Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2017, 19:47   #110
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
6 września 1503, wieczór


Ponowne przebudzenie, ponowny wieczór, ale zupełnie inny. Agnese odebrała parę pierwszych bodźców od nadchodzącego dla niej miłego przebudzenia. Leżała na prawym boku, była to już pewna nowina, ponieważ zawsze budziła się leżąc na plecach.

[MEDIA]http://p2.sfora.pl/0ad8894a88c8bcf72a493bf1d639d3fc.jpg[/MEDIA]

Jednak oprócz samego uczucia nietypowego leżenia, było coś więcej. Poczuła obejmującą ją dłoń mężczyzny, który leżał z tyłu, wtulony niczym łyżeczka. Markiz! Jego zapach i kształt ciała dotarł do niej natychmiast, dlatego nie zareagowała odskakując, czy uderzając, tylko poddała się temu. Czuła jego dłoń ujmującą jej krągła pierś, trzymającą mocno, lecz delikatnie, zaś pomiędzy nogami było coś jeszcze. Markiz jej włożył, kiedy spała. Miała go wewnątrz swojej, jak to nazwała Gilla, swojej cipki! Dużego ptaka, który wymościł swoje gniazdo. Właśnie tam był, rozciągał ją i był twardy. On to jej naprawdę zrobił! Słodki wariat. Wprawdzie chciała takiego przebudzenia, nawet wypowiedziała markizowi wspomniane życzenie, ale chyba nie przypuszczała, iż narzeczony zrealizuje taką rzecz. Musiał ułożyć się, kiedy leżała bezładnie, obrócić ją na bok, i co najważniejsze, nawet w tym stanie musiała go podniecać, żeby mógł włożyć swoje męskie cudo. Wampirzyca pokręciła pupą, przebudzając się, po czym przeciągnęła się opierając się całym ciałem o mężczyznę.
- Dzień dobry skarbie.
- Dzień dobry, kochanie. Jesteś cudowna, wiesz - wymruczał jej do uszka. Agnese uczuła, jak jego dłoń zaczęła pieścić jej pierś, obejmować nieco silniej, lekko unosi, zaś to coś wewnątrz niej także drgnęło, starając się wsunąć jeszcze głębiej. - Uwielbiam cię witać - powiedział cichutko ruszając mocniej biodrami.
- A ja uwielbiam być przez ciebie witana, mój zaborczy markizie. - Wampirzyca wypięła swoją pupę ułatwiając dostęp do siebie. Jej ciało rozgrzewało się pomalutku. Rzeczywiście uczuła, jak markiz wciska się trochę dalej, właściwie do końca, bowiem czubek męskości poczuła na swojej najdalszej ściance. Będąc nieco wyższym wyciągnął się nieco pochylając nad nią i całując usteczka, choć był to niewątpliwie wyczyn, ale chyba po prostu chciał, by poczuła jego wargi na swoich, żeby dostrzegła, jak są gorące oraz pragnące. Jednak później skupił się na stanowczo wygodniejszych pieszczotach. Całował smukłą szyję. Agnese mogła przypuszczać, iż będzie musiała założyć jakiś szal, czy apaszkę, póki malinki nie przybledną, a markiz zostawiał na jej szyi słodkie, ale wsparte lekkim kąsaniem, czerwieniejące się ślady pocałunków. Męska dłoń dalej bawiła się miękkością jej cycuszka, choć obecnie raczej koncentrując na rosnącym oraz twardniejącym sutku. Chyba bardzo mu się to podobało, ponieważ owa różowa malinka na szczycie jej wspaniałości musiała wytrzymać całą serię pieszczot, leciutkiego podszczypywania, pociągnięcia pieszczoty wyprostowaną dłonią, zaś pomiędzy nogami jej poruszał się bardzo powoli. Wiedział, że dla niej pieszczota dopiero się zaczyna i chcąc doprowadzić kochankę do prawdziwej ekstazy, musi postępować bardzo powoli. Przynajmniej tak wyczytał w swojej tajemniczej książce, którą kiedyś wspomniał.

- Chyba się przyzwyczaję do takich pobudek. - Wymruczała Agnese. Ułożyła jedną z dłoni, na piszczącej ją ręce markiza i pozwoliła ciału pomalutku przyzwyczajać się do jego obecności. Mężczyzna czuł jak robi się coraz wilgotniejsza, jak jej płatki się rozgrzewają, a mięśnie coraz chętniej zaciskając na jego członku.
- Ach kochanie, to miłe - wymruczał do niej, kiedy zaczęli coraz mocniej przywierać do siebie w swoich intymnościach. - Jest mi tam bardzo wygodnie - usłyszała cichy, pełen pożądania głos. On naprawdę zaczął atakować mocniej. Agnese czuła, jak leciutko wysuwa się z niej, prawie do końca, tak że czuła jedynie szeroki, śliski czubek jego męskości na początku swojej jamki, a potem mocno, szybko wchodzi uderzając ją wręcz od tyłu. Mocniej znów zajął się jej piersią. - Jejku, Agnese, jak bardzo cię pragnę, moja najdroższa kochana dziewczyno.

Wampirzyca jęknęła przy kolejnym uderzeniu, czując, że jej ciało już samo zaczyna na niego napierać, jak stara się poruszać, leżąc na boku by mocniej się na niego nabić.
- Ja ciebie też pragnę Alessandro.
- Wobec tego spełnijmy swoje wspólne pragnienia- powiedział jeszcze i już więcej nic nie mówił, skupiając się na działaniu. Kąsana szyja, pieszczona pierś oraz coraz mocniej przebijane łono, wszystko to dawało mu radość. Czuła to, ale nie mniejszą radość, albo nawet większą, to także czuła, sprawiało mu, iż daje przyjemność właśnie jej. Z ust wampirzycy raz po raz wyrywał się cichu pomruk, przerywany jękiem gdy markiz wbił się w nią mocniej. Agnese uśmiechała się, ciesząc się, że to nią się zajmuje, że to ją kocha i że ona pozwoliła mu się posiąść. Wampirzyca pociągnęła mężczyznę tak że teraz leżała na brzuchu, a on na niej. Wypięła pośladki, unosząc go lekko. Jej zaskoczone taką pobudką ciało było dziwnie rozpalone, zupełnie jakby zaraz miała dojść.
- Aaach - rzeczywiście markiz wydał się zaskoczony. Przerwał całowanie przy obrocie oraz musiał wypuścić jej pierś, jednak faktycznie, wypięty tyłeczek prezentował się wspaniale. Nie wyszedł z jej gniazdka, ale troszkę się przesunął niżej, gdzie zaczynały się uda. Wampirzyca poczuła, jak rozciąga jej pośladki. Pewnie właśnie wpatrywał się mając doskonały widok na jej krągłą pupę, na kręcącę się włoski, na okalające jego męskość intymne wargi kobiety, lecz przede wszystkim na to, jak wchodzi w nią i wychodzi. Jak jego penis wynurza się z kobiecej głębiny, by potem ponownie się w niej zagłębić. Wychodząc powoli oraz szybko wchodząc. - Jakaś ty niesamowicie piękna - powiedział mocniej wzdychając, zaś Agnese czuła, że mężczyzna powoli dochodzi do kresu swojej wytrzymałości. A jako, że sama też była blisko czuła jak jej napięte mięśnie wyłapują każde jego drgnienie, każda napinająca się w jej ciele żyłkę. Poczuła też chwilkę, w której wystrzelił w niej, moment napięcia, moment kiedy jego dłonie spoczęły na jej plecach naciskając ją oraz ściskając jej skórę. Agnese krzyknęła przy pierwszym wystrzale, czując jak jej ciało odpowiada niemal boleśnie przyjemnym impulsem. Jej ciało wygięło się, a mięśnie zacisnęły na członku markiza, chcąc wypić go do końca. On kochał ją oraz pragnął wystrzeliwując kolejne porcje i poruszając się jeszcze gwałtowniej, jeszcze mocniej wbijając, póki wreszcie nie spowolnił ruchu, aczkolwiek nie zatrzymał.
- Alessandro, to takie wspaniałe. - Delikatnie poruszała pośladkami napierając na mężczyznę. Naprawdę czuła, że mogłaby się tak budzić codziennie. Czuć go w sobie, jego dotyk na jej ciele. Poruszali się, aż z Alessandra nie wypłynęły ostatnie krople, a jego męskość nie zmalała. Zadowoleni opadli na łóżko. Agnese powolutku obróciła się gdy markiz się z niej wysunął i przytuliła się do niego.
- Nie powinnam się do ciebie wprowadzać przed ślubem, prawda?- Wymruczała cicho. Twarz wampirzycy rozpromieniał uśmiech. - Pewnie miałbyś też problemy ze spaniem gdybym leżała obok w łóżku?
Objął ją mocno, tak bardzo się cieszył wspólną miłością dwójki tak odmiennych, ale pomimo wszystko tak bardzo pasujących do siebie istot.
- Kiedy leżymy obok siebie, kochanie, to właściwie nie myślę o nikim innym niżeli ty i przyznaję, że przeważnie w momentach, kiedy kochamy się jak wariaci … właściwie, w różnych chwilach, w różnych miejscach, na różne sposoby - zdradził się ze swoich fantazji.
- Ale może lepiej byś czasem pospał, a nie tylko myślał o mnie. - Wampirzyca uniosła się na łokciu i spojrzała na markiza z góry. - Jak ci minął dzień?
- Wiesz, znaczną część dnia przesypiam, więc jakoś znajduję na to czas, ale po południu zwykle odwiedzam Sophię i Vittorię. Napisałem także liścik do kardynała. Podziękowałem mu za spotkanie oraz zaprosiłem go. Stwierdziłem, że jeśli ma chęć korzystać z pałacu, a nie z klasztoru podcza konklawe, będzie mi miło. Oczywiście doskonale wiem, że tego nie zrobi, miałby znacznie dalej, ale skoro wiedziałem, że nie zrobi, tym bardziej się oferowałem, bowiem tutaj mógłby tobie przeszkadzać kochanie. Ponadto poleciłem kupić żywność świeżą i właściwie tyle ciekawych spraw. A ty, jeśli pamiętam chciałaś się spotkać z kardynałem Medici i porozmawiać z Kowalskim.

Wampirzyca położyła się na nim.
- Na razie spotykam się z tobą. - Wtuliła się. - Nie wiesz, czy przyszła jakaś wiadomość od Mediciego?
- Nie, wiem że Gilla załatwiła to, ale jest dobra sługą. Polecenia od ciebie wykonuje oraz przekazuje zawsze wyłącznie tobie. Tak zresztą powinno być. Przypuszczam, że zresztą zaraz przyjdzie do ciebie streścić wszystko. Niewątpliwie wie, że jesteśmy razem i chciała dać nam moment swobody. Jej naprawdę na tobie zależy i właściwie tylko dlatego nie protestuję aż tak bardzo, gdy jesteśmy razem. Kocham cię oraz chcę, żebyś była jak najbardziej kochana.
- Może lepiej jak będzie tak jak jest… jak będe jeszcze bardziej “kochana” może mi zabraknąć czasu w nocy. Masz tutaj ubrania?
- Tak, właśnie takie odpowiednie. Zresztą ty także - Agnese dojrzała przygotowaną suknię, taką bardziej spotkaniową. Oznaczałoby to, iż Gilla, która niewątpliwie o to zadbała, spodziewa się jakiegoś spotkania. Jak zwykle też wampirzyca podczas snu została dokładnie umyta przez swoją ghulicę.
- Czyli mamy jeszczę chwilkę by poleżeć. - Wampirzyca niechętnie spoglądała na suknię - I tak do 22-ego, do końca tego konklawe.
- Tak wygląda - przyznał - ale czy będąc w łóżku koniecznie musimy tylko leżeć? - spytał niewinnie.
- A co jeśli mam na to ochotę? - Agnese wyszczerzyła się. Jednak wbrew jej słowom, jedna z jej dłoni powędrowała do męskości markiza, która jeszcze była mięciutka, ale pod jej dłonią zaczęła drżeć.
- Jeśli masz, bardzo chciałbym ową ochotę zaspokoić. Bowiem także ją mam - przyznał. - Może nauczyłabyś mnie czegoś ciekawego? - zaproponował z błyskiem w oku.

Agnese nieśpiesznie bawiła się nim.
- A skąd pomysł, że jestem w stanie cię jeszcze czegoś nauczyć? - Uśmiechnęła się do swego narzeczonego.
- No wiesz, słyszałem, że ludzie się uczą od siebie zawsze i ciągle coś nowego na swój temat odkrywają.
Usiadł przy niej na łóżku wpatrując się w leżącą kobietę. Była rozkosznie wyciągnięta oraz bardzo piękna.


Uśmiechnął się.
- Czy pozwoli pani, że się do pani dobiorę? - spytał uprzejmie.
- Postaram się nie protestować zbyt bardzo, proszę pana. - Mrugnęła do niego i oparła jedną stopę na jego biodrze.
- Dobrze, proszę pani, więc nie będzie pani zła, liczę, kiedy całuję panią prosto w czubek jej pięknego noska. Przyznaję, że zawsze miałem na to ochotę - zbliżył swoją twarz do jej oblicza i faktycznie ucałował wspomniane miejsce, a zaraz potem jej słodkie usteczka.
- Hm....może jednak powinnam się zezłościć. Przed chwilą pocałował pan moje usta, a zapowiedział, że pocałuje tylko nosek. - Agnese oparła ręce na jego ramionach.
- Och, przepraszam, nie mogę powiedzieć, że mi się wypsnęło, lub że to tylko przypadek, bowiem zrobiłem to bezczelnie celowo. Liczę jedynie na pani łaskawe wybaczenie, kiedy będę całować pani smukłą szyję - zaczął tam składać pocałunki, choć raczej delikatne wodził, wędrował ustami po jej gładkiej skórze, czasami całując, leciutko podszczypując, chwytając wargami. Agnese odchyliła szyję, by ułatwić do niej dostęp. Czuła jak jej ciało pomalutku, na nowo się rozpala. - Proszę bardzo się nie złościć, piękna signoro - bawił się dalej.
- No nie wiem mój drogi… czuję jak we mnie wrze. - Wampirzyca oparła udo na jego biodrze.
- Ach, czyżby niechęć wrzała. Jestem bardzo zmartwiony, że nie udało mi się do tej pory przełamać pani złości. Może te pocałunki to jakoś umożliwią - dobrał się do jej piersi, bardzo metodycznie, skupiając najpierw na lewej. Jego usta zaczęły całować najpierw od góry, potem idąc spiralnie na dół. Powoli wspinał się ku pięknej, zdobiącej szczyt malince. Wampirzyca mruczała cicho wpatrując się w jego delikatnie poruszającą się głowę. Czuła jak krąży wokół szczytu jej piersi. Tutaj nie przygryzał, całował za to bardziej, mocniej pieszcząc języczkiem oraz chwytając wargami. Nie śpieszył się poświęcając dużo uwagi swojej ukochanej. Jednak ciągle wznosił się do góry. Gdy dotarł do ciemniejszej otoczki, zaczął wodzić po niej końcóweczką języka, ale nie muskając tej najbardziej centralnej części całkiem długo, aż wreszcie jednak ona także dostała swoją porcję. Najpierw klasycznego pocałunku, potem już czegoś mocniejszego. Ujął ją mocno w swoje usta i zassał,a później nawet lekko przygryzł. Trzymajac tak ząbkami zaczął jednocześnie pieścić języczkiem brodawkę sutka. - Czy choćby troszkę pani złość zelżała? - spytał przerywając na chwilkę pieszczoty.

Wampirzyca wpatrywała się w niego rozpalonym wzrokiem. Delikatnie ułożyła dłoń na jego policzku i kciukiem rozchyliła jego usta. On zaś ujął na chwilę ów paluszek w swe wargi zasysając i przesuwając po nim, tak jak ona niekiedy to czyniła pieszcząc ustami jego męskość.
- Może odrobinkę zelżała… - W jej głosie dało się usłyszeć pragnienie.
- Wobec tego mogę, hm, proszę wybrać, albo całować dalej pani piersi, albo talię wodząc do okoła tego pięknego pępka, albo całować owo piękne, seksowne gniazdko pomiędzy pani słodkimi udami. Chyba, że wolałaby pani jeszcze coś innego? - grał z nią wspólnie rolę, która powiększała tylko wzajemne pożądanie.
- Uważam, że najłatwiej jest pozbyć się wrzenia, zajmując się jego źródłem. - Agnese uśmiechnęła się. Chwyciła jedną z jego dłoni i skierowała ją stronę swojej kobiecości. Była gorąca, mokra. Markiz poczuł jak jej ciało zadrżało od jego dotyku.
- Ach, to tutaj jest pani tak rozgorączkowana. Ooo, jakieś włoski, takie ładne, kręcone i jakieś delikatne fragmenty ciała - jego dłoń przesuwała się przez jej płateczki. - Wie pani, jestem okropnie nieuczony, jak się nazywa ta część pani ciała. Ja nazwałem ją poetycko gniazdkiem - jego środkowy paluszek zaczął wiercić leciutkie spirale dokładnie na wiązadełku jej płatków.
- Znam pewną damę, która ma zwyczaj nazywać to miejsce cipką. - Agnese z zachwytem przyglądała się poczynaniom mężczyzny. - Jeśli się pan dobrze przyjrzy co nieco się z niej ulewa.
- Ulewa? Hm - przyłożył twarz bardzo blisko wciągając zapach kobiecości - śliczny aromat - ocenił. - Cipka, nie słyszałem takiej nazwy, ale jeśli taka jest prawidłowa, chyba trzeba będzie używać jej częściej. - Uniósł się nieco, jednak jego paluszki nie przerwały zabawy, ba wzmocniły ją nawet wślizgując się pomiędzy płateczki na dno różowego wąwozu. - Jeśli to płyn ulewający się, może warto go spróbować, jak smakuje? - zastanowił się chwilkę. - Czy mogłaby pani rozstawić nieco bardziej swoje nóżki, żebym mógł nieco wypróbować napoju z tego ciekawego kraniku?
- Dla pana wszystko, markizie. - Agnese rozchyliła swoje nogi. - Mogę być w tym pałacu głównym daniem, ale to pan jest gospodarzem.
Wampirzyca doskonale dostrzegała, jak patrzył, czuła jak pieścił ją drżącą dłonią. Musiał ze sobą walczyć, żeby nie wziąć jej natychmiast, zaraz, tylko kontynuować wspólną grę.
- Ten kranik jest bardzo urodziwy, signora. Proszę pozwolić, że odkręcę jego kureczek - paluszki markiza rozciągnęły nieco jej intymne wargi, zaś zbliżające się usta dotknęły pięknego różu jej ciała. Agnese poczuła, jak jego język przesuwa się po niej w tym wyjątkowym miejscu i łapie kropelki jej soczku, później wciągane do środka, połykane. - Mrrr - wymruczał - nie wiem jak to opisać, ale ten smakowity płyn pachnie i smakuje panią. Ambrozja, gęsta i smaczna … Muszę dokładniej się nim zająć i wylizać każdą kropelkę - czuła jego dech na swoich płatkach wpadający do środka, pieszczący, seksownie podrażniający. Wampirzyca drzała mocno od jego pocałunków, czuła jak robi się jej coraz bardziej mokro, jak jej intymne wargi rozchylają się oczekując go. Wpatrywała się w jego, skrytą częściowo między jej nogami, głowę.
- Cieszy mnie iż smakuje panu ten nektar, ale obawiam się, że jeśli się mnie nie zatka, to mogę uschnąć. Uschnąć z tęsknoty.
- Ach rzeczywiście, hm, wydaje się, że właściwe byłoby zaszpuntowanie tego otworka, skąd wszystko wypływa. Wszak nie może się źródełko owo wyczerpać. Właściwie mam nawet taki pasujący do tego kołek. Jeśli życzyłaby sobie pani, możemy spróbować, czy na pewno zgodzi się rozmiarami z tym otworkiem, czy będziemy musieli wymyślić coś innego - wymruczał podniecony.
- Od wymyślania jest tu inna osóbka. - Agnese oparła nogi na jego ramionach. - Ja mam tylko ochotę by znalazł się we mnie pański kołek.
- Hm, chyba lubi pani takie przymierzanie kołka, z nogami na ramionach - uśmiechnął się, bowiem Agnese robiła to już bodaj raz któryś, zaś szczerze mówiąc, widać było, jak bardzo to także lubi. Właściwie obejmuje wtedy swoim ciałem kochaną kobietę i w pewnym sensie pokazuje męską dominację. Markiz chyba lubił właśnie takie pozycje. Ponadto ta była taka głęboka … wampirzyca nastawiała mu się w najbardziej otwarty sposób. - Wobec tego zacznijmy.
Colonna powoli poruszył biodrami, zaś ona uczuła, jak zaczyna rozwierać ją, jak wciska swój najszerszy wszak z całego kołka, czerwony początek. Wampirzyca jęknęła cicho, czując jego gorące, pulsujące ciało.
- I co? Wszystko dobrze, kontynuujemy? - spytał uśmiechając się perwersyjnie, którego to uśmiechu nauczyła go niewątpliwie pewna ghulica.
- Ah… pozwól, że się chwilę zastanowię. - Uśmiech Agnese był ciepły, ale markiz już zobaczył w jej oczach znajome ogniki.
- Hmmm - spróbował powiedzieć, ale trochę to wyszło bardziej jak westchnienie - słyszałem, że kiedy bednarze szpuntuja beczki, robią to silnym uderzeniem. Wydaje mi się, że może powinniśmy postąpić podobnie. Proszę się przygotować zastanawiając - ruszał leciutko biodrami, więc koniec jego penisa prężył się dosłownie tuż pomiędzy jej płateczkami słodko je wydymając, rozciągając wspaniale.
- Nie, żebym mogła panu zabronić, rozgościć się w dowolny sposób w swym własnym domu… - Agnese delikatnie zakołysała biodrami, napierając lekko na jego męskość. - .. ale nie sądzi pan, markizie, że mogę być za delikatna na “silne uderzenie”?
- Słusznie, beczki są z drewna, twardego drewna, pani zaś jest taka delikatna. Sprawdźmy więc powoli, stopniowo badając teren. Proszę opowiadać mi, signora, co pani czuje, czy gdzieś się kołek nie blokuje - powoli zaczął wkraczać w jej piękne ciało. Naprawdę powoli. - Czy póki co, wszystko zgodnie z planem, ach … - wyrwało mu się.
- Pański kołek ociera się o moją tareczkę. - Wymruczała wampirzyca. - Czy nie boli to pana?
- Nie - odmruczał - ale skoro mówi pani, że teoretycznie może zaboleć, koniecznie to sprawdźmy. Powinniśmy zbadać dokładniej to miejsce oraz połączenie kołka na tartce - uznał markiz dokładnie skupiając się na tym wrażliwym miejscu. Starał się nie wkładać głębiej, ale przez chwile wędrować właśnie tylko tam. Agnese drżała mocno. Musiała się bardzo powstrzymywać by nie napić się na Alessandra. - Hm, mnie nie boli, to jakaś wyjątkowo miła tareczka. Jak zaś pani się czuje? Nie kłuje panią?
- Mmmm… nie. Za to mam wrażenie, że płynie.. ah. - Jęknęła głośno, a jej biodra nasunęły się głębiej na mężczyznę.
- Ależ ten kranik jest ruchomy … - udał markiz że się przestraszył, ale chyba już sam nie mógł wytrzymać, bowiem na jej ruch ku niemu zareagował podobnie. Chciał ją posiąść i wszedł jak najgłębiej. Dwie siły stopiły się w sobie stykając. - Aaa - jęknął. - Agneseee - wykrzyczał niemal jej imię dochodząc do największej głębi oraz chwilkę pozostając w niej, tam, gdzie ich ciała splatały się najmocniej.
- Uwielbiam to Alessandro, - wyszeptała wampirzyca, widać było, że cała drży. Markiz czuł jak bardzo jest rozpalona, jak jej wnętrze stara się go pochłonąć. - … uwielbiam czuć jak twój penis dotyka niemal mego gardła, patrzeć na tą twoją cudowną twarz. To chyba jednak moja ulubiona pozycja, skarbie. Gdybyś jeszcze chwycił moje piersi i mnie pocałował…
Chociaż z nogami na ramionach całowanie stanowi pewien problem, chyba, że kobieta wygnie się jak paragraf, jednak dali sobie radę. Wampirzyca była niezwykle wygimnastykowana i miała cudownie giętkie ciało. Pochylił się nad nią wyginając jej nogi tak, że leciutko przesunęły się z barków na ramiona i wtedy ich usta zetknęły się. Namiętny pocałunek wpił się w jej wargi, jakby chciał ją nie tylko całować, ale smakować, zaś dłonie chwyciły jej cycuszki mocno obejmując. Trzymał je, raz puszczając niemal, ponownie chwytając, starając się przesuwać po nich dłońmi, ile potrafił tylko bardzo podniecony oraz ani na chwili nie przerywać ruchu wewnątrz niej. Tak związani pozycją, którą przyjęli, że markiz nawet nie poruszał się w całej przestrzeni jej jamki, tylko penetrujac najgłebsze miejsca, ale widać, iż to mu teraz wystarczało i zaczynało doprowadzać do coraz większej gorączki. Tym bardziej, że ruchy choć stosunkowo krótki, stawały się coraz szybsze, coraz bardziej trące oraz uderzające w najgłębsze ścianki. Wampirzyca przytrzymywała jego twarz blisko siebie, przez co wydawać się mogło, że są jednym splątanym ciałem,a nie dwoma osobami. Namiętny pocałunek powstrzymywał jej jęki, gdy Alessandro raz po raz uderzał o jej ściankę. Chciała go więcej, mocniej, bardziej… chciała by się w nią wgryzł. Przerwała pocałunek dochodząc. Z jej ust wyrwał się krzyk, który zlał się w jedno z jego jękiem i wyrzuceniem porcji białego kleiku ku wnętrzu jej ciała.
- Alessandro.. - Imię mężczyzny poniosło się echem po sypialni.
- Aaagneee … - podniecony i zakręcony rozkoszą nie zdołał odpowiedzieć przez chwilę, tym bardziej, że jego biodra wciąż jeszcze poruszały się, zaś usta wręcz wyschły pod wpływem przyjemności - … seeee - dokończył, ale to właściwie był jeden długi, pełen cudownego napięcia jęk.

Uniósł się przyklękując za nią. Jej nóżki spoczywały na jego barkach, zaś jej szpareczka dalej była wypełniona, choć oczywiście słabiej, niźli poprzednio. Trzymał ją za barki i wpatrywał się w jej piękne oblicze.
- Nie wiem… czasem obawiam się, że uważasz mnie za jakąś boginię seksu, ale na naprawdę lubię cię po prostu czuć całą sobą. - Agnese wpatrywała się w markiza. - Jedyne co więcej mógłbyś mi dać… - Zamilkła. Naprawdę chciała by Alessandro mógł się w nią wgryźć, poczuć tą przyjemność z faktu bycia pitą. Tyle że on nie był wampirem. Wpatrywała się w niego lekko niepewnym wzrokiem. To nie jest tak, że chciałaby go spokrewnić. Nie czuła wcześniej czegoś takiego… nie odczuwała potrzeby spokrewnienia kogokolwiek. Ojciec jej mówił, że tak będzie. 50-100 lat i też zapragnie mieć potomka. Nikt nie jest tak bliski wampirowi jak jego sire i childe. Pokręciła głową odrzucając tę myśl. - … chyba naprawdę robię się stara. Kocham cię Alessandro.
- Moja pani, jesteś młoda, za sto lat tylko ludzie mający najdłuższe żywota będą jeszcze istnieli, ty zaś dalej będziesz młoda i ciałem, ale nie tylko, umysłem, charakterem, pragnieniem. Czuję to wewnątrz ciebie i też cię bardzo kocham. Chyba że masz na myśli stara, czyli mądra. No to znaczyłoby, że nasz związek jest oparty na miłości, logice oraz pożądaniu. Czego chcieć więcej - odzyskał równowagę po atakujących go falach rozkoszy. - Dla mnie jesteś boginia seksu, ale wiesz, ja też uwielbiam cię czuć całym sobą. Dobrze mi tak jest oraz kochanie moje, nie chcę żeby było inaczej.
Agnese coraz bardziej czuła, że chciałaby by było odrobinę inaczej. Ale Alessandro był tak młody… zasługiwał jeszcze na odrobinę życia.
- Ja jestem zachłanna… będę chciała tylko więcej i więcej. - Wampirzyca uniosła się opierając ręce za plecami. - To co kochanie, spotkamy się z Kowalskim?
- Trzeba - przyznał powoli przesuwając się, tak, żeby położyć się obok kobiety.
 
Aiko jest offline