- Właśnie także w tym celu dzwonię - dało się słyszeć zniekształcone przez głośnik telefonu słowa prokuratora - Udało nam się pozyskać nagrania z kamer... Szczególnie ciekawe jest jedno z nich... Widać moment zabójstwa... Wszystko mam u siebie w biurze. Piętro trzecie, pokój 334. Oczekuję was.
Obaj detektywi popatrzyli na siebie. Na dachu samochodu pojawił się policyjny kogut, a chwilę później Ford mknął na sygnale przez dzielnicę korposzczurów. Pojazd przyciągał uwagę mieszkających tam przedstawicieli świata, do którego policjanci nie należeli. Mężczyźni w szytych na zamówienie garniturach i butach z prawdziwej skóry oraz kobiety w modnych kostiumach i eleganckich szpilkach siedzieli w popularnych knajpkach spożywając lunch.
Ford zatrzymał się przed gmachem neokolonialnego budynku prokuratury. Biała fasada odbijała słoneczne światło, a wielkie marmurowe schody prowadziły do czterech par wielkich, drewnianych drzwi. Kolumny podtrzymywały jednocześnie balkon i rozdzielały wejścia. Gmach mógł spokojnie mieścić niezliczoną liczbę biur i urzędników wymiaru sprawiedliwości.
Garrett i Moore weszli do środka, marmurowymi schodami dotarli na trzecie piętro, gdzie mieścił się pokój 334. Biuro było ogromne i, tak samo jak u Warnblaka, królował w nim minimalizm. Po bokach stały ogromne szafki z równo ułożonymi aktami spraw i kodeksami. Na samym środku znajdował się blat z najnowszym modelem Macintosha i równo ułożonymi kartkami, które przeglądał prokurator. Za jego plecami znajdowały się dwa okna podzielone ścianą, na której wisiała flaga Stanów Zjednoczonych i portret obecnego prezydenta, a także dyplom ukończenia uniwersytetu.
- Zapraszam - zwrócił się do detektywów - Musicie obejrzeć to nagranie.
Gdy stanęli za nim uruchomił nagranie.
Samatha Warnblak szła samotnie ulicą w swojej żółtej sukience, chwilę później w kadrze pojawił się ktoś w mundurze NYPD, lecz zamiast głowy miał świński łeb. Szybkim krokiem zbliżał się w jej kierunku. W ręku trzymał metalowy kij. Prawdopodobnie coś do niej powiedział, bo wtedy się odwróciła. Pierwszy cios ją powalił.