Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2018, 22:36   #115
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Markiz wyszedł z niej po prostu zwalając się na łoże obok wampirzycy. Otworzył usta oraz przeżywał chwile przyjemności. Aczkolwiek dosyć krótko.
- Kocham cię, nawet jeśli nie rozumiem czasami, to bardzo kocham – powiedział uśmiechając się do niej.
- Ja ciebie też mój piękny. - Przytuliła się do niego, wsłuchując się w bicie jego serca.
- Dobrze, że jesteśmy razem – powiedział po chwili. Widać ewidentnie było niepokój na jego leciutko zamyślonej twarzy, - Wiesz, przepraszam, ale ciągle siedzi mi na myśli ten jutrzejszy bal. Jeśli księżna się tym zainteresowała, może być, nie wiem jak, ale no wiesz, czuje, że coś będzie niezwykłego. Przypuszczam bowiem, że polityka wampirza jest bardzo głęboka, takie coś pewnie zaś jest jej istotną częścią.
- Jak już powiedziałam niepokoi ją zachowanie jej córki. Chce bym zerknępa co dokładnie się tam dzieje
. - Agnese zerknęła na markiza. - Czy niepokoi cię coś jeszcze skarbie?
- Nie, po prostu, właściwie nie byłem na żadnym balu od, od zawsze
- wyznał wreszcie straszliwie zawstydzony.
Wampirzyca zerknęła na niego zaskoczona.
-Nawet jako dziecko?
Skinął twierdząco.
- Nasz ojciec nie przepadał za nami. Brał jakąś swoją divę, nikogo poza nią. Później poszedłem do klasztoru, zaś jeszcze później powróciłem. Jednak wtedy raczej ciągle pojawiały się jakieś niepokoje. Ledwo udawało się utrzymać na terenie swojego pałacu, natomiast chodzenie na bale. Cóż bale przypominały często spotkania bardzo swobodne osób, które nie przejmowały się niczym poza swoimi przyjemnościami. Dlatego także staraliśmy się raczej trzymać daleko.
- Umiesz tańczyć, kochanie
? - Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Średnio - przyznał trochę uciekając spojrzeniem. - Znaczy potrafię jako tako. Uczyłem się nieco za dzieciaka od guwernera oraz potem po powrocie. Wiesz, te wszystkie bazzadanze, saltarello oraz parę innych. Poradzę sobie … chyba - dodał niepewnie. - Ale nie powinno być tak źle. Najbardziej boję się tych wymian pomiędzy tancerzami - widać było, że jego balowe dziewictwo powoduje spore zdenerwowanie. - Niezbyt dobrze się czuję, kiedy są takie tłumy. Wiem, że to niby naturalne, jednak po prostu wiesz, muszę się tego pewnie nauczyć.
Agnese wyskoczyła z łóżka i stanęła na środku pokoju wyciągają do niego dłonie.
- Zatańczymy?- Uśmiechnęła się a markiz zobaczył jak po jej nodze spływa gęsta biała strużka.
- Oj, jeśli potrafię się skupić … - wyznał wpatrując się w nagą kobietę. - Ale spróbujmy.
Naprawdę chciał się nauczyć, lub raczej przypomnieć sobie podstawowe ruchy taneczne. Zaś brak stroju partnerki i własnego troszeczkę mężczyznę rozpraszał. No, ale wampirzyca lubiła takie nietypowe zagrania, dlatego podjął je - wyszedł z łóżka oraz stanął około dwóch metrów naprzeciwko niej. Przynajmniej tak zaczynało się wiele dworskich tańców.
- No to najpierw sprawdźmy co pamiętasz z bazzadanze. - Wampirzyca ustawiła się z jego prawej strony i wyciągnęła do niego lewą rękę. - Już, już… Nie przyglądaj się mi, tylko prowadź markizie. - Mrugnęła do niego.


[MEDIA]https://www.youtube.com/watch?v=SPTJTtg_BaM[/MEDIA]

Basse dance, czyli taniec niski, zwany często bassadanzą szczęśliwie należał do tańców wolnych. Kroczyło się przy nim dostojnie, powoli i nie wymieniało par. Problemem mogły być jedynie kroki, albo raczej ich odmiany, różne na różnych dworach. Tańczący musieli się przy nich dostosować do granej muzyki oraz prowadzącej pary. Niemniej był to niewątpliwie łatwiejszy fragment dworskiej etykiety muzycznej na początek. Markiz podszedł do Agnese z boku, starając się skupić na tym, co teraz powinni robić. Zaczął.
- No to: raz, dwa, trzy - wykonał pierwszy krok ruszając do przodu oraz prowadząc signorę.
Wampirzyca dała się poprowadzić. Poruszała się zgrabnie, zerkając cały czas na markiza by dostosować swój krok do jego. Uśmiechała się szeroko, najwyraźniej dobrze się bawiąc. Widział też, że jej wzrok raz na jakiś czas ucieka w stronę jego poruszającej się męskości. Można było dostrzec, że markiz zna ruchy, ich kolejność, tempo, ale też jednak, że nie są one automatyczne, że nie bawi się tańcem, jednocześnie myśląc non stop: co mam zrobić teraz? Dlatego wychodziło to poprawnie, jednak dosyć sztywno. Oczywiście nie było mowy, by rozluźnił się bez odpowiedniego doświadczenia, czyli tak jak wszystko: wymagało to treningu, wprawy, oraz wielu powtórzeń. Jego zaś deprymował dodatkowo bal oraz mnóstwo dodatkowych osób.
- Pamiętaj skarbie by skupiać się na mnie. - Głos Agnese był bardzo pogodny. Powolutku wykonywała swoje ruchy, a przy każdym uniesieniu jej biust poruszał się znacznie.- Nie myśl o tym, że wokół są ludzie. Myśl o mnie i o tym, że po prostu cieszysz się moim towarzystwem. Potraktuj to jako trening przed ślubem. - Mrugnęła do niego.
- Spróbuję - przyznał - ale jak skupiam się na tobie, to jednocześnie mam problem ze skupieniem się na tańcu, a naprawdę mi na tym zależy, żeby nie wypaść źle, żeby nie skompromitować ciebie, żebyś była ze mnie zadowolona i naprawdę dumna.
- Nie przejmuj się nimi, będziesz miał jedną z piękniejszych, o ile nie najpiękniejszą partnerkę na balu
. - Wampirzyca wyszczerzyła się. Tak, według Agnese skromność, to coś co przydarza się innym. - To wszyscy wokół będą się kompromitować, bo czego by nie potrafili, ich “ozdoby” będą niczym.
Nagle spoważniała i poczuł, że jej chwyt na jego dłoni się lekko wzmocnił.
- Przymknij oczy i się skup, dobrze? - Jej głos stał się lekko hipnotyzujący, pociągający jak wtedy gdy wydawała polecenia. - Sempio… sempio… doppio. - Słyszał jak narzuca równiutkie tempo. - Rozejście, spojrzenie na innych i sempio, sempio... doppio. - Mówiła niemal melodyjnie, zupełnie jakby rzeczywiście w pomieszczeniu grała muzyka. - Zejście, sempio, sempio, pokłon do siebie… no mój piękny toż kochasz mnie i skłonisz mi się dużo piękniej… z gracją. - poprawiała go gdy wykonywali kolejne pokłony.
- Bardzo ciebie kocham, ale nie zawsze nogi chcą słuchać - wyjaśnił zbolały, ale wampirzyca widziała, jak bardzo się starał, jak bardzo próbował jej słuchać oraz skupić na niej. Oczywiście, poruszanie jego własnej męskości oraz woreczka, falowanie jej piersi podczas kroków powodowały, iż nie całkiem udawało mu się owo zogniskowanie uwagi. Jednakże widać było, że bardzo próbuje.
- Nie jest tak źle. - Agnese puściła go i spojrzała z uśmiechem na swego narzeczonego. - To teraz saltarello?
- Dobrze, ale to jest trochę szybsze i trudniejsze
- przyznał. Rzeczywiście bowiem ten rodzaj tańca wśród ruchów zawierał szereg szybkich kroków podskoki oraz różne tam takie. Widać było, iż markiz nieco się takich obawia, choć stanowiły one kanon dworskiej muzyki, której nie można było uniknąć będąc na eleganckim balu.
- Myślałam, że się ucieszysz, bo moje piersi będą bardziej podskakiwać. - Wampirzyca uśmiechnęła się. - Baw się tym mój piękny. Na razie zatańczymy jakby w zwolnionym tempie byś przypomniał sobie ruchy, potem narzucę już właściwe tempo, dobrze?
- Cieszę się, ale no wiesz, jak zaczynam się w nie wpatrywać, tym bardziej uciekają mi wszystkie kroki, zaś myślenie kieruje się zupełnie gdzie indziej
- wyznał czerwieniąc się. Jednak ponieważ bal był jutro, właściwie dzisiaj można powiedzieć, jako że powoli miało zbliżać się rano, chyba lepiej było skupić się na tańcu. - Dobrze, spróbujmy najpierw wolniej, wiem jednak, że podczas tańcu na balu będzie szybsze tempo, więc też musimy je poćwiczyć - zgodził się na jej plan ustawiając obok oraz ujmując dłoń wampirzycy.
- Będziesz miał łatwiej na balu gdy będą cię rozpraszać wszyscy wokół. - Uśmiechnęła się. - A moje piersi dla odmiany będą skrępowane suknią. - Delikatnie chwyciła pierś w prawą dłoń i ja przycisnęła do ciała. - Postaraj się, bo chciałabym znów zasnąć mając cię w środku. - Puściła swój cycuszek, a on opadł delikatnie.

Biedny markiz, jak miałby się skupić w tych warunkach. Czerwieniał, uciekał spojrzeniem gdzieś na bok, jednocześnie nie mogąc się powstrzymać przed zerkaniem na jej piersi oraz w gęstwinę włosków pomiędzy udami kobiety. Nawet jego męskość już zaczęła lekko reagować, co zawstydzało go jeszcze bardziej. Jednak dzielnie próbował. Gryzł wargi oraz mocno mrugał. Ponadto miał jeszcze jeden problem. Czuł, że jeśli zaczną szaleć jeszcze raz, to szczerze mówiąc z owym zaśnięciem tak bardzo blisko już nic nie wyjdzie. Pewnie raz jeszcze dałby radę, ale więcej dość średnio. Dlatego właśnie także, chcąc spełnić jej pragnienie oraz usiłując przypomnieć sobie kroki, starał się, ile sił, powstrzymać swoje chucie.
- Nawet nie wiesz ile radości mi sprawia, że tak reagujesz na moje ciało. - Wampirzyca uśmiechała się. Czuła, że sama jest bardzo mokra i nagle zrobiło się jej dziwnie ciasno między udami. Jej piersi i pupa poruszały się mocno przy każdym co bardziej skocznym ruchu. Była ciekawa ile oboje wytrzymają. Pewnie dlatego, kiedy zakończyli ów powolniejszy rytm, markiz na chwilę przystanął. Zaczął mocno oddychać wpijając spojrzenie w sufit.
- Proszę, Agnese, jeszcze trochę tak, a po prostu nie wytrzymam, będę chciał cię złapać w swojej ramiona i wziąć wręcz podczas tańca - spojrzał na nią przepraszająco.
Agnese zatrzymała się krzyżując ręce na piersi. Dociśnięte zetknęły się tworząc cudowną szczelinkę.
- O co prosisz?
- Pragnę byś usnęła, czując mnie w sobie. Jeśli zrobimy to teraz, czuję, że potem nie dam rady, a bardzo chciałbym spełnić twoje pragnienie, zresztą moim jest ono właściwie także. Nie wiem, jak to jest
- uśmiechnął się bezradnie - ale niemal zawsze, jak cokolwiek robimy, no wiesz, mam myśli na temat twojego ciała, zaś tutaj, kiedy tak słodko poruszasz się, strasznie trudno mi się powstrzymać. Może dla dobra treningu tanecznego oraz wydarzeń, które planujemy nad ranem, jednak próbowalibyśmy mniej skoczne tańce, albo narzucili cokolwiek na siebie? - zaproponował niepewnie, nie wiedząc, czy się kobieta nie wkurzy.
Wampirzyca przyglądała mu się dłuższą chwilę. Po czym westchnęła i podniosła swoją halkę. Nie było wyboru, nie chciała by Alessandro ośmieszył się jutro na balu i chciała mu pomóc. Nałożyła ją przez głowę i zaczęła sznurować tak by ścisnąć swoje krągłości.
- Poćwiczmy jeszcze, to trudny taniec. - Uśmiechnęła się.
- Dziękuję - powiedział wdzięczny markiz czule obejmując kobietę. - Nawet przy tym strasznie mi trudno, zaś bez tego jeszcze chwila, a znalazłbyś się na stole z wypiętym tyłeczkiem - przyznał uczciwie. - Wobec tego zacznijmy - sam zresztą też nałożył pantalony, choć ze względu na unoszącą się nieco męskość, nie było mu łatwo, ale chyba wolał to, niżeli paradować tanecznie z wypinającą się trochę dzidą. Ponownie ustawił się do początku tańca. Wampirzyca tak jak przy Basse mówiąc narzuciła tempo. Nie musiała oddychać, więc kolejne podskoki nie przeszkadzały jej w mówieniu. Halka trochę pomagała, przynajmniej markiz nie widział dokładnie ruchów jej pupy, choć skóra wampirzycy i tak prześwitywała przez cienki materiał. Starała się nie eksponować za bardzo i cały czas robiła mu korekty zmuszając by to na nich się skupił. Więc próbował, ile tylko mógł. Okazało się, że Alessandro jest naturalnie zwinny ruchowo, jednak brak mu doświadczenia. Starał się słuchać uwag swojej mentorki, choć czasami pewnie z bardzo skupiał się na jej krągłościach, co oczywiście bez problemu dostrzegała. Tak czy siak widać było, że powtórka pomagała, początkowo niepewne ruchy markiza stawały się nieco lepsze. Oczywiście tancerzem zawołanym nie był, lecz zapewne na balowej sali się nie zbłaźni. Za każdym razem gdy Agnese widziała jego wzrok na sobie robiła mu co do tego uwagę i szybko wskazywała na czym powinien się skupić wytykając mu jakąś niedokładność. Skończyli dopiero gdy wampirzyca poczułą, że ogarnia ją zmęczenie. Po prostu nagle zatrzymała się i ziewnęła.
- Wybacz. - Zasłoniła usta dłonią i spojrzała na Alessandra zaspanym wzrokiem.
- Wybaczam - uśmiechnął się do niej - moja najsłodsza pani. - Agnese poczuła, że bierze ją na ręce i niesie niczym królewnę na łoże. Była coraz bardziej śpiąca, ale to nie znaczy, że nie czuła słodyczy pocałunków narzeczonego oraz jego dłoni wkradającej się pomiędzy jej nogi. Wampirzyca starała się oddawać pocałunki na tyle na ile pozwalała jej odpływająca główka. Obejmowała mężczyznę ciesząc się jego ciepłem. Powolutku założyła nogi na jego biodra.
- Alessandro… - Wymruczała cicho między pocałunkami.
- Agnese … - odebrała jeszcze jego słowa oraz poczuła, że coś się wślizguje w nią, że narzeczony niejako ustawia jej ciało, coraz bardziej śpiące, tak naprawdę już nie całkiem wiedząc, czy to piękne marzenie, czy też jeszcze jawa. Poczuła słodki, choć powolny ruch mężczyzny, swoją rosnącą przyjemność … później zaś pogrążyła się wewnątrz głębi wampirzego śnienia.
 
Kelly jest offline