Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Gleba! - szturman który dotąd obserwował świat końcowki schodow i rozdroży korytarza przez pryzmat swojego wycelowanego karabinka widział. Widział podchodzących grenadierów z naszykowanymi do rzutu granatami. Najpierw kątem oka a potem na moment ich plecy przesłoniły mu sporą część widoku. Tak, dobrze, zgodnie z planem.
Potem widział jak ciskają granaty i wracają w dół by odsłonić mu widok i lufę. Widział jak nieduże pojemniczki zmajstrowane przez parę kolejowych techników lecą w głąb schodów. Czuł napięcie wiedzac, że zaraz się zacznie. Zaraz nastapią eksplozje i ruszy w głąb korytarza. A za nim Skye i John. Zgodnie z planem, właśnie tak. Ale wówczas oczy mu się rozszerzyły i oblała go fala zimnego potu. Jeden granat poleciał tak, że nie do końca tak jak sobie by życzył ale chociaż zniknął za rogiem w głębi korytarza. Ale ten drugi! Ten drugi odbił się od ściany i wracał łukiem z powrotem w dół schodów. ~ O kurwa! Nie tak! ~ przez jeden krytyczny moment wahał się co robić kompletnie sparaliżowany takim obrotem sytuacji. Uciekać? Odrzucić? Paść na schody? Granat już mógł wybuchnąć w każdej chwili, dobre tyle, że to flashbang a nie letalny. Barierka!
Krzyknął więc na swoje wsparcie by padli na schody. Sam skoczył naprzód i miał nadzieję butem wykopać skaczący już po schodach granat za barierkę. Jak zdąży i się uda to potoczyłby się po schodku i wypadł za barierkę eksplodując gdzieś tam w dole. Jak się nie uda... No wolał by sie udało.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |