Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2017, 20:17   #280
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Przy każdym co donośniejszym chrapnięciu wydobywającym się z czeluści potężnej postaci Niedźwiedzia, smugi brwi Maruiken przymarszczały się na krótki moment.
Aż dziw, że nie usłyszała tych straszliwych odgłosów jeszcze stojąc za drzwiami. Aż dziw, że nie obudził nimi całej Shimody i nie wystraszył wszystkich pomniejszych demonów, z jakimi w nocy walczyli klanowi bushi. A może i byłaby to użyteczna broń przeciwko bestiom trzymanym na łańcuchach przez mnichów? Jakież to byłoby łatwe rozwiązanie wielu jej obecnych problemów, ne?

Pierwsze próby obudzenia Kumy zaowocowały jedynie westchnieniem wyrwanym z piersi Leiko.
Nie reagował ani na głośne powtarzanie swego imienia, ani przezwiska. Obojętne mu były szturchnięcia i delikatne potrząsanie. Nie chciała go klepać po twarzy, bo pewnie dla niego byłby to dotyk porównywalny do muśnięć skrzydeł motyla. Nie wierzyła również w mistyczną siłę pocałunków, a już tym bardziej tych składanych na wargach pamiętających każdą wypitą wczoraj czarkę taniego mirin. Krzyczeć także nie miała zamiaru, bo ostatnie czego potrzebowała to ściąganie na siebie uwagę wszystkich łowców i służek w okolicy.
W takim razie pozostało jej tylko jedno do zrobienia.
Odwróciła się i wyszła.

Poddała się? Postanowiła zrezygnować z tego konkretnego sojusznika? Twardo śpiący Niedźwiedź okazał się być dla niej zbyt trudnym wyzwaniem?
Ktoś ją obserwujący ( lub coś w przypadku małych, rozbieganych pajączków Sakusei ) mógłby odnieść właśnie takie wrażenie. Ale Maruiken Leiko nie poddawała się, a w przypadku mężczyzn zbyt często wychodziła zwycięsko z potyczek z nimi.
Z tego powodu po dłuższej chwili znów jej geta zaczęły postukiwać po drewnianej podłodze korytarza, tym głośniej im bliżej znajdowała się pokoju zajmowanego przez Kumę. Tym razem w dłoniach balansowała tacką, na której stały dwie czarki wypełnione mocną zieloną herbatą oraz duża miska z zupą, gęstą i tłustą, idealną na poranek po tak ciężkiej nocy jaka przytrafiła się łowcy.






Oh, nie ona ją ugotowała. Jedyne co potrafiła przyrządzać, to proste i bardzo skromne potrawy mające tylko zaspokoić głód bez rozkoszowania jej pysznym smakiem. Zbędne jej były rozpraszające przysmaki. Jednak słyszała nie raz w swoim życiu słowa padające z ust starszych kobiet, jakoby to właśnie własnoręcznie przyrządzone jedzenie było drogą ku sercu mężczyzny. Cóż, miała na ten temat inne zdanie, lecz wyjątkowo i tę sztuczkę warto było wypróbować. Tak nienaturalnie dla niej.. niewinną. .
Może zatem powinna skłamać Niedźwiedziowi, że sama przyrządziła mu takie śniadanie? To byłoby zabawne.

Tymczasem uchyliła sobie drzwi, ostrożnie prześlizgnęła się do środka i zamknęła je za sobą, by nikt oprócz niej nie zakłócał snu łowcy. Ponad odstawioną na bezpieczną odległość tacą unosiła się para wypełniająca pokój przyjemnymi zapachami, jak i obiecująca żołądkowi poranną ucztę.
Leiko zaś cicho podeszła do shoji wychodzących na nieco zapomniany ogród gospody. Rozsunęła je zamaszystym ruchem, dzięki czemu wpuściła do środka jedną ze swych sojuszniczek - samą Amaterasu zdobiącą niebo swą jasnością.
Silnie lśniącymi promieniami słońca najpierw podświetliła sylwetkę kobiety, tym bardziej podkreślając ją przez biel delikatnego kimona, a potem wdarła się gwałtownie do środka i rozpełzła po tatami. W końcu sięgnęła ku potężnej postaci śpiącego mężczyzny, aby zaatakować go tak bezbronnego i nawet przez zamknięte powieki oślepić blaskiem swego uśmiechu.

- Oaaaachhhhmmmm…- szerokie ziewnięcia połączone z przymrużeniem oczu świadczyło o tym, że Niedżwiedź się przebudził. Otworzył lewe oko rozejrzał się nim, otworzył drugie oko. Uśmiechnął się szeroko.- Gdybyś zjawiła się z sake i mniej obleczona w materiał kimona, cóż to byłby za śliczny sen. Ale czyż nie powinnaś teraz podawać słodkiego sake swemu kochankowi? Czyżby biedaczysko czymś ci się naraził?
Przeciągnął się nie wstając i oglądając łowczynię z bardzo przyjemnej perspektywy. - Jaki to powód sprawił, że zamiast pławić się w komplementach nadskakujących ci młodzików przywędrowałaś do mojej skromnej komnaty?

-Ah..
-łowczyni westchnęła boleśnie, jak gdyby ją kto sztyletem ugodził. Nawet dłonią sięgnęła ku swej piersi, ku owej ranie wyrządzonej jego słowami - Ranisz me serce sugerując, że potrzebuję specjalnego powodu, by spędzić trochę czasu w towarzystwie jednego z moich ulubionych łowców. Szczególnie, że przecież tak wiele mamy do nadrobienia, Kuma-san..

Powoli odwróciła się ku niemu, słońce pozostawiając za swymi plecami i pozwalając, aby dalej podświetlało jej sylwetkę w kimonie. A spojrzała na niego w sposób tak przekonująco smutny, że biedny mężczyzna rzeczywiście mógłby się poczuć winny urażenia jej i przyciągnięcia pochmurność na to piękne lico. Jednakże szybko przygnębienie przysłonięte zostało uśmiechem, nie kocim a lisim, bo wszak to ten łowca przezwał ją mianem Kitsune.
Przesunęła dłoń wyżej, by opuszkami palców musnąć swe wargi - A obawiam się, że Płomyczek zbyt dużo wczoraj wypił i gorzej znosi poranek niż Ty. Na pewno nie chciałby, abym go widziała tak osłabionego.

-Słyszałem… jego głośne wrzaski o poranku. Pewnie obudził się w męskich ramionach Jednookiego Wilka i dopisał do tego zdarzenia jakąś pokręconą historyjkę.
- zaśmiał się Kuma podziwiając widoki - Acz nie martw się. Dziewictwo Płomyka jest nietknięte. Biedaczek tęskniąc za tobą spił się do nieprzytomności, więc jego kompan dzielący z nim pokój szlachetnie zaniósł go do ich komnaty. A potem…- wzruszył ramionami mężczyzna -.. nie starczyło mu już sił, by dotrzeć do swojego futonu.

- Biedaczek. Będę musiała go później odnaleźć, bo jeszcze gotów pomyśleć, że w waszym towarzystwie dopadły go przedziwne ciągoty. Chociaż wcale bym mu się nie dziwiła
- opuściła dłoń, po czym obiema sięgnęła za swoje plecy, z cichym stuknięciem z powrotem zamykając shoji i ukrywając ich dwoje przed ciekawskimi spojrzeniami. A wścibskim uszom utrudniając usłyszenie ich rozmowy. Jak gdyby już i tak to poranne spotkanie nie było miało w sobie wystarczająco intymnej atmosfery, to z tym niepozornym gestem kobiety zdecydowanie się ona zagęściła.

Nieśpiesznie podeszła do wcześniej odstawionej przez siebie tacy. Pochwyciła ją i uniosła w górę, jednocześnie zwracając ponownie do mężczyzny i prezentując mu swe skarby. Czyli misę i dwie czarki - Co powiesz na śniadanie przyniesione prosto do futonu, Kuma-san?
Jedzenie i piękna kobieta. Czyż taki poranek nie był zapowiedzią idealnego dnia?

-Że to zbyt piękne by było prawdziwe. Jeszcze pomyślę że śnię, a wtedy…- zaśmiał się głośno Marasaki drapiąc się palcem po podbródku. -... cóż… Nie jestem mnichem Maruiken-san.

- Jestem przekonana, że mnisi z radością przyjęliby Cię do swojego grona. Wystarczy tylko ładnie poprosić
- odparła wesoło Leiko, leniwe stawianymi kroczek za kroczkiem zbliżając się do leżącego mężczyzny - I zdziwiłbyś się, ale podobno jeden z nich ma apetyt na kobiety bardziej niezaspokojony od większości mężczyzn. Sprowadzają mu je kiedy tylko zapragnie i, zapewne, ile tylko sobie akurat wymarzy. Każda później opuszcza go.. bardzo wymęczona i zadowolona. Może więc bycie mnichem nie jest aż takie straszne, ne?
Niezbyt się przejęła ostrzeżeniem Niedźwiedzia. Tak samo i niezbyt była teraz zainteresowana sztywnym trzymaniem się etykiety, skoro bez pytania przysiadła blisko niego na tatami. Tace położyła koło siebie, ale podniosła z niej misę wypełnioną jeszcze gorącą zupą i trzymając ją w dłoniach zwróciła się ku łowcy -Kuma-san?

- Mnich? Ja słyszałem, że to ogr z Himalajów. Ponoć nawet nie aż tak szkaradny jak inne ogry.
- Kuma nie mógł niestety leżeć długo i podziwiać widoków, jeśli chciał coś zjeść. Usiadł powoli i przeciągnął się, aż kości strzeliły w stawach.- Dużo wiesz o tym mnichu, czyżbyś planowała sprawdzić ile prawdy jest w tych opowieściach?
Wzruszył ramionami dodając ze śmiechem.- Niestety… chyba nie będziesz miała okazji ku temu. Bo, z tego co wiem, nie ma go w Shimodzie.

-Jestem kobietą, Kuma-san
- odparła łowczyni krótko, a ton jej głosu wskazywał na to, że taka odpowiedź była oczywistością i wyjaśniała całe jej zainteresowanie tamtym jasnowłosym demonem - Lubię czasem posłuchać okolicznych plotek, a te o Chińczykach i klanie potrafią być wyjątkowo soczyste. Wystarczy tylko wiedzieć kogo pociągnąć za język.

Z ostrożnością, żeby nie uronić byle kropelki, żeby nie upuścić na podłogę żadnego kawałka warzyw zamoczonych w pachnącej zupie, przekazała naczynie i pałeczki w duże dłonie mężczyzna. Pomimo tego, że z ciepłym uśmiechem przyglądała się już siedzącemu Niedźwiedziowi, to pod wpływem pewnej myśli owa subtelność stała się.. chłodniejsza, poważniejsza. Nieznaczna to była zmiana. Być może wystarczyło wyraźniejsze wydęcie dolnej wargi, może jakaś nieregularność w unoszących się kącikach ust - Ale nie jestem aż tak dobrą przyjaciółką mnichów, aby myśleć o spędzeniu nocy z którymkolwiek z nich. Bądź z tą ich bestią o włosach barwy słońca.

-Jesteśmy ostrzami do wynajęcia. Nie musimy lubić tych dla których pracujemy, dopóki płacą nam za naszą robotę, ne? Zresztą jestem pewien, że jeśli któryś z mnichów ośmieliłby się ciebie zaczepiać, pokazałabyś jak niemądra to decyzja.
- zaśmiał się rubasznie mężczyzna zabierając się do jedzenia.

- Obawiam się, że ani daymio, ani żaden inny z wielkich panów Hachisuka nie byłby zadowolony, gdybym połamała palce któremuś z ich szacownych gości - zwątpiła Leiko, w duchu jednak ciesząc się, że Niedźwiedź widział w niej nie tylko ładną twarz i kuszące ciało, ale także kobietę potrafiącą o siebie zadbać. Przynajmniej w większości przypadków.
Palcami objęła jedną z czarek i uniosła ją do góry, by delikatnie zamoczyć wargi w gorzkawej, zielonej herbacie. Jej ciepło przyjemnie rozpłynęło się po ciele łowczyni, lecz to nie ono spowodowało wyrwanie się westchnienia z krągłych piersi. Problemem było niewygodne brzemię ciążące na barkach Leiko -Czy zdarzyło Ci się kiedyś zrezygnować z łowów, gdy doprowadzając je do końca mógłbyś wyrządzić więcej złego niż dobrego? Lub gdy Twym zleceniodawcą kierowały zamiary przeciwne Twym własnym? Czy może błyszczące monety nagrody powinny być wystarczające do przymknięcia oczu na każdy występek?

- Zdarzało mi się że szlachetny samuraj okazywał się dusigroszem i musiałem mu wyperswadować, że to niehonorowe nie płacić łowcy za wykonaną robotę. Odmawiałem też, gdy Oni okazywali się… ludźmi. Na przykład jeden samuraj desperacko chciał mnie przekonać… i całą okolicę, że jego żona jest takim potworem.
- zamyślił Kunashi wspominając przeszłe wydarzenia.







Przymknął oczy, mówiąc -Nie twierdzę, że moi zleceniodawcy byli zawsze szlachetni i dobrzy. Niektórzy byli prawdziwymi draniami, ale rzadko to kolidowało z moją robotą.

-Ale w końcu poratowałeś żonę tego samuraja, zamiast spełnić jego zachciankę i skrócić ją o głowę, ne?
- upiła kolejny łyczek herbaty, czyniąc bardziej wyrazistym śliwkowe odbicie kształtu swych warg na czarce. Potem sponad jej krawędzi spojrzała figlarnie na Kumę, mówiąc - Pod tymi wielkimi mięśniami i onieśmielającą postacią jesteś troskliwym mężczyzną, gotowym poratować kobietę w opresji? Może w takim razie powinnam zapomnieć o wszelkich nękających mnie troskach?

- Oj tak… bardzo troskliwym.
- jego spojrzenie znacząco przesunęło się po krągłość Leiko ukrytych pod kimonem.- Niestety do obrony ciebie mam całkiem liczną konkurencję, ne? Niemal zabijają się o zaszczyt bronienia cię? Kogucik nie pobił się z kimś właśnie o to?
Zaśmiał się głośno. - Chyba tak.

-Hai. Płomyczek potrafi bardzo żarliwym obrońcą, szczególnie kiedy kieruje nim wizja otrzymania nagrody z kobiecych ramion
-zgodziła się z nim Leiko tonem głosu wskazującym na to, że myślami jest ona już kilka kroków przed ich rozmową o Koguciku. Zamilkła w zamyśleniu, spod półprzymkniętych powiek przyglądając się jedzącemu mężczyźnie.

Czy naprawdę była gotowa wpuścić go do tej części swego życia? Bardzo niewielkiej, zaledwie maleńkim fragmencie układanki, który nijak nie mógł ukazać mu pełnego obrazu ukrywanego przez nią za pięknymi uśmiechami. Wszak spotkanie z doradcą daymio nie wiązało się z jej prawdziwym zadaniem na ziemiach klanu, a zaledwie z udanymi łowami. Zarówno Płomyczek, jak i Yasuro mogli otrzymać takie zaproszenie, skoro także byli świadkami wydarzeń w wykopaliskach. A padło akurat na Maruiken.. cóż, Hataro zdecydowanie sprawiał wrażenie osoby lubiącej towarzystwo urodziwych kobiet. Bardziej niż gorliwych młodzianów.

Zastukała palcami o trzymaną czarkę, nim w końcu zdecydowała się odezwać ze spokojem -zy mogę Ci zdradzić pewien sekret dotyczący naszego obecnego polowania? Musisz jednak obiecać, że nikomu go nie powiesz. Także i żadnemu z naszych towarzyszy, w tym Kirisu i Sagiemu - przechylając głowę uśmiechnęła się delikatnie - Rzadko zdradzam moje tajemnice.

-Jeśli chcesz…
- spojrzenie mężczyzny przesunęło się po krągłych półkulach piersi Leiko ukrytych za kimonem, gdy uśmiechał się ironicznie mówiąc.- … są sekrety które rozbudzają wyobraźnię mężczyzny, ale tobie chodzi chyba inny sekrecik, ne ? Nie jestem go tak ciekaw i pewnie nie zdradziłbym go Kirisu, ale Sagi- zadumał się łowca.- Sagi jest sprytny. Sagi jest mądry. Mogę pokpiwać z jego maski obojętnego na wszystko samuraja, ale … doceniam bystrość rozumu Sageru-san. I ty też powinnaś. Może pomóc ci z twoim sekretem, a ja…- wzruszył ramionami uśmiechając się szeroko.- Ja znam się na zabijaniu bestii, intrygi i zagadki nie są moją mocną stroną. Sekrety też nie.

-Masz rację, Kuma-san. Jednak skłamałabym mówiąc, że miałam okazję dużo z nim rozmawiać w czasie tego krótkiego, wspólnego polowania i podróży z ziem Sasaki. Jest bardzo skrytym mężczyzną, ne? Muszę kiedyś usłyszeć historię o tym, jak zostaliście partnerami w łowach
- pomimo nieprzyjemnego dla niej tematu, twarz Leiko na moment rozświetliła się wesołością na wyobrażenie pierwszego spotkania tych dwóch łowców. Zderzenie tak jakże odmiennych charakterów, musiało doprawdy być burzliwe.
- Mam pewne wątpliwości, czy zawierzyłby moim słowom. A nawet jeśli, to co planowałby zrobić z moim sekretem. Nie sądzę, by miał wiele powodów do udzielenia mi swej pomocy.. - tą dłonią, którą nie obejmowała akurat czarki wypełnionej herbatą, sięgnęła do swej szyi i nieśpiesznie roztarła nią kark. Gest ten świadczył o zmęczeniu, z jakim wiązało się noszenie tego całego ciężaru na jej barkach -Już wczoraj zadawał wiele niewygodnych pytań, jak gdyby mnie o coś podejrzewał.

- Z pewnością dostrzegał to co nam mogło umknąć.
- zamyślił się Kuma i dodał z uśmiechem pocieszając kobietę. - Ale nie miał żadnych złych intencji wobec ciebie.
Spojrzał na Leiko pytając. - A jakiej pomocy potrzebujesz ?

- Potrzebuję pomocy w.. przetrwaniu naszych łowów
- odparła Maruiken enigmatycznie. Zbyt enigmatycznie, za co pośpieszenie zrugała się w duchu. W innych sytuacjach mogła sobie na to pozwalać, tajemniczość dodawała kobiecie uroku, lecz w przypadku sojuszników powinna być bardziej.. otwarta. Nawet jeśli otwartość oznaczała nakarmienie go kłamstewkami.
-Jestem jak ta żona samuraja, którą poratowałeś przed okrutnym losem. Tak samo jak ją, mnie także ktoś nazwał potworem.. iye..- wspomnienie wściekłych słów Kasana nagle rozbrzmiało wyraźnie w jej myślach. Jeśli wcześniej miała jakiekolwiek wątpliwości co do zamiarów mnichów, to spotkanie z nim rozwiało je wszystkie - Wiedźmą, którą należy schwytać i spętać w chaosie rytuału, abym już nigdy nie mogła powątpiewać we wspaniałość mnichów. Bądź opowiedzieć komuś o obrzydliwościach klanu, jakich byłam świadkiem na tych ziemiach.

- Obrzydliwościach?
- zamyślił się Kunashi wyraźnie zakłopotany jej słowami. Podrapał się po brodzie.- Więc czemu cię po prostu nie zamkną. No tak…- uśmiechnął się łobuzersko.- … nie jesteś delikatnym kwiatuszkiem. Potrafisz ukąsić.
Znów się zamyślił.- To czemu jeszcze nie uciekłaś? W okolicy pełno jest Oni… kłopotliwych przeciwników dla samurajów, ale ty zdołałabyś się przez nich przebić.

-Na moje szczęście klan jest podzielony i dla co poniektórych wielkich panów Hachisuka cennymi są informacje o wydarzeniach z ziem Sasaki, czy o samurajach popadających w obłęd. Nie jestem do końca sama
-powiedziała Leiko, trochę siebie pocieszając. Odrobinkę. Pomoc doradcy daymio i jego kunoichi nie była wystarczająca, aby ona mogła się czuć bezpiecznie w Shimodzie.
-Ucieczka nie byłaby łatwa, Kuma-san. Zarówno mnisi, jak i najwierniejsi im bushi mają w zanadrzu sztuczki ułatwiające odszukanie im tego, czego poszukują - uniosła czarkę do swych, a chociaż wargami już delikatnie musnęła jej obrzeża, to nie zamoczyła ich w herbacie. Zastygła na krótko w zadumie, nim zdecydowała się ponownie odezwać - Hirami-san odnalazł mnie z zatrważającą łatwością...

- HiramiHiramiHirami… gdzieś słyszałem to…- zadumał się mężczyzna.
Nagle go oświeciło. - Czy on przypadkiem nie zaginął?
Spojrzał z łobuzerskim uśmiechem na Maruiken.- Nie miałaś przypadkiem jakiegoś wpływu na jego zniknięcie, ne?

- Być może miałam. Może zasłużył sobie na zniknięcie i bycie zapomnianym
- łowczyni wprawdzie nie podzielała wesołości postawnego mężczyzny, lecz z pewną ulgą przyjęła jego reakcję. Nie wpadł w gniew, nie wybiegł z pokoju, aby donieść na nią do mnichów lub ważnych samurajów klanu. Tak po prawdzie, to niezbyt zdawał się poruszony ewentualny myślą, że Kitsune przyczyniła się do zniknięcia ich niedawnego przewodnika.
Upiła łyczek gorzkawego trunku i potem odezwała się krótko, jednak tym kilku słowom towarzyszył tak zimny ton głosu, jaki mógł powstać tylko w ustach kobiety pozbawionej wyrzutów sumienia za swój czyn -Próbował mnie zgwałcić.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem