Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2017, 11:49   #47
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację


Biruta po kąpieli zasiadła w jednej z chat, otoczona niewiastami, miejscowymi i kilkoma swoimi służkami. Niektóre przędły, inne darły pierze, śpiewały, rozprawiały o dzieciach, o strojach i mężczyznach. Biruta była lubiana, ludzie do niej lgną. Pomimo wielkiej urody, była wszak najbardziej ludzka z przybyłych wampirzyc. Pomiędzy śmiertelniczkami zaś ukrywała się niewiasta, co śmiertelniczką nie była. Nie była nawet niewiastą.
Jan Skrzyński, w białogłowskie szatki odziany, raz jeszcze postanowił rozmówić się ze swą lubą. W cichości myśli, rzecz jasna.

"Powiedz mi a czemu tak właściwie musimy się ukrywać? Chciałbym cię na kolację zaprosić. Więcej czasu razem spędzić" - powiedział Jan który wypatrzył przez okno Birute i pod pozorem nabierania wody z pobliskiej studni rozpoczął rozmowę. Ciągle będąc w przebraniu wdowy.
“Bo lepiej by nas o bliskość suki nie podejrzewały”.
“Jak są sprawne w mojej sztuce to wiedzą jeśli nie są ślepe to z mojej twarzy może to wyczytać ślepy. Co wiesz o losach Leddrge mego wuja tutaj na waszych ziemiach?”
Obróciła, wyraźnie wbrew sobie, głowę w jego stronę, piękne oczy miotały gniewne błyskawice, a w mózg Jana wbiła się jak nóż ostra myśl.
“Nie twoja sprawa to”.
Jana zamurowało. Ona mu tak odpowiada? Czemu coś ukrywa? Już i tak podejrzenia i zazdrość wzbudzał w nim obraz.
“ Jak nie moja wszak wuj to mój. Rodzina i krew. Mam też powód by pytać. Inny niż młodzieńcza ciekawość”
“Twoi cię zabiją lubo moi”, sarknęła z niechęcią. “I tak szczęście masz, Jaune twarzy nie poznała, chyba na oczy coś suce padło. A już kłamstwa układałam…”

“ Brak tej wiedzy też może mnie zabić. Wyjaśnię Ci to potem. Teraz mi opowiedz jak to było z moim wujem i twoja rodziną.
“To nie jest rozmowa na tutaj i teraz”, tym razem spróbowała słodkiej prośby.I apelu do ludzkiej troski. “Za dużo oczu, a jak mnie szlag trafi lubo ciebie ze złości?”
“ Kocham Cię więc mnie szlak nie trafi” zwrócił się Jan zdesperowany. Biruta z każdej strony próbowała uniknąć odpowiedzi.“ Muszę wiedzieć co się wydarzyło nikt mi nic rzec nie chce. Jeśli nie Ty to kto mi prawdę powie? Proszę to naprawdę ważne.
Milczała długo, a z każdą chwilą w sercu Jana rosły obawy.

"Bo Lederga Jawnuta poparła i wyniosła, gdy wbrew rodowi swemu stanął. Nie sądzę, by i teraz nie byli w kontakcie. Wszak ukrywał się w Bejsagole przed gniewem twej rodziny... długo. To teraz wiesz. Nie chwal się tą wiedzą, bo nie tak trudno dojść, kto ci powtórzył tajemnicę. Za której złamanie u nas jedna kara".

Odwróciła jasną główkę i ignorowała dalsze próby kontaktu, ale w Janowym sercu cierń rósł niepostrzymanie, i jakby zaczynał wypuszczać nowe odnogi. W głowie kłębiły się pytania, w tym to może nie najważniejsze, ale powracające najuparciej, najgłośniej krzyczące.
Co łączyło Lederga z Birutą, gdy tak długo się w Bejsagole ukrywał?

***

Dzień wstał ponury i mglisty, jakże pięknie korespondujący z Janowym nastrojem. Kazał wyrychtować wszystko do drogi i gotów był, gdy się panie dopiero wyłuskiwać poczęły z pieleszy.

Ktoś jednak również był gotowy i na nogach od dawna. Na posłańców pani z Bejsagoły czekała malutka, chuderlawa, młodziutka ghulica o pobielonej twarzy i wysmarowanych sadzą z tłuszczem oczodołach.
Pokłoniła się Janowi, jako że jego jedynego na gumnie zastała. Nisko, do ziemi samej. Głos miała tak sliczny, jak ciało nieurodne.
- Jam sługa marna wielkiej pani Samboi. Szlachetny Jan ze Skrzynna spocząć może, wszystkim zajmę się.
Na odpowiedź, że wszystko gotowe – prócz Diablic – ghulica skrzywiła się prawie niedostrzegalnie.
- Szlachetny Jan ze Skrzynna w walce uczestniczyć będzie? - zapytała z szacunkiem, jednak chyba tylko dlatego, że uznała iż wypada podtrzymać rozmowę. Skinęła trzem odzianym w skóry wojownikom o głowach przyozdobionych wilczymi łbami, którzy z nią przybyli. Ci dla odmiany byli rośli a w barach rozrośnięci, ale w ich oczach próżno było szukać inteligencji czy własnego zdania, które widział u dziewki.

Tak szczerze mówiąc, ich oczy wydawały mu się jakieś nieprzytomne.

 
Asenat jest offline