Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2018, 16:33   #179
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Przez krótką chwilę, gdy jeden z Obdarzonych ze Światła zaatakował przywódcę Mroku sonicznym atakiem Elliot poczuł nadzieję, że wbrew wszystkiemu to może się udać. Ale gdy zobaczył pojawiające się pęknięcia na nienaturalnie zniekształconym pancerzu Mazzentropa zrozumiał. To była tylko zabawa, powiernik dwóch żywiołów nie ruszył się z nawet miejsca i ich szaleńczy atak osiągnął nic. Nadzieja rozsypała się jak lodowa powłoka. W jednym momencie ich lotnik został brutalnie obezwładniony, a Elliota lód przykuł do powierzchni dachu. Wyczekująco wysłuchał Mazzentropa. Najbardziej jego uwagę zwróciło jedno słowo: „żywioł”. A więc to to chciał uzyskać. Nie mógł nawet sobie wyobrazić, jak wielką moc posiadłby przywódca Mroku. Może nawet dorównałby Białemu, co przecież było jego celem. I wtedy uwaga wszystkich skierowała się na zamarznięte jezioro. Mazzentrop szarpnął się nagle i White był już pewien, że to koniec, gdy Obdarzony z działem dźwiękowym wznowił swoje ataki, raz za razem. Go samego prawie zwiało z dachu, nigdy nie miał styczności z tym rodzajem energii i nie potrafił jej zaaobsorbować, więc mógł tylko leżąc kurczowo obserwować wydarzenia.

Sprawy rozegrały się bardzo szybko. W jednej chwili pod powierzchnią lodu pojawił się błysk, a w drugiej rozwścieczony Mazzentrop wyłączył z walki ostatecznie ich największy atut do tej pory. Nie mógł być stuprocentowo pewien, ale żywioł, który uciekł wydawał się być błyskawicą. Pamiętał, że w Mroku jest powiernik tego żywiołu, więc to musiał być jasny kryształ. Ale teraz udał się daleko stąd i Elliot mógł tylko zastanawiać się, czy kiedykolwiek jeszcze go ujrzy. Teraz jednak byli w jeszcze większych tarapatach. Mazzentrop zagroził wcześniej zniszczeniem miasta, a oni nie mogli zrobić nic, żeby go powstrzymać. Mogli tylko próbować rozpaczliwie grać na czas, w końcu jakiegoś rodzaju odsiecz musiała nadchodzić. Z napięciem obserwując wydarzenia doładował się paroma kolejnymi dyskami, podnosząc się z klęczków. Jakaś Obdarzona, bo po figurze zdawało mu się, że jest to kobieta, zwróciła się agresywnie do przywódcy Mroku. Z jego perspektywy wydawało mu się to samobójstwem, ale może mieli jakiegoś asa w rękawie. Cholernie na to liczył, bo w potulne zaakceptowanie porażki przez Mazzentropa nie wierzył.
 
Kolejny jest offline