie imieniem.
Kobieta zdecydowanie dobrze bawiła się tą grą tajemnic.

Leiko przymrużyła oczy, próbując tym razem dopasować imię do którejkolwiek ze znanych sobie twarzy. Iye, nadal nic. Nie spotkała na ziemiach klanu żadnej Sakuno, a o tak urodziwej kobiecie niemożliwe byłoby łatwo zapomnieć. A już tym bardziej o tych idealnie skrojonych wargach, spomiędzy których padały te pomruki o rozkosznym dla ucha tembrze. W taki sposób zwykli mówić do niej co poniektórzy mężczyźni, przede wszystkim jej tygrys w ludzkiej skórze.

-Dobrze, Sakuno-san...
- koniuszek języka Maruiken nieśpiesznie zatańczył po jej zębach, gdy z pietyzmem wypowiadała to obce sobie imię. Potem dłonią wygładziła swe kimono w miejscu, za które pochwyciła ją wcześniej druga łowczyni - Jednak nie zdradziłaś jeszcze powodu tego porwania, ani Twego zainteresowania moim dobrem. Choć przyznaję, miło kiedy ktoś się tak o mnie troszczy. Nawet jeśli jest to niespodziewane.

-Och… moja droga… chyba domyślasz się czemu cię porwałam
- Sakuno nachyliła się ku Leiko mrużąc lekko oczy i uśmiechając się lubieżnie. Jej wargi zbliżyły się energicznie do ust łowczyni by je pocałować i…- … ponieważ nie mogłam się oprzeć pokusie zażartowania sobie, Maruiken-san. Mogłabym skłamać, że to moja mała zemsta za pomysł z uwięzieniem mnie jako pajączka, ale… to by była nieprawda. Po prostu uznałam postawienie cię w tak kłopotliwej sytuacji za zabawne. Gomen, ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać.










Pocałunek nie nastąpił. Choć wargi Sakusei-Sakuno były przerażająco blisko, tym bardziej przerażająco, że cała sytuacja ociekała erotyzmem i pokusą… by jednak połączyć swe usta z wargami Pajęczycy.
Płomienność atmosfery zaburzył.. śmiech. Krótki i cichy, wydobywający się z ust Leiko. Nagle stało się tak oczywistym kto kryje się za tą piękną maską, aż dziw, że od razu nie rozpoznała Pajęczej Pani po tym kuszącym szepcie. Nie powinna była wątpić swym pierwszym podejrzeniom wobec tej kobiety, już nie tak tajemniczej.

-Ah, Sakusei-san. Już zaczęłam się obawiać, że to mojego drogiego yojimbo przemieniłaś w kobietę, aby mógł być obok mnie i pilnować mego bezpieczeństwa w Shimodzie. Jakaż to byłaby strata jego talentów jako mężczyzny..- teraz, gdy sekret drugiej łowczyni opadł niczym kurtyna jednego ze spektakli siostrzyczki, Maruiken przyjrzała się jej dokładnie. Nie skupiała się już tylko na ustach najbardziej przyciągających spojrzenie, ale na całej postaci przybranej przez Sakusei. Idealna, żadnego dostrzegalnego mankamentu - Ale czy to na pewno właściwe, abyś znajdowała się tak blisko pod nosem mnichów? Nie obawiasz się, że zdołają dostrzec prawdę za Twą śliczną maskę? Posiadają swe paskudne sztuczki.

-Hai, jestem tego świadoma. I to dodaje sytuacji dreszczyku, ne?
- wymruczała zmysłowo Pajęczyca, nadal kusząco blisko samej Leiko, ale już nie próbująca bezczelnie wykorzystać sytuacji- Prawdą jest, że mnisi są biegli w szukaniu tego czego chcą znaleźć. Nieco gorzej im jednak idzie odnajdywanie tego czego nie szukają. A mnie o wiele łatwiej jest rozsyłać moich małych szpiegów będąc tu w Shimodzie, niż na obrzeżach miasta. Niestety…- westchnęła głęboko sprawiając że ich piersi przyjemnie zaczęły się ocierać o siebie. Czego sama Sakusei była świadoma sądząc po figlarnym uśmieszku na jej nadal hipnotycznie zmysłowych ustach -... część miasta jest obwarowana kekkai, magicznymi barierami których moje małe oczka nie są w stanie przejść, a choć ja bym mogła się przez nie przedrzeć to niestety, mnisi by zauważyli takie działania.

-Hai. Chińczycy potrafią zadbać o swe sekrety...
- Leiko splotła ręce na swych piersiach w obronnym geście przed zjawiskowym ciałem towarzyszki, aby jej krągłości nie stanowiły dla niej dystrakcji. Dla Sakusei mogła to być gierka, odrobina ekscytacji w jej długim życiu, lecz dla Maruiken w dużej mierze chodziło o przetrwanie rytuału. To była kwestia życia i śmierci, nie miała czasu na figle.

-Wątpię jednak, byś w takiej.. formie miała problemy ze zwróceniem na siebie uwagi któregoś z wysoko postawionych samurajów. A taki z łatwością wprowadziłby Cię tam, gdzie my, zwykli łowcy nie mamy wstępu - jedna z jej brwi uniosła się wdzięcznie w reakcji na nową myśl - Albo jeden z mnichów. Duży, młody i egzotycznie przystojny, o ogromnym apetycie na kobiece towarzystwo. Podobno jeszcze żadna nie stanowiła dla niego wyzwania na futonie.

-To jednak nie rozwiązuje problemu kekkai
.- uśmiechnęła się ironicznie Sakusei zerkając w dół na ręce łowczyni i wzdychając. - Do tej części miasta nie mogę wejść ani w ukryciu, ani otwarcie jako osoba towarzyszą ważnemu samurajowi. Zawsze wywołam alarm. Tobie natomiast to nie grozi i… moi mali szpiedzy powiadomili mnie iż nawiązałaś już kontakt z takim wpływowym samurajem, ne? Jaki masz plan?

-Iwari-sama będzie musiał poczekać na swą kolej. Muszę zadbać o wierność mych pozostałych sojuszników, nim będę mogła wykorzystać swą znajomość z nim. Może wtedy ładnie go poproszę, aby pokazał mi różne zakamarki Shimody.. ?
-odparła Leiko z delikatnym uśmiechem igrającym w kącikach jej ust. Jeśli nie zdążą zawczasu powstrzymać Chińczyków przed dokonaniem rytuału, to będzie potrzebowała każdego łowcy i bushi gotowego walczyć w jej obronie. Rozmowy z nimi były dla niej teraz najważniejsze -A gdzie porzuciłaś małą miko wraz z dwoma yojimbo? Mam nadzieję, że nie zostawiłaś ich całkiem samych w gościnie Twych pociech. Brakuje im Twego uroku, niestety.

- Są bezpieczni i mogę ich sprowadzić na pomoc.
- wzruszyła ramionami Sakusei. Uśmiechnęła się z delikatnym muśnięciem języka swoich warg i żartobliwym tonem głosu. - Czuję się urażona tym, że nie doceniasz mojej troski o ciebie i obecności tutaj. Być może powinnam bardziej się postarać byś doceniła, ne?
Naparła delikatnie na łowczynię, przez co… sytuacja znów robiła się bardziej pikantna i pojawiały się u łowczyni dość podniecające myśli. Wszak usta Sakusei były w jej zasięgu. A Pajęczycę najwyraźniej bawiło ta pełna niedopowiedzeń i ukrytych podtekstów sytuacja. Leiko pewnie też by się bawiła, gdyby była na jej miejscu, ale teraz otrzymywała nietypową lekcję znajdując się w pozycji swych własnych ofiar. Takich jak Kirisu.

Maruiken dobrze wiedziała, że nie mogła sobie pozwolić na obrazę Sakusei. Była ona zbyt potężną sojuszniczką, a urażona mogłaby stać się jeszcze straszniejszą przeciwniczką. W tej roli mnisi byli już bardziej niż wystarczający.

Ah, jakaż wymagająca potrafiła być płeć piękna. Niejednemu mężczyźnie wystarczył zmysłowy uśmiech przeznaczony tylko dla niego i rozkoszne obietnice skrywane w oczach, jednak Pajęcza Pani i Sakura wymagały więcej. Szybciej. Intensywniej. Już teraz. Szkoda tylko, że w najmniej ku temu odpowiednim momencie, gdy Leiko skupiała się na swym zadaniu i przeżyciu. Może rozwiązaniem byłoby spotkanie ze sobą tych dwóch kobiet? Wtedy wszystkie trzy byłyby zadowolone, ne? One razem w pokoju o gorącym powietrzu oraz ona, swobodnie mogąca zająć się tym, co teraz było dla niej najważniejsze.

Westchnęła cicho, niechybnie tym ruchem swego ciała tylko podsycając podniecenie w swej towarzyszce - Gomennasai, Sakusei-san. Moje myśli krążą ponurymi ścieżkami, a te o rytuale i własnym przetrwaniu skutecznie wypierają mi z głowy te o przyjemnościach. Nie sądź jednak, że nie doceniam Twej obecności tuż obok mnie.. -ostatnie słowa wypowiedziała kocim pomrukiem, tak podobnym temu, którym zwracała się do niej Pajęczyca. Pochwyciła za pasmo lśniących włosów opadających tuż przy jej twarzy i leniwie zaczęła zaplatać je wokół swych palców - Powinnyśmy wieczorem uczcić tą naszą.. nową znajomość. Mogłabym przedstawić Ci innych łowców, może ktoś wpadłby Ci w oko i osłodził pobyt w Shimodzie.

-To by było urocze, ale ty chyba nie zamierzasz mnie z nikim… swatać, ne? Jestem wszak wdową, powinnam skupić się na opłakiwaniu mojego zmarłego męża.
- usta Sakusei wygięły się w smutną podkówkę - Jeśli to będzie służyło naszym planom, to mogę… wziąć pod uwagę bratanie się. A co poza tym? Mówisz o zadbaniu o wierność swych sojuszników, ale chyba mi umknęło w jakim celu ową wierność chcesz wykorzystać. Nie będą oni przeszkadzać, gdy w czasie rytuału opuścimy nasze posterunki, by wykorzystać chaos na dotarcie do serca rytuału Shimody?

-Mnisi posiadają na swych usługach demony, z pomocą których chcą schwytać mnie oraz tych kilku pozostałych.. wybrańców
- uśmiechnęła się kwaśno na takie określenie padające ze swych własnych ust -Jeśli to są te same bestie, które już spotkałam w czasie mojej podróży, to będę potrzebowała każdego ostrza potrafiącego obronić mnie przed ich szponami. Nie będzie żadnego docierania do serca rytuału, gdy one pierwsze mnie wytropią i nie będę potrafiła im uciec - pozwoliła, aby kosmyki włosów Sakusei wyślizgnęły się spomiędzy jej palców. A potem dodała figlarnie i takim tonem, jak gdyby zdradzała towarzyszce jeden ze swych sekretów. Jednak niezbyt cenny - Również tak całkiem zwyczajnie lubię, kiedy chronią mnie czyjeś silne ramiona. Nie możesz mnie za to winić, prawda?

-Iye… nie mogę.
- uśmiechnęła się wesoło Pajęczyca- Niestety nie mogę posłać ci moich youkai do pomocy, bo w tym całym chaosie, ostatnie czego potrzebujemy to sojuszników walczących między sobą. Niemniej jak będziesz miała już bardziej konkretny plan, to myślę że jakoś uda mi się ukryć twego yojimbo w pobliżu twej pozycji.

-To niezwykle drażniące..
-mruknęła Leiko. Czyżby miała na myśli te poufałości w wykonaniu swej towarzyszki? Czyżby zaczęła jej przeszkadzać ta bliskość? Iye, kontynuując wyjaśniła to niedoszłe nieporozumienie, jeszcze nim Sakusei mogłaby się poczuć urażona -Zbyt mało wiem o rytuale, bym mogła dokładnie planować me ruchy. Trudno poznać szczegóły, kiedy znają je tylko Chińczycy, z którymi nie sposób porozmawiać. Pozostaje tylko ten młody o włosach koloru słońca, istna bestia o ludzkiej twarzy..
Przekrzywiła głowę, spojrzenie odwracając od Pajęczej Pani. Opuściła ciężko powieki i koniuszkami palców roztarła nasadę swego nosa, sycząc - Nie mam w zwyczaju być zwierzyną.

-Z pewnością ciężko ci być zwierzyną. Wszak wydajesz się egzotycznym kwiatem, istniejącym by przyciągać spojrzenia, oszałamiać swą obecnością i kusić do zerwania.
- Sakusei szepnęła wprost do mimowolnie nadstawionego ucha łowczyni. Wywoływała przy tym dreszczyk na całym ciele Maruiken. Wielce ekscytujący dreszczyk. Jednak po tym kuszeniu odsunęła się całkiem od Leiko dając łowczyni przestrzeń do oddechu, nieco rozpraszając ową erotyczną aurę jaka między nimi powstała.

-Nie miej jednak złudzeń Maruiken-san. Jeśli ów rytuał, jakikolwiek on jest, dojdzie do skutku to twój los będzie nie do pozazdroszczenia. I to bez względu na to czy będziesz w rękach mnichów czy nie. - rzekła zaskakująco poważnym tonem Pajęczyca. - Będziecie, wy ludzie, jak mrówki na płonącej łące. Nieważne gdzie się skryjesz to ogień i tak cię dosięgnie.

-Hai. Masz rację, chociaż nie jest ona pocieszająca. Podejrzewam, że nawet jeśli tutaj uda nam się przeszkodzić w rytuale Chińczyków, to nie spoczną oni przed kolejnymi próbami osiągnięcia swego celu. Wątpię, by łatwo się poddali, póki mają cały klan Hachisuka za sobą..
- łowczyni pozwoliła,by kolejne westchnienie uciekło z jej piersi. A że nie miała w zwyczaju popadać w czarną rozpacz, także i w pozornie najmniej pomyślnych dla niej okoliczności, to opuściła dłonie i oczy z powrotem otworzyła. Spojrzała nimi na urokliwą postać Pajęczej Pani.
-A co Ty sądzisz o ich planach, Sakusei-san? Jesteś - starsza? Iye, Maruiken nigdy nie uraziłaby w ten sposób tak potężnej sojuszniczki. Ani kogokolwiek innego. Była subtelna i ostrożna w swych słowach - bardziej doświadczona, posiadasz ode mnie większą wiedzę w temacie tajemnych mocy rządzących naszych światem. Czy mnichom naprawdę może się powieść przyzwanie legendarnej bestii z pomocą Siedmiu Oczu?

-Przyzwanie… lub ukradzenie jego mocy. To również często przydarza się śmiertelnikom. Żądza potęgi bywa potężna, potrafi oślepić rozsądek. Śmiertelnikom nie jest przeznaczona taka siła, jeśli ją zdobędą może ich samych zniszczyć. I niestety wszystko dookoła nich przy okazji.
- zamyśliła się Sakusei pocierając kciukiem dolną wargę w wyjątkowo niewinny i uroczy zarazem sposób.- Niestety jeśli chodzi o szczegóły to… za wiele powiedzieć nie mogę. Zawsze bardziej interesowały mnie przyziemne, acz przyjemne sprawy.- śmiałe spojrzenie wędrujące po krągłościach Leiko uświadomiło jej o jakich to sprawach myślała.- Wiem mniej niż twój schorowany towarzysz, mniej niż wasze wcześniejsze wcielenia które spotkałam. Ale… jeśli uda nam się tu zwyciężyć, to obiecałam małej miko spotkanie ze Starszą. Ona będzie wiedziała więcej.

-Starszą?
-powtórzyła Maruiken bez zrozumienia. Jeśli jednak to mała miko poszukiwała podobnego spotkania, to owa „Starsza” musiała być nie tyle osobą, co kreaturą podobną Sakusei lub innym bytem, którego istnienie wykraczało poza świadomość łowczyni. Przepadała za dawną, znaną sobie przyziemnością pełną bogatych lordów słabych wobec kobiecego ciała, dworskich intryg, tłamszonych służek i zdradzieckich samurajów. To był jej świat. Bez demonów, sojuszów z przerośniętymi pająkami i mnichów czyhającymi na jej życie.
A od planów Ayame ważniejsza okazała się być inna kwestia, jakże bliższa sercu Leiko boleśnie dźganym igiełkami niepewności - Ja też jestem śmiertelnikiem i nie powinnam mieć tej siły, którą zostałam przeklęta z winy jakiegoś nieznanego mi przodka. Czy zatem i mnie ona w końcu zniszczy?

-Wiele osób zapłaciłoby złotem za takie przekleństwo.
- zamruczała w odpowiedzi Pajęczyca przyglądając się Leiko.- Jak długo będziesz żyła z łowów, tak długo zachowasz siły i urodę. A i możesz pożyć znacznie dłużej niż zwykli śmiertelnicy, acz…- zamyśliła się Sakusei pocierając podbródek.- Jest ryzyko, że pożerana przez ciebie moc wpędzi cię w obłęd lub zamknie w potwornym ciele. Nie jest to jednak los, na który jesteś skazana. Jeśli okażesz się dość silna duchem to zapanujesz nad drzemiącą potęgą. Jeśli zaś odstąpisz od łowów i wybierzesz los żony jakiegoś samuraja, to będziesz prowadziła normalne życie i powolutku się zbliżała się do grobu starzejąc jak zwykły człowiek.- uśmiechnęła się ciepło dodając.- Miałam okazję i przyjemność spotkać paru waszych przodków i słyszałam o kilku innych. Naprawdę rzadko któryś z was całkiem zatraca człowieczeństwo. a z tego pokolenia to chyba… Sogetsu jest najbardziej zagrożony tym losem. Nie ty.

-Oh, nie miałabym nic przeciwko temu dziedzictwu, gdyby nie wiązało się z nim pożeranie energii pokonanych Oni oraz ściągnięcie na mnie przesadnego zainteresowania Chińczyków
- skwitowała łowczyni, której udzieliło się trochę goryczy. Jednak pomimo tego, że w duchu zdarzało jej się przeklinać ten dar, to przecież gdyby nadarzyła się okazja, nie zdecydowałaby się go porzucić. Te kryjące się w niej moce były zbyt przydatne drogiej Mateczce.
-Ale skoro znałaś niektórych z moich przodków, to zapewne wiesz też, czy i na nich polowano? A może.. - wesoły uśmieszek rozświetlił twarz Maruiken i delikatnie przymrużył jej oczy - A może ich także wsparłaś swoją pomocą, Sakusei-san? Czy dzięki Tobie żyli potem długo i szczęśliwie, mogąc przekazać swe przekleństwo kolejnym pokoleniom?

-Jednego zabiłam… polował na mnie. Z drugim… dogadaliśmy się pod futonem. Tacy jak ty zostają łowcami Oni, to drzemie w ich krwi i twojej. I nie wydaje mi się by ktokolwiek ich szukał w celu innym niż wynajęcie ich do zniszczenia Oni
.- wyjaśniła Sakusei zamyślona wyraźnie. I spojrzała z uśmiechem na Maruiken wspominając przeszłość.- Taaak. To były ciekawe negocjacje...

- Hai, domyślam się
- odparła Maruiken powątpiewając, by w czasach życia owych przodków Sakusei była mniej.. pazerna na bliskość ludzkiego ciała przy swoim własnym. Aż strach, ile już pokoleń śmiertelników przeszło przez jej lepkie łapki i zmysłowe usta.
Jednak z dwojga złego, Leiko wolała mieć Pajęczycę po swojej stronie niż mierzyć się przeciwko niej. Nawet jeśli ten przedziwny sojusz wiązał się z byciem porywaną i wpadaniem w jej słodkie sieci.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem