Zingger podszedł do Wolfganga i odebrał z jego ręką księgę. Położył na podłodze i otworzył. Powoli zaczął odcyfrowywać kompanom zapiski w klasycznym języku. Wyrywkowo objaśnił parę rycin. Chciał uczciwie wskazać, o czym traktuje kompendium nieśmierci.
Gdy skończył z obrzydzeniem wytarł ręce w skórzane spodnie. - Brrr..., żebym trupem nie nasiąknął. Do meritum. Teraz wiecie co i jak kompani. W mej ocenie to trzeba spalić i zapomnieć - dodał z naciskiem. - Transport w inne miejsce nie jest wskazany, tylko zabroniony, ale do tej pory decydowaliśmy wspólnie, niech tak zostanie. Poddam się osądowi większości. Nie każcie mi jednak przyklaskiwać pomysłowi zabrania księgi. |