Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2018, 17:10   #178
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Jakiro starał się, widziała to, ale czy to tak naprawdę potrafiło zmyć jego winy? Pomógł Isobel teraz, ale tak naprawdę to on sprawił, że Mrok znał jej imię, wygląd i wszelakie dane personalne do jakich David miał dostęp. Dodatkowo to co działo się w mieście było tylko jego winą, czy dlatego chciał ją kilka dni temu wyciągnąć z Buenos Aires, wiedział co będzie się działo?
Kolejna fala dźwiękowa zmusiła ją do położenia się na dachu by nie zostać z niego zdmuchniętą. Już zapomniała jak potężna moc miał Jakiro. Zapomniała jak dużo potrafi odkąd obydwoje niemal na stałe zostali przykuci do biurek. Mimo to, Dove zauważyła, że Jakiro wcale nie osłabł, a teraz walczył z taką determinacją o jaką go nie podejrzewała. Nie uchroniło to jednak ich ludzi przed poważnymi obrażeniami. Jack aż wstrzymała powietrze, widząc co Mazzentrop zrobił Hitowi. Zagotowała się w środku, ale nim zdążyła coś zrobić David przypuścił atak na Malcolma.

Stało się. Beckett uciekła. Panna Dove mogła odetchnąć, bo niewiele rzeczy teraz już się liczyło. Beckett była bezpieczna, a przynajmniej Jack miała pewność, że jej moc nie zostanie przejęta przez członka Mroku, a co więcej ich dowódcę Mazzentropa. Tam gdzie udała się Beckett nie będzie jej w stanie znaleźć, a przynajmniej nie tak prędko jak miałoby to miejsce, gdyby Isobel pozostała w Buenos Aires. Teraz tylko pozostawało sprawić by Malcolm von Mazzentrop opuścił Buenos Aires nie zrównując go z ziemią. Dlatego Dove postanowiła zrobić, to co ona potrafiła robić najlepiej.

Po rozpaczliwym krzyku piątki z dwoma żywiołami, Jack Dove podniosła się, wbijając święcące turkusowe diody, w miejscu jej oczu prosto w Mazzentropa.
- To koniec Mazzentrop! - krzyknęła, mechanicznym, trzeszczącym głosem zbroi. - Nie ma jej już tutaj! Możesz odejść.. albo czekać na Smauga i Białego. Jak wolisz. - zbierała siły i czekała, jeśli perswazja nie podziała Mazzentrop zasmakuje jak to jest kiedy ktoś wdziera się ci się do umysły chcąc zrobić tam małe przemeblowanie. Czekała.
 
Lunatyczka jest offline