Franek był wyjątkowo niekumaty z rana. Wpierw słuchał słowotoku mężczyzny w słuchawce, nie do końca rozumiejąc, kto w ogóle do niego dzwonił. Dopiero po chwili zajarzył, że był to dziabnięty przez żonę drechol.
- Aaa a jak tam szwy? Trzymają się? Wykupiłeś leki? - wymruczał, ziewając przeciągle i ogniskując wzrok na kolorowym płazie. - Dwie nogi i ręce połamał? To w ogóle możliwe?! - Oczywiście było to możliwe, choć wilkołak nawet nie chciał sobie wyobrażać sytuacji ku temu nadobnej. - To strasznie dużo gipsu będzie… no i też zależy w których miejscach i w ogóle jakie są te złamania… wiesz policja policją, ale źle zrośnięta kość może boleć do końca życia, nie wspominając o tym, że może spowodować niepełnosprawności różne… - Weterynarz nie znał się dobrze na zwierzęcej budowie szkieletu, a co dopiero ludzkiej. Od tego były specjalizacje… aaa i no ten… inne studia, jeśli się chciało łatać człowieka. - Mogę przyjść sprawdzić co i jak… ale jeśli to będzie coś poważnego… to radziłbym iść na pogotowie - odparł w końcu, przykrywając dłonią mikrofon w komórce.
- Psst… psst! Ara… Hej! Aranea zostaw bo cie zeżre, a szkoda by było… ja się nim, nią zajmę, nie bój się. Chodź tu do mnie… dobry pajączek. - Wyszedł spod kołdry i przemaszerował do okna, łapiąc duszka za szklany odwłok, ten od razu zaczął przebierać łapkami, jakby grał na pianinie.
- Dobra to słuchaj… tak jak mówiłem, mogę wpaść, sprawdzić… w razie co pomóc, ale jeśli nie dam rady i będzie potrzebny lekarz no to sam rozumiesz… nie chce nikomu robić krzywdy na całe życie… - Graba ustalił godzinę i miejsce spotkania po czym rozłączył się i rzucił ‚jabłkiem’ na legowisko.
Pare centymetrów w lewo i musiałby zmieniać szybkę… jeśli nie cały telefon.
- Nie chce być niemiłym, ale… kim ty jesteś i dlaczego akurat u mnie? - Wilku pochylił się nad cudacznym płazem, oglądając jego kolorowe ubarwienie.
To mogła być jakaś rzekotka z lasu deszczowego… ale po pierwsze byli w Polsce, a po drugie, rzekotki nie brzmiały jak ludzkie kobiety.
”Przysięgam od jutra nie pije…” pomyślał chłopak odstawiając szklanego duszka na podłodze.