Wyjścia były, praktycznie biorąc, dwa - albo coś zrobić, albo nie robić nic. Pierwsze było zdecydowanie prostsze - nie wymagało podejmowania jakichkolwiek działań. No i była szansa, że nikt nie zauważy ich obecności w tym miejscu. A potem mogliby ruszyć dalej, kontynuować główną misję, której zadaniem było ocalenie dusz setki mieszkańców Ravili. Pytanie brzmiało, jak na taką ucieczkę od odpowiedzialności zareagowałby Lemiramis. No i czy spodobałoby się to Taharze?
- Nie pierwsza to walka w naszym życiu, i większość z nich właśnie taka była - odpowiedział na pytanie lorda. - Bez względu na to, kto, kogo i dlaczego zaatakował, musimy uwolnić naszych towarzyszy. Oczywiście nie atakując na oślep.
- Mam nadzieję, że tamci tak są zajęci sami sobą, że nie zauważą, jak się podkradamy - dodał.
W zasadzie podjął decyzję za wszystkich, ale miał nadzieję, że pozostali nie zostwią go samego i wspomogą i w tym starciu.