- Jak najbardziej udziec barani. To moje wkupne - dodał San, gdy już udali się we trójkę do biura Wilkosława.
- Wychodzę z założenia, że lepiej najpierw wiedzieć niż doświadczać - kontynuował, przywołując w pamięci gonitwę po posesji do spółki z obcymi gorylami. - Stąd też i moja wizyta, chciałem przejrzeć dokumenty powiązane z wieżą, Baksztalskim i goblinami, które się weń gnieżdżą. Skoro dziś archiwum nieczynne, a nie śmiem podejrzewać, by trwał właśnie remanent z niszczarką w roli głównej... No, ale do brzegu!
Czy pan, Wilkosławie, jest świadom, że na teren posesji, w której ukrywa się przestępca podatkowy, zostały przemycone zwierzęta objęte zakazem handlowym? Może należy to zgłosić odpowiednim organom, nim sprawa uzyska rozgłos i zaroi się tutaj od, ja wiem, elfich obrońców drzewostanu i reszty ekosystemu?

San postanowił zgromadzić pod wieżą jak największą ilość osób, więc niezależnie od tego, czy Wilkosław oddeleguje jakichś ludzi do inspekcji na posesję czy też nie i tak da mediom pożywkę licząc na reakcję co bardziej ekoaktywnych cząstek po wyjściu z budynku, kontaktując się z miejscowym dziennikarzem.