Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2018, 23:44   #177
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Argentyna, Buenos Aires, 12 lipca 2017 roku, 10.21 czasu lokalnego
Cztery golemy kontrolowane przez Jakiro ruszyły w kierunku Mazzentropa. W trakcie biegu rozstąpiły się na boki, przepuszczając wyrwany z fundamentami dźwig załadunkowy rzucony kombinacją dwóch mocy przez Chezę.
Dziesiątki ton stali spadły na nogi szefa Mroku, a sekundę później dołączyły do tego golemy chwytając i przytrzymując go tam, gdzie jeszcze nie został opleciony przez łańcuchy kontrolowane przez Dove.
White i Senna nie tracili czasu i skoncentrowali swój atak na głowie M. Pierwszy zawisł w powietrzu i po prostu pruł serią, a drugi rzucał dysk za dyskiem. Mazzentrop podniósł olbrzymią rękę w odruchu osłonięcia się, ale było to daremne. Jego twarz pokryły serie wybuchów i po chwili wręcz przesłoniły całą głowę dymem.
Jakal również skorzystał z okazji i pochylił się, a z jego pleców wysunęły się dwie wyrzutnie rakiet, które w sekundę później wypluły strumienie ognia w plecy ich ogromnego przeciwnika.

- Oni dają mu radę! - starając się przekrzyczeć łoskot wybuchów i gniotącej się stali Beckett wskazała palcem na Mazzentropa. - Przemieńmy się i im pomóżmy! - zwróciła się do Voida.
- Nie zatrzymuj się! - ofuknął ją i popchnął dalej. Sam kątem oka obserwował sytuację, ale nie zrobił ani pół kroku by pomóc w tym ataku. Zamiast tego chwycił Isobel w pasie, podniósł ją i zeskoczył na lód.

Tymczasem podczas nieprzerwanej ofensywy Jakiro zbliżył się do szefa Mroku na raptem kilkadziesiąt metrów. Rozstawił szeroko nogi i wyciągnął przed siebie ręce.
Jego przedramiona otwarły się łącząc się ze sobą i tworząc jeden duży emiter. Oczy Lovana zaświeciły i nagle wypuścił skumulowaną falę dźwięku, uderzając olbrzymiego Obdarzonego prawie z przyłożenia.
Siła tego ataku była tak wielka, że falę uderzeniową poczuli wszyscy wokół. Hit ledwo powstrzymał się przed upadkiem z powietrza, a Jack i Elliot o mało by zostali zdmuchnięci z budynków na które się wspięli.
W całej dzielnicy nie ostała się jedna cała szyba.
Dymy i wybuchy otaczające Mazzentropa zostały zupełnie zdmuchnięte, ukazując jego stan. Pancerz na twarzy wyglądał jak stopiona, bezkształtna bryła. Podobnie wiele ran było na reszcie ciała. Teraz, po uderzeniu skumulowanej fali dźwięki na całej zbroi pojawiły się pęknięcia. Z każdą sekundą było ich coraz więcej, aż wreszcie objęły cały pancerz i z ogromny trzaskiem wszystko się posypało.
Pomiędzy zniszczone falą dźwięku golemy i stertę powyginanej stali spadały dziesiątki tysięcy mniejszych i większych odłamków lodu, który stanowił zewnętrzną i pierwszą osłonę lidera Mroku. Jego właściwy pancerz nie nosił śladu choćby zadrapania.

Podczas tej krótkiej chwili ciszy wykonał nieznaczny gest ręką. Unoszącego się w powietrzu Hita trafił wąski strumień powietrza przecinając mu jego broń i obie ręce w których ją trzymał. Jedną ucięło mu w nadgarstku drugą w łokciu. Zanim nawet zdążył krzyknąć, kolejny podmuch strącił go na ziemię, gdzie natychmiast pokryła go warstwa lodu zabarwiona na czerwono jego własna krwią.
Stopy pozostałych Obdarzonych również w mgnieniu oka pokryły się lodem aż do wysokości kolan, przygważdżając ich do ziemi.
- Zachowajmy się cywilizowanie - odezwał się wreszcie Malcolm von Mazzentrop. - Nie przyleciałem tutaj na jatkę - wydawał się zdegustowany dotychczasowymi wydarzeniami. - Nie mam zamiaru was zabijać, nic mi po tym. Wydajcie mi żywioł to odlecę i nikomu więcej nie stanie się krzywda.
Ledwo dokończył zdanie, rozległ się trzask pękającego lodu i głośny plusk wody.
Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku, za plecy Mazzentropa, włącznie z nim samym i złowili mignięcie żółtawego pancerza, który otoczony zieloną poświatą wskoczył do wody.
Void stał na brzegu pęknięcia i rozszerzał swoją ochronną sferę do granic możliwości. Beckett musiała wykorzystać pęknięcia w lodzie powstałe po strumieniu dźwięku Jakiro i zanurkowała w poszukiwaniu swojej drogi ucieczki, czyli światłowodu.
Lider Mroku odwrócił się gwałtownie, ale jego ruchy krępował rzucony przez Chezę dźwig i golemy Lovana, kupując im cenne sekundy.

To jednak byłoby wszystko za mało, gdyby nie Nadzorca Światłą na Amerykę Południową.

David ponownie odpalił swoje dźwiękowe działo uderzając nim w Mazzentropa i chwilowo go ogłuszając. Lód pod jego stopami skruszał, więc zrobił krok do przodu i strzelił ponownie. Kolejny krok i znów wystrzał.
Nikt nie był już w stanie ustać na nogach, oprócz strzelającego ciągle Jakiro i szefa Mroku.
Ten ostatni nie mógł się wystarczająco mocno skupić, by dopaść jednym ze swoich żywiołów Beckett, która dopiero co kilkanaście sekund temu się mu pokazała.

Dove poczuła nagle potworną wściekłość jaka wręcz wylała się z umysłu olbrzymiego Obdarzonego.
Wykorzystując krótki interwał pomiędzy wystrzałami Lovana Mazzentrop wystrzelił słup lodu, który uderzył Lovana miażdżąc mu ręce i przygniatając go do ziemi.
M odwrócił się wreszcie wyrywając się z pętów i golemów, lecz tylko po to by zobaczyć nagły błysk pod zamarzniętą powierzchnią wody.
- Nie. NIE! - ryknął świadom ucieczki Isobel Beckett, Obdarzonej z jasnym żywiołem Błyskawicy.

Niemcy, Rammstein, 12 lipca 2017 roku, 14.24 czasu lokalnego
- Mam - odezwał się Proxy. - Silny sygnał, nie z tej strony, ale przechwycę go, z Sao Paulo prosto do nas… O fuck! - wyrwało mu się na ułamek sekundy przed tym zanim cały sprzęt wręcz wybuchnął iskrami, a silne wyładowanie trafiło Obdarzonego prosto w pierś, rzucając nim o ścianę.
Erika i jej ochroniarz zostali potrąceni przez niego i oboje się przewrócili. Nadzorczyni Światła na Europę upadła tak niefortunnie, że prawdopodobnie uszkodziła sobie bark, z którego promieniował teraz na resztę ciała straszny ból.
Jednak nie to było teraz najważniejsze. Lenny leżał oszołomiony na ścianie, cały kopcąc się od nadmiaru napięcia, a pośrodku sali stał Obdarzony, który musiał być tym, który ich zaatakował.
[media]https://orig00.deviantart.net/6b99/f/2015/092/8/2/mech_04_by_jeffchendesigns-d8o6vkx.jpg[/media]
Drwal szybko zlustrował sytuację i stanął pomiędzy obcym Obdarzonym, a Kalipso. Nie tracił czasu na wczuwanie się w swoją nową rolę i szykował się do przemiany.

Włochy, Mediolan, 16 lipca 2017 roku, 10.12 czasu lokalnego
Jeszcze raz przejrzał się w lustrze. Garnitur leżał na nim bardzo dobrze, ale dopiero teraz będzie mógł sobie pozwolić na sprawienie takiego prawdziwego z górnej półki.
Ceres sprawiła się lepiej niż mógł się spodziewać. Bez najmniejszego problemu dostał się do skrytki zawierającej loginy i hasła do kont bankowych oraz papiery potwierdzającego jego udziały w kilkunastu międzynarodowych koncernach. Z samych zaległych dywidend mógł żyć znacznie ponad stan, a jeśli potrzebował większej gotówki to wystarczyło sprzedać te kilka procent akcji firmy od okien czy tej drugiej, która chyba zajmowała się sadownictwem, sądząc po nazwie.
W każdym razie papiery ze skrytki opiewały na okaziciela, więc nie odkrył nic z swojej przeszłości oprócz tego, że był zapobiegawczy pieczętując je w tej formie.

Przylot Deana się opóźniał. Przy tych wieściach jakie dochodziły z Argentyny Cooper oczywiście robił problemy z relokacją siły jaką była najmłodsza “piątka” w historii światła. Zresztą nawet Theo chciał powstrzymać przed odlotem przy pomocy Gwardii Narodowej, ale na szczęście była to pusta groźba.

Wyglądało na to, że ich plany będą musiały jeszcze poczekać. W każdym razie Goldar miał co robić. Liggan zajmowała mu całe dnie i noce.
Tym razem mieli się spotkać z jednym z jej kontaktów, z którym miała wspólne interesy. Podobno to właśnie on pomógł jej załatwić dostęp do środków jakie zdeponowanych przez Theo.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline