Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2018, 20:48   #52
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Jednooka

Niemożliwym było wyczytanie emocji z kościanej twarzy nieznajomego. Wydawał się przez to bezdusznym.

- Byłaś sama Ypiretis - mężczyzna wpatrywał się w nią intensywnie, tymi dużymi, sarnimi oczami, - chociaż ślad obcych był ciągle wyraźny. Zostawili cię i tą kobietę... tylko, że w niej już życia nie było.

W czasie gdy znaczenie tych słów docierało do jej świadomości, ten który kazał jej nazywać się Esejis sięgnął po łodygi jakiejś giętkiej acz wytrzymałej rośliny i zaczął splatać je ze sobą zwinnymi ruchami.

- Ypresis i Esejis związani są Hrejos - tłumaczył jej później przerabiając szybko sprawnymi dłońmi i jakkolwiek starała się pojąć znaczenie tych słów, zrozumiała tyle, że Hrejos jest jakimś rodzajem zobowiązania, które zaciąga Ypresis względem Esejis. Do czasu spłacenia Hrejos, Ypresis i Esejis są ze sobą związani. Wszystko to miało związek z jakimś mistycyzmem, którego nie rozumiała.

W czasie gdy słońce przesuwało się i zaczynała się szarówka, rękodzieło zaczynało nabierać kształt dziurawego kosza, Esejis już dwa razy poił Jednooką wstrętnym w smaku napojem, który uśmierzał ból i pozwalał jej myśleć.

- Te okaleczenia, które pokrywały twe ciało - wrócił do tematu, - dlaczego ci je zrobiono? Ta kobieta? Pozwoliłaś jej na to?

Brown.
Przydusił kulawca swoim ciężarem. Prawdę mówiąc, można byłoby rzec, że padł na niego bez siły a ciało nieznajomego zamortyzowało tylko upadek. Smród zjełczałęgo potu wwiercał się w nozdrza. W tym momencie cienie trzymające łydkę, które były do tej pory pod wpływem woli Browna puściły zupełnie i wtopiły się w ciemność. Stary wiedział o tym. Nie musiał sprawdzać. Wiedział też, że unieruchomiony, gdyby tylko teraz chciał to zrobić, zrzuciłby go z siebie i zdeptał jak pluskwę.

- Ostrzegam cię - syknął mimo tego. - Jestem naprawdę w parszywym humorze. Wstać lewą nogą to jedno, ale bez ręki to już kompletnie przejebane. Wiesz coś o tym?

Na dźwięk tych słów mężczyzna przestał się miotać i uniósł dłoń, po której pełzał niewielki ognik. Światło poraziło Agatone.

- Mistrzu to wy? - odparł z wyraźną ulgą, jakby nie zauważając groźby, a może ją lekceważąc? - Aleście mnie przelękli. Toć myślałem, że to jaki spaczeniec mnie dorwał.

Rozluźnił się wyraźnie.

- Nie powinniście sami wychodzić - zniżył głos do głośniejszego szeptu, jakby się bał, że ich kto podsłucha, a później jeszcze dodał z wyrzutem - toć jeszcze gotowe was przyuważyć! Wiele ich tutaj chodzi. - Spojrzał z troską na zakrwawiony kikut. - Nie odrosła? - Westchnął. - To się czasami zdarza. - Poruszył się. - No... ale moglibyście zejść już ze mnie, wracamy. Nie mądrze tak tutaj na widoku leżeć. Przyniosłem wam co do jedzenia. Nie głodniście?
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)

Ostatnio edytowane przez GreK : 03-01-2018 o 18:39. Powód: Brown
GreK jest offline