Mag z Niebiańskiego Kolegium gdy zbliżali się do drzwi ściskał kurczowo lagę. Obserwował wiatry magii krążące po pomieszczeniach i zacisnął tylko zęby wiedząc, że potrzebnego mu koloru jest bardzo mało.
~ No cóż. Nie zawsze na magii można polegać.~ Myślał przełykając ślinę gdy drzwi magicznie otworzyło się ukazując następne pomieszczenie.
***
Komnaty nie zamieszkiwał żaden zombi co z ulgą przyjął Techler. Gdyby się pojawił a on posłał jakąś błyskawicę, która by nie trafiła i dosięgła jakiś fiolek czy czegoś tam to mogli by mieć tu piekło.
Bogowie jednak zlitowali się nad nimi a może i strzał z garłacza Axela uratował im życie?
***
Wolfgang nie znał się na alchemii i nawet nie zamierzał sprawdzać fiolek.
Natomiast księga iście zaciekawiła maga. Taka wiedza, chociaż zakazana może pomóc w walce z truposzami i ich mrocznymi panami.
Na przyszłość Wolfgang by wiedział jak je zwalczać najskuteczniej a i jak odkryć które są kontrolowane i jak.
Oczywiście księga trafiła do plecaka maga, który zamierzał ją dobrze ukryć na barce. Kontrole w portach lepiej by nie natrafiły na tego typu księgi.
***
- No to teraz chyba te drzwi trzeba nam otworzyć.- Wolfgang wskazał na drzwi do środka koła.
- Zbliżymy się na trzy.- Mag zaczął odliczać i splatać wiatry by być gotowym na najgorsze.