Doświadczenie związane z manipulowaniem Ciemnością okazało się… bardzo intrygujące. Było to jedno z wielu określeń na zdolność, którą Brown został z jakiegoś powodu obdarzony. Na początku miał wiele obaw, lecz wkrótce potem przyszło coś na rodzaj podniecenia, wobec jakiego ziemskie uciechy były zwyczajnie śmieszne. Koncepcja uczynienia z drugiego człowieka bezwolnej marionetki od zawsze fascynowała starca. Z faktem tym notabene nigdy specjalnie się nie krył, a teraz jeszcze otrzymał świetne narzędzie do realizacji takiego pomysłu.
Wiedział jednak, że za wszystko trzeba zapłacić i magia nie była tu wyjątkiem. Moc szybko wydrenowała z Agatone’a skromne zapasy sił. Kiedy stary zabójca dźwignął się z ziemi i przeciągnął po niej topornika, sam już był na granicy wytrzymałości. Źle to rozegrał. Tamten mógł teraz łatwo się wyzwolić i odpowiedzieć atakiem. Wysiłek związany z zaklęciami był trudny do oszacowania. Jeśli Brown miał przeżyć oraz używać magii w przyszłości (wciąż nie pogodził się z tą myślą), to musiał szybko nauczyć się, ile mógł sobie pozwolić podczas podobnego aktu.
Mężczyzna zaczął wstawać, zaś pod Brownem ugięły się nogi. Przed oczami zatańczyły mu iskierki, w głowie odezwał tępy ból. Musiał jednak walczyć do samego końca. Zmusił ciało, aby upadło na oponenta. Chciał przygwoździć go do ziemi i równocześnie wytrącić mu topór z ręki. Gdyby to zawiodło, w ostateczności mógłby po prostu zadusić przeciwnika. Byłoby to bardzo trudne do wykonania zważywszy na ostatni deficyt w kończynach mistrza, lecz musiał chwytać się każdej możliwości.
Nie zamierzał też od razu zabijać swojego celu. Istniało przecież prawdopodobieństwo, że obcy będzie przydatny. Brown przebywał na nieznanym sobie gruncie i potrzebował teraz każdej pomocy.
- Ostrzegam cię - jego słowa przypominały teraz gadzi syk. - Jestem naprawdę w parszywym humorze. Wstać lewą nogą to jedno, ale bez ręki to już kompletnie przejebane. Wiesz coś o tym?