Na szczęście nic nie wylazło z kąta podczas paru chwil ciemności, nie trzeba też było rozwalać kolejnych drzwi, by ponownie spotkać się z kompanami. I że do wykorzystania klucza nie trzeba było być magiem.
Jak się wnet okazało, strzał Axela nie pogorszył zbytnio stanu książek, które, w większości, nadawały się tylko i wyłącznie do wyrzucenia.
Gdy parę z tych, co do których istniała szansa, że przetrwają trudy transportu i znajdą nabywców, znalazło się w plecaku Axela, ten zaproponował:
- Idźmy tam, skąd wylazł ten samotny truposz, z którym rozprawili się Wolfgang i Bernhardt.