Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2017, 08:11   #99
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 29

Denver; centrum; ruiny fabryki; Dzień 2 - głęboki półmrok, wieczór; ciepło




Z niezwracaniem uwagi i nie zapalaniem światło czwórce łowców poszło raczej średnio. Wędrowali po zrujnowanych resztkach fabryki, musieli nieco wrócić by przejść przez zgrzytającą rozchwianym metalem klatkę schodową. Butch który szedł pierwszy syknął upadając z ostatniego schodka który jednak okazał się ostatnim obecnie ale nie pierwotnie. Co prawda nic mu się nie stało a jedynie wpadł do jakiejś dziury ale jeśli do tej pory ich ktoś miał nie zauważyć to pewnie musiał obecnie przynajmniej usłyszeć. Młynarz miał podobną przygodę ledwie kilka kroków dalej ale fart lub refleks mu sprzyjał bo choć coś spod nogi uciekło mu i spadło stukając o coś na poziom niżej to jednak jemu samemu udało się uniknąć powtórki z rezultatu jaki osiągnął przed chwilą Butch. Teren jednak był nie lekki a z zapadającymi ciemnościami sytuacja się jeszcze musiała pogorszyć.

Kierunek marszu jednak mieli nakreślony wizualnie i optycznie całkiem dobrze. Ta sama ściana jaką widzieli z góry tu i tam prześwitywała jakimś światłem. Tak od płomieni jak i latarek. Podobne odbicia widać było na sąsiednuch ścianach. Obecność ludzi zdradzały także odgłosy głosów. Zdenerwowanych, kłótliwych głosów. No i jęki rannych. Musieli przejść obok tych sylwetek które dostrzegli wcześniej z góry. A które pewnie i tak mogły usłyszeć i schodzenie po schodach które w biały dzień byłyby świetnie widoczne bo były odległe może ze tuzin czy dwa metrów od tej wywy w ścianie.

Sylwetkami okazała się kobieta - żołnierz. Kończyła się właśnie opatrywać mając jakąś broń długą położoną na kolanach. Chyba strzelbę z ażurową, pewnie składaną kolbą. Po twarzy i sylwetce w tych półmrokach nie dało się poznać płci ani rozpoznać detali twarzy ale zdradzał ją głos. Musiała oberwać co widzieli wcześniej z góry gdy się wycofała tutaj, na zaplecze pola walki a teraz słyszeli po ciężkim oddechu i cichym stękaniu przy gwałtowniejszym ruchu gdy kończyła wiązać opatrunek.

Drugim był jakiś facet w jakimś ubraniu. Ciężko było wyróżnić detale. Ale nie wyglądał na ubranego po wojskowemu. Okazało się, że ma przy sobie psa. Zwierzę zawarczało groźnie w stronę nadchodzących łowców. Facet kazał mu czekać. Zwierzak uspokoił się na tyle by nie warczeć ale dalej słychać było cichy bulgot z jego gardła i zwierzęcy, dyszący oddech gdy pewnie śledził nadchodzących ludzi.

By zajrzeć przez tą wyrwę w ścianie i pewnie zobaczyć jak wygląda pobojowisko czwórka łowców musiała przejść jakoś obok tej poranionej dwójki. Byli już w zasięgu głośniejszej rozmowy z tymi za ścianą. Więc słyszeli i mogli zostać usłyszani. Z tą dwójką zaś już mogli rozmawiać całkiem normalnie bez podnoszenia głosu. Oboje wydawali się ranni ale też i nieufni względem nowych chętnych do zdobycia nagrody. Ci za ścianą tak na słuch to chyba właśnie wyjaśniali sobie jakieś roszczenia.

- Po co tu przyleźliście? Już po wszystkim. Zabierajcie się stąd. - powiedziała kobieta do nadchodzącej czwórki. Głos choć nacechowany boleścią był wyraźnie podejrzliwy i niechętny do obcych. Plama dłoni spoczęła na broni leżącej na jej udach.

- Jak to po co? Po to co my wszyscy! Tylko chcą to mieć za frajer. - prychnął facet z psem siedzący na jakimś załomie. Po co ktoś miałby pchać się tak nieprzyjazną porą wgłąb zrujnowanej fabryki akurat tego wieczoru nie było takie trudne do odgadnięcia.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline