Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2018, 10:10   #59
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Esmond wchodząc do karczmy widział zaniepokojone spojrzenia dziewek a także drugiej grupy podróżników. Sidgar spojrzał na brata starając się jakby odgadnąć co się stało. Długowieczny z kolei wydawał się z lekka blady. Izabeli wciąż nie było we wspólnej izbie więc wypadało sprawdzić pokój. Drzwi skrzypnęły kiedy łowca je pchnął, a jego oczom ukazała się Izabela stojąca w rozsznurowanej spodniej sukni odsłaniającej dekolt oraz część brzucha. Kosmyk kręconych włosów spadł na twarz magini gdy drgnęła w zaskoczeniu. Pospiesznie odwróciła się plecami do mężczyzny. Jej ręce szybciej zaczęły wiązać sznurowadło.
- Tak?- wydusiłą z siebie wyraźnie nie radząc sobie z sytuacją.*

- Wybacz, powinienem był zapukać - mruknął Esmond niechętnie odwracając wzrok - niedługo wyruszamy.

- Och, tak tak. Zaspało mi się, jakieś straszne wycie mnie obudziło i uświadomiłam sobie, że ciebie już nie ma w pokoju. Hebald pewnie będzie wściekły, że przez mnie jego wyprawa się opóźni. Jak ci się spało?

- Zadziwiająco dobrze, dziękuję. Jak to zrobilas?

Izabela dziwnie spojrzała na łowcę.
- Och, to moja specjalność. Oczywiście wolałabym powiedzieć, że widać sama moja obecność ci pomogła. To było kilka słów wyszeptanych ci do ucha byś koszmarów nie miał. Wyglądasz na strudzonego człowieka,wypada choć trochę pomóc. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe? - magini uśmiechnęła się czarująco.

- Nie, nie mam. Choć wolałbym wiedzieć o tym wcześniej. Czy w czymś Ci pomoc? - wskazał na bagaże, zmieniając temat.

- Och, tak tak. - magini zaczęła instruować łowcę co ma zostawić, a co może już wziąć. Esmond skończył z kufrem do zniesienia. Przytargał go do wozu i zauważył, że nie ma wierzchowców Gveira oraz Hektora. Hebald zaś chodził dookoł wozu wieszając różnego rodzaju fetysze szepcząc tajemnicze słowa. Dłonią wskazał gdzie łowca mógłby odłożyć kufer.
- Może dzięki temu będzie nam się nieco lepiej podróżować - powiedział gdy skończył. - Uważaj na Izabelę Esmond. Ma tendencję do narzucania swoich rozwiązań. Oraz nieco wysługiwania się innymi.

Mężczyzna skinął głową w odpowiedzi.
- Tym razem to z mojej inicjatywy - oparł wskazując kufer - ale dziękuję za radę, zapamiętam. Gdzie pozostali?

- Pojechali przodem. Trochę aby zrobić zwiad, trochę aby nie marznąć. Zbieraj resztę. Ruszamy.
Izabela i Dizi byli już po swoim śniadaniu kiedy Esmond po nich poszedł. Oboje pospiesznie się zebrali, ale magini puściła jeszcze uśmiech łowcy przed wyjściem. Sidgar patrzył ponuro na brata. Gdy ten podszedł się pożegnać, jego mina zmiękła.
- Uważaj na siebie. - powiedział żegnając się mocnym uściskiem i pozostawił Esmonda swojej ścieżce.
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline