|
Biruta po kąpieli zasiadła w jednej z chat, otoczona niewiastami, miejscowymi i kilkoma swoimi służkami. Niektóre przędły, inne darły pierze, śpiewały, rozprawiały o dzieciach, o strojach i mężczyznach. Biruta była lubiana, ludzie do niej lgną. Pomimo wielkiej urody, była wszak najbardziej ludzka z przybyłych wampirzyc. Pomiędzy śmiertelniczkami zaś ukrywała się niewiasta, co śmiertelniczką nie była. Nie była nawet niewiastą.
Jan Skrzyński, w białogłowskie szatki odziany, raz jeszcze postanowił rozmówić się ze swą lubą. W cichości myśli, rzecz jasna.
"Powiedz mi a czemu tak właściwie musimy się ukrywać? Chciałbym cię na kolację zaprosić. Więcej czasu razem spędzić" - powiedział Jan który wypatrzył przez okno Birute i pod pozorem nabierania wody z pobliskiej studni rozpoczął rozmowę. Ciągle będąc w przebraniu wdowy.
“Bo lepiej by nas o bliskość suki nie podejrzewały”.
“Jak są sprawne w mojej sztuce to wiedzą jeśli nie są ślepe to z mojej twarzy może to wyczytać ślepy. Co wiesz o losach Leddrge mego wuja tutaj na waszych ziemiach?”
Obróciła, wyraźnie wbrew sobie, głowę w jego stronę, piękne oczy miotały gniewne błyskawice, a w mózg Jana wbiła się jak nóż ostra myśl.
“Nie twoja sprawa to”.
Jana zamurowało. Ona mu tak odpowiada? Czemu coś ukrywa? Już i tak podejrzenia i zazdrość wzbudzał w nim obraz.
“ Jak nie moja wszak wuj to mój. Rodzina i krew. Mam też powód by pytać. Inny niż młodzieńcza ciekawość”
“Twoi cię zabiją lubo moi”, sarknęła z niechęcią. “I tak szczęście masz, Jaune twarzy nie poznała, chyba na oczy coś suce padło. A już kłamstwa układałam…”
“ Brak tej wiedzy też może mnie zabić. Wyjaśnię Ci to potem. Teraz mi opowiedz jak to było z moim wujem i twoja rodziną.
“To nie jest rozmowa na tutaj i teraz”, tym razem spróbowała słodkiej prośby.I apelu do ludzkiej troski. “Za dużo oczu, a jak mnie szlag trafi lubo ciebie ze złości?”
“ Kocham Cię więc mnie szlak nie trafi” zwrócił się Jan zdesperowany. Biruta z każdej strony próbowała uniknąć odpowiedzi.“ Muszę wiedzieć co się wydarzyło nikt mi nic rzec nie chce. Jeśli nie Ty to kto mi prawdę powie? Proszę to naprawdę ważne.
Milczała długo, a z każdą chwilą w sercu Jana rosły obawy.
"Bo Lederga Jawnuta poparła i wyniosła, gdy wbrew rodowi swemu stanął. Nie sądzę, by i teraz nie byli w kontakcie. Wszak ukrywał się w Bejsagole przed gniewem twej rodziny... długo. To teraz wiesz. Nie chwal się tą wiedzą, bo nie tak trudno dojść, kto ci powtórzył tajemnicę. Za której złamanie u nas jedna kara".
Odwróciła jasną główkę i ignorowała dalsze próby kontaktu, ale w Janowym sercu cierń rósł niepostrzymanie, i jakby zaczynał wypuszczać nowe odnogi. W głowie kłębiły się pytania, w tym to może nie najważniejsze, ale powracające najuparciej, najgłośniej krzyczące.
Co łączyło Lederga z Birutą, gdy tak długo się w Bejsagole ukrywał?
***
Dzień wstał ponury i mglisty, jakże pięknie korespondujący z Janowym nastrojem. Kazał wyrychtować wszystko do drogi i gotów był, gdy się panie dopiero wyłuskiwać poczęły z pieleszy.
Ktoś jednak również był gotowy i na nogach od dawna. Na posłańców pani z Bejsagoły czekała malutka, chuderlawa, młodziutka ghulica o pobielonej twarzy i wysmarowanych sadzą z tłuszczem oczodołach.
Pokłoniła się Janowi, jako że jego jedynego na gumnie zastała. Nisko, do ziemi samej. Głos miała tak sliczny, jak ciało nieurodne.
- Jam sługa marna wielkiej pani Samboi. Szlachetny Jan ze Skrzynna spocząć może, wszystkim zajmę się.
Na odpowiedź, że wszystko gotowe – prócz Diablic – ghulica skrzywiła się prawie niedostrzegalnie.
- Szlachetny Jan ze Skrzynna w walce uczestniczyć będzie? - zapytała z szacunkiem, jednak chyba tylko dlatego, że uznała iż wypada podtrzymać rozmowę. Skinęła trzem odzianym w skóry wojownikom o głowach przyozdobionych wilczymi łbami, którzy z nią przybyli. Ci dla odmiany byli rośli a w barach rozrośnięci, ale w ich oczach próżno było szukać inteligencji czy własnego zdania, które widział u dziewki.
Tak szczerze mówiąc, ich oczy wydawały mu się jakieś nieprzytomne.
|