Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2018, 16:42   #14
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Nieznajomy powoli opuścił zasłonę ręki sprawdzając ostrożnie czy nie zostanie ponownie oślepiony tuż po tym jak snop światła ześlizgnął się niżej. Wyłoniły się zza niej krzaczaste brwi usytuowane nad dużymi, ciemnymi oczami oraz wydatnym, orlim nosem. Krzyknął ponownie, gdy światło latarki padło na jego twarz i cofnął się zasłaniając ręką.

- Bo z wielkich miast to tacy inteligentni, że nawet nie wiedzą co się w kiblu przy umywalce robi. Frank, miastowa do ciebie, sraj szybciej!

Przepchnął się obok Felicii, a po chwili zamknęły się za nim drzwi. Mrugająca jarzeniówka utrudniała nieco dostrzeżenie szczegółów pomieszczenia co chwila tonącego w ciemności i rozświetlanego przytłumionym blaskiem, lecz nie na tyle, by nie zdołała dostrzec, iż dalsza kabina była otwarta. Bliższa natomiast niedomknięta. Zwykle ludzie nie załatwiali takich spraw przy otwartych drzwiach, lecz to miasteczko nie wydawało się być normalne.

Kiedy podeszła i nie było żadnego odzewu zobaczyła, iż kabina jest pusta. W toalecie nie było nikogo poza nią, a już na pewno nie było tam właściciela "Bliżej Natury". Pchnęła drzwi wyjściowe.

Nagle za jej plecami rozległo się ciche kliknięcie.

Odwróciła się, lecz dostrzegła tam nic niezwykłego. Ot łazienka, jaką widziała przed chwilą. Czyżby jej się przesłyszało? Nie mogąc zlokalizować źródła dźwięku postąpiła krok do przodu. Z gwałtownością uderzenia w potylicę przyszło olśnienie. Kabina, do której zaglądała kilka chwil wcześniej była zamknięta, choć pozostawiła ją otwartą.
Drzwi do męskiej toalety zamknęły się automatycznie, gdy wyszła na korytarz.


Ostatnia, zapewne już zimna frytka obiadu zniknęła z talerza. W opróżnionej szklance zagrzechotał lód.
Frank spróbował ofiarowaną kawę, odstawił ją i z cukiernicy nabrał czubatą łyżeczkę cukru. Potem drugą, trzecią, czwartą i piątą. Zakończył dopiero na szóstej. Mieszana kawa wyglądała jak czarny ocean, którego piaszczyste dno postanowiono z niewyjaśnionych powodów poruszyć aż do samej skały macierzystej.

- Może rzeczywiście tak wygląda... - spróbował napój i dosłodził jeszcze pół łyżeczki.

- ... ale to tylko i aż nyktofobia. Doktor Brown już wielokrotnie oferował jej pomoc, lecz za każdym razem ją odrzucała. Ostatnio jednak nieco się pogorszyło i nie chce nawet o nim słyszeć. Prawdę mówiąc wcale się jej nie dziwię. Gdyby mnie codziennie wysyłano do lekarza, choćby i w najlepszej wierze, to też by mnie szlag trafił.

Za jednym pociągnięciem zniknęła niemal połowa kawy. Alex widziała współczujące spojrzenie Franka spoczywające na oświetlonej wariatce. Richard natomiast dostrzegł kolejnego mieszkańca Lake Hills już wtedy, gdy był tylko poruszeniem w korytarzu wiodącym do toalet. Był wyraźnie poirytowany i zdecydowanym, marszowym krokiem przeszedł przez restaurację, po czym wyszedł.

- Biedaczka omija nawet cienie, jeśli tylko jest w stanie. Każdy dzień może być koszmarem, jeśli nie jest wystarczająco dobrze oświetlony. Nie wspominając o nocy. Śpi przy pełnym świetle. Nie wiem jak ona to wytrzymuje. W końcu to trwa od... - odchrząknął.

- ... kilku lat.

Nie to chciał powiedzieć. Greanleaf była tego bardziej niż pewna. Cross sięgnął do kieszeni zgarniętej z poprzedniego miejsca kurtki.

- Widzę pewien problem. Was jest dwoje, a ja mam wynajęte trzy domki.

Położył na stole trzy pojedyncze klucze z breloczkami ponumerowanymi 7, 8, 9. Odpowiedź przyszła szybko, gdy starszy mężczyzna podążył za spojrzeniem Richarda, który dostrzegł wychodzącą z toalet jasnowłosą, wytatuowaną dziewczynę.


Ledwie opuściła zacieniony korytarza, a już mocne światło lampek czołowych przysunęło się do niej razem z ich nie do końca normalną ich posiadaczką.

- Jak to dobrze, dziecko. Jak to dobrze, że nic ci nie jest!

Kobieta niemal uścisnęła Felicię z doskonale zauważalnej ulgi. Odebrała latarkę, a dziewczyna ponownie poczuła na sobie spojrzenia. Tym razem nie pochodziły one od wszystkich na sali, ale z jednego, konkretnego stolika.

Znajdowała się przy nim rudowłosa dziewczyna oraz chłopak, którzy tak jak ona byli przyjezdnymi. Siedział z nimi starszy z siwą brodą. Obszernym, zagarniającym ruchem ręki z szerokim uśmiechem zawołał zaprosił Felicię, po czym wzniósł wysoko klucz z breloczkiem.
Frank Cross, zapewne.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 11-01-2018 o 16:49.
Alaron Elessedil jest offline