- Otwieraj. - rzucił Wainwright do bosmanmata Barnesa. Marynarz w odpowiedzi skinął głową i naparł dłońmi na klamkę drzwi do nadbudówki.
Szczęknięcie zamka drzwi i jęk niezbyt dokładnie naoliwionych zawiasów były dla Johna i ekipy sygnałem do działania. Jeden po drugim wkroczyli do środka.
Nadbudówka powitała ich blaskiem lamp oświetlających długi korytarz ciągnący się od lewej do prawej strony przez całą szerokość statku. W środku, prócz szumu wentylatorów, słychać było nerwową krzątaninę i przyciszone, gardłowe pokrzykiwania po niemiecku. John rozejrzał się wokół. Jego wzrok przykuła klatka schodowa po prawej stronie. - Tędy. - wskazał kierunek pozostałym. Agenci ruszyli w górę po schodach.
Misternie ułożony przez agentów plan wyleciał za burtę statku dwa piętra wyżej. Gdy tylko agenci wydostali się schodami na korytarz, po jego przeciwnej stronie ujrzeli w blasku oświetlających korytarz lamp sylwetkę idącego akurat w ich kierunku chudego blondyna w mundurze niemieckiego marynarza. Niebieskie oczy Niemca rozszerzyły się, gdy jego wzrok padł na ekipę postaci w brytyjskich mundurach stojącą przy schodach. - Achtung! Engländer! Alarm! - wrzasnął Niemiec co sił w płucach, po czym odwrócił się i popędził w tą samą stronę, z której przyszedł, nim nieco zaskoczeni agenci zdążyli zareagować.
John zaklął pod nosem, niepomny, że tuż za nim stoi kobieta.
- Psiakrew... teraz na pewno ostrzeże pozostałych! Szybko, na mostek! Jeśli dotrzemy tam szybciej, niż on zdąży kogoś zaalarmować, może weźmiemy radiokabinę z zaskoczenia!
Żelazne stopnie schodnic zadudniły pod butami szybko wspinających się ku górze agentów i ich obstawy...
Ostatnio edytowane przez Loucipher : 11-02-2018 o 21:28.
|