Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2018, 18:58   #137
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Metal. Szaraszona raz jeszcze przesunęła palcami po ostrzu. Podniosła je, ujęła pewnie. Drugą dłonią sprawdziła ostrość szukając skazy. Nie znajdując jej. Chwyciła bransoletę, ciężką i szeroką. Delikatny głos odezwał się zza prawego boku, niósł ze sobą informacje, które z kolei w umyśle stworzyły obraz. Obraz niestały, zamazujący się, tracący ostrość. Zapadający się w ciemności.

Biżuteria wróciła na płótno. Nim skończyła gest całość zabrano sprzed jej oblicza. Agresywnym ruchem zdarła z twarzy przepaskę. Ciemność. Ręce zaciskające się w pięści. Pazury wbijające się w skórę.
Nie znaleziono śladów? Ani lekarstwa?! – zwróciła się błyskawicznie do stojącej niedaleko arcykapłanki. Wiedziała, że tam jest. “Oczy” pokazały jej jak przyszła, zaś potem ani nie wyczuła, ani nie usłyszała, by ruszyła się z miejsca. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie było postępów. Nadzieja zmieniała się we frustrację. Przedstawienia, które tworzyła w swojej głowie stawały się niekompletne, traciły na wyraźności. Wspomnienia miejsc, przedmiotów, zdarzeń, wszystkiego stają się mętne niczym sny. Zapadają się w mrok, a ona nie może tego powstrzymać.
Szaraszono, Szira Dor’La prosi o audiencję – głos jednego z Kłów Szar wyrwał ją z meandrów jej własnego umysłu. Gestem udzieliła pozwolenia na wejście. Dopiero teraz usłyszała brzęk płytek z brązu i jęki rzemieni.
Mów.
Szaraszono, czy to prawda, że mamy się… – najwyraźniej Szirze słowa nie mogły przejść przez gardło. – sprzymierzyć z tymi krukowatymi dzikusami?
Krótkowzroczność, wszędzie krótkowzroczność. A to moje oczy zostały wypalone przez sługi Y’krai! – odrzekła Szaraszona podnosząc się, a tym samym górując nad klęczącą Szirą.
To nie jest sojusz – podjęła dalej. – Handel i dobre stosunki z tymi istotami zapewnią Szarla’szaszeri bezpieczeństwo w czasie odbudowy Sziresz. Y’krai zaprawdę wymierzyli precyzyjny cios. Niestety i tutaj krótkowzroczność zbiera swe żniwo. Zostawienie Sziresz za sobą i ruszenie ponownie w wędrówkę byłoby jedynie oznaką słabości. Odrzuceniem boskiego planu Szar! Ukorzeniem się przed Y’krai! Tak się nie stanie! – Szaraszona zrobiła pauzę, by uspokoić głos. – Ruszycie z darami dla krukowatych plemion. Rozpocznie się wymiana dóbr… a co ważniejsze do Sziresz zaczną napływać informacje z miejsc, gdzie nie sięga nasz wzrok i nie słyszą uszy. Przekonamy się, czy Kekru’Lino* zostali dotknięci skazą Y’krai. Wówczas podjęte zostaną odpowiednie kroki. Wasza misja jest zatem najwyższej wagi, zaś porażka oznaczać będzie zdradę w obliczu Szar.
Brzdęk metalu, napięcie rzemieni. Skinienie głowy. Rozumienie.
Zatem ruszajcie!
Szira pośpiesznie ukłoniła się raz jeszcze i zniknęła za trzepoczącymi połami namiotu.
Zebrani w namiocie władczyni sądzili, że ta odpocznie, lecz tak się nie stało. Miast tego zarządziła wyjście.



Wszechobecne jęki, modlitwy i zrzędzenie zmieniły się w jeden wielki chaos. Szaraszona wraz z resztą kapłanek zajmowała się rannymi. Nastawiała kości, smarowała otarcia i oczyszczała rany. Wedle swych ograniczonych możliwości. Mimo to nie zrażała się tym. Zdawał sobie sprawę z tego, że musi dawać świadectwo. Gdyby siedziała w swym namiocie odcięła by się od tragedii, która nawiedziła Sziresz. Zorganizowała więc pomoc i zarządziła odbudowę. Przynajmniej częściowo mogła w ten sposób wpłynąć na rosnące niezadowolenie z koncepcji stałego osiedla. Nie mogła się poddać. Nie istniała taka możliwość. W międzyczasie poczęły docierać doń raporty od rozesłanych grup zwiadowczych.

Pierwsza, wysłana na rozmyte stoki, odkryła parę cennych złóż odkrytych po zejściu lawin. Pierwszy ze znaków, iż Szar aprobuje działania Szarla’szaszeri. Znak, iż upór ich ma sens i będzie wynagrodzony.

Druga z kolei, wysłana na południę, donosiła o armii istot opisywanych przez nich jako Grum’Krai, Wojownicy Wielcy Jak Góry. Niepokojące były to wieści, zwłaszcza, że istoty te mogły porzucić swe niszczycielskie działania pod miastem Nirll’Loa** i ruszyć w kierunku Sziresz. Z drugiej jednak strony sytuacja ta stanowiła doskonały przykład jaką siłę dla Szarla’szaszeri stanowić będą ich miasta! Wszakże nawet tak potężne istoty, jak je opisywali zwiadowcy, nie były w stanie sforsować umocnień! Niemniej nie można było z tego powodu tylko cieszyć, należało przeprowadzić odpowiednią mobilizację wojowników.

Zwiadowcy otrzymali nowe rozkazy. Zwłaszcza działania podejmowane względem Grum’Krai będą miały w najbliższej przyszłości niebagatelne znaczenie. Pozostawało jedynie oczekiwać na rozwój wypadków i modlić się.



Skała nie będąca skałą. Nie ima się jej ogień, a wręcz nasyca swym płomieniem. Blask słońca w pęknięciach pochwycony. Namiot, nie z płótna, czy skóry, a z kamienia rękami ludu stworzonego, postawiony. Kamień ręką ludu stworzony przy kamieniu ręką ludu stworzonym ustawiany, a w szparze między nimi oko. Złoty blask obleczony w obwódkę ze srebra. Ze srebrnego futra. Szar.


Wizja.

*Kekru'Lino – Krukowate Plemiona/Kenku
** Nirll'Loa – Niebieskoskórzy/Nesjanie
 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 07-01-2018 o 19:08.
Zormar jest offline