... a ona wpatrywała się w niego. Odnotowywała wszystkie dostrzegalne szczegóły. I czuła wyrastający ze strachu wkurw. Oparła się plecami o drzwi do kibla i raptownie, odruchowo włączyła latarkę podarowaną ją przez dziwaczną staruszkę.
Omiotła promieniem wokół siebie i skierowała go wprost na zamarłego kolesia.
Mężczyzna krzyknął boleśnie zasłaniając oczy przedramieniem. Cofnął się o dwa kroki i spod ręki usiłował spojrzeć w kierunku źródła blasku.
- Co pani, do cholery, wyczynia?! Po za tym... to męska toaleta! - powiedział podniesionym z oburzenia głosem.
Dopiero w teraz, gdy nierzeczywista scena oddaliła się dostrzegła szczegóły takie jak brunatna, ocieplana kurtka z futrzanym kołnierzem oraz czapka z daszkiem czerwona z przodu, granatowa z tyłu. Zza osłony wychylała się nieśmiało zbyt gładko ogolona twarz. Liczne czerwone punkty świadczyły o zacięciach.
- Człowieku co Ty do kurwy nędzy robisz w tych ciemnicach?! – warknęła kontratakując – Szukam damskiego kibla, ale przez ten pieprzony brak cywilizacji na tym zadupiu wlazłam tutaj. Pan jest Frank Cross? Skoro już jestem w męskiej bardasze to może się to na co i przyda. Więc jak? Jesteś Cross czy nie? – Felicia uniosła ponowie snop dopiero co opuszczonego nieco światła.