Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2018, 23:25   #182
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Biblioteka

Anna uśmiechnęła się to starszego zakonnika. Powoli przyjrzała się otaczającym go zwierzątkom, przypominając sobie uczucia jakie podpowiedziała jej wizja. Jak skutecznie brat Piotr mógł kontrolować te maleństwa? Czy mógł to robić nawet ze szczurami w Płocku? Podniosła wzrok z powrotem na mężczyznę.
- Znajdzie brat chwilę by ze mną porozmawiać?
- Oczywiście dziecko -
powiedział zakonnik - siadaj.
- Czy słusznie podejrzewam, że obecny tu uczeń wie o twojej naturze, bracie? -
Anna zajęła miejsce naprzeciwko wampira.
Piotr pokiwał przecząco głową.
- Nie. Wie o niej opat. Wie też o niej brat Bonifacy. On służył jako pomoc w bibliotece przez poprzednie kilka dekad. Chyba nie troska o małego Adama tak bardzo ci ciąży siostro?
Nie była pewna, czy wampir tak dobrze zna się na ludziach, czy może jego wampirze moce pozwalają mu czytać w niej jak w otwartej księdze.
Anna pokręciłą przecząco głową.
- Byłam ciekawa na ile otwarcie chcesz przy nim rozmawiać. - Zakonnica na chwilę zerknęła na młodego zakonnika. - Opowiedziałam ci wcześniej pewną wizję, byłam ciekawa czy może udało ci się przy okazji znaleźć co nieco informacji. Mówiłeś, że potrzebujesz chwili.
- Wybacz, skupiłem się na rytuale egzorcyzmów dla brata Fyodora - wyraźnie posmutniał.
- Rozumiem. - Anna spojrzała w kierunku, z którym naukom oddawał się czerwony brat. - Muszę przyznać, że mój towarzysz zachowuje się po rozmowie z tobą w dosyć specyficzny jak na siebie sposób. - Powróciła spojrzeniem do wampira i uśmiechnęła się. - Może zabrzmi to dziwnie ale jest miły i bardzo mu zależy na ochronie twojej osoby mimo że nigdy bym się tego po nim nie spodziewała.
- Niczym Szaweł, prześladowca Chrześcijan, który doznał objawienia i już jako Paweł nawracał innych na wiarę w Boga. Każdy z Was posiada dar prawdziwej wiary. Dar spotykany rzadko. A jednak widzę go w całej waszej trójce. Tedy nie dziwi mnie, że Pan otworzył mu oczy. Powiedz mi za to dziecko, dlaczego interesuje cię tak bardzo sprawa sprzed lat? - Piotr miał w sobie coś monumentalnego. Niczym przedwieczny posąg.
- Jadąc tu miałam wizję. Rzekę krwi płynącą do Płocka i górę ciał która przy niej się piętrzyła. Potem pojawiła się kolejna, o której już bratu wspominałam. Wierzę, że to co wydarzyło się wtedy ma wpływ na to co dzieje się teraz. - Anna starała się nie opuszczać wzroku. - Do tego na polanie pomiędzy Płockiem, a Mogilnem natrafiliśmy na kamień… był on świadkiem wielkiej bitwy. Czy kojarzysz coś na ten temat?
- Kamień? Menhir cmentarny. To już kilka wieków. Eh - westchnał.
- Najpierw rzeka. I krew. Krew sugeruje wielkie cierpienie, albo być może chodzi o Kadvara. Wąpierza. Co do tamtej sprawy, to nie znaleziono sprawcy, ale sądzę, że był to ktoś… - nagle brat ściszył głos: - Ktoś taki jak ja. Najgorsze są chwile tuż po otrzymaniu przekleństwa. Wtedy do końca się nie kontrolujesz. Zew krwi jest ogromny. Zazwyczaj pierwsze picie kończy się śmiercią ofiary. Najtrudniej, jeżeli nie ma się nauczyciela. Niektóre Rodziny Kadvarów porzucają tych, których przemienią. Żeby zobaczyć jak poradzą sobie z klątwą.
Zakonnik potarł się po brodzie.
- W drugiej wizji widziałaś kogoś uchodzącego za anioła. Tak naprawdę silni magowie potrafią posiąść wiedzę z zakresu lewitacji. Często czerpią z miejsc związanych z poszczególnymi żywiołami. Może Vistula jest takim miejscem? Wracając zaś do menhiru, który niechybnie wyznacza miejsce przeklęte. Jest to pamiątka po bitwie. Wiele wieków temu setnik rzymskiego legionu wybrał się samotnie na podbój tych terenów. Podobno na nasze ziemie dotarło ich ledwie dwudziestu. Tu stoczyli bitwę z lokalnym plemieniem. Przewaga była po stronie Polan. Jednak Decimus rzekł, że nie cofnie się przed niczym. Walczył dwa dni wykorzystując zaawansowaną taktykę, wielkie tarcze i broń z brązu. Lokalni bojownicy dysponowali kijami i kamieniami. I dziesięciokrotną przewagą. Walka przerodziła się w istną hekatombę. Zwłoki na polanie leżały kilka tygodni. Potem przyszła zaraza. Tutejsi kiedyś pamiętali ją jako zemstę Decimusa z zaświatów. Dziś wiemy, że pola bitew nawiedzają choroby, jeżeli trupy za długo leżą. Sto lat później dla upamiętnienia skweru zostawiono tam monolit. Nikt nigdy ich nie pochował. Są związani z miejscem z którego chcą uciec. Część z nich setki mil od ojczystego Rzymu. Część zhańbiona, gdyż poległa mimo takiej przewagi - Piotr zamyślił się na moment i zamilkł.
- Ale nie kojarzy brat by menhir był miejscem kultu jakiegoś bożka? - Anna zamyśliła się skupiając wzrok na biegających po podłodze szczurach. - Czy możliwe by było inne miejsce w lesie? Bo gdyby ludzie tańczyli tutaj… zły miałby do nich łatwy dostęp. Mógłby zmusić ich by zabijali… - Podniosła wzrok z powrotem na brata. - Czy możliwe jest, że jest tu jeszcze jeden pijący krew? Czy możliwe by był magiem? Czy możliwe by tak jak ty panował nad zwierzętami?
- Panował? Nie panuję nad nimi bardziej niż Noe, który prosił je, żeby weszły do jego Arki i schroniły się przed potopem. Ale tak, spora część mego rodzaju nagina słabe umysły swoją wolą. A te tutaj najmniejsze zwierzęta mają umysły łatwe do nagięcia.
Jakby dla podkreślenia relacji jakie zakonnik miał ze swymi pupilami jeden ze szczurów wdrapał się po połach habitu i zaczął wąchać dłonie Piotra. Ten zaś z rękawa habitu wyjął kawałek sera i podsunął zwierzęciu.
- Tak. Nocnych krwiopijców jest sporo. Nie wiem czy nie przetrzebiły ich leśne bestyje, które w siłę rosły tu od wieków. Ale przez te kilka stuleci było ich tu co najmniej kilku. Choć chyba nie będzie zdziwieniem, że raczej omijają klasztor.
Piotr w końcu odłożył szczura i resztę sera pokruszył, a największe kawałki cisnął w kąt.
- Menhir był miejscem kultu zmarłych. Dziady tam odprawiano. Na przestrzeni kilku stuleci też jacyś guślarze czy żercy z pewnością próbowali wykorzystać poległe tam dusze do swoich celów. Zresztą tutejsi wiedzą, że nie należy zostawać na noc na tamtej polanie. Można złapać dusiołka, albo przywlec zarazę. Pozwól może siostro teraz ja zadam pytanie. Skoro chcecie darować mi mój podły los, jak tedy zapatrujecie się na konfrontację z księdzem kanonikiem?
Anna westchnęła. Sytuacja wyglądała źle. Zły zdawał się wciskać w tą okolicę każdym możliwym otworkiem.
- Brat Fyodor ma podobno plan. - Zakonnica posmutniała bo jej myśli szybko dopowiedziały “którym się ze mną nie podzieli" - Ja jeszcze nie wiem jak wytłumaczyć to, że nie planujemy cię zgładzić innym. - Spojrzała w cień, starając się dojrzeć w nim Gerge. - Wolałabym byś ukrył się poza klasztorem z najcenniejszymi woluminami.
- To nie wchodzi w grę. Ta jaskinia jest specyficzna. Minerały w tutejszych skałach zdają się blokować wilgoć. Większość woluminów nie przetrwa transportu. A nawet jeśli jakimś cudem przetrwa, to nie mamy ich gdzie ukryć - powiedział smutnym głosem.
Gerge stał w cieniu. Napięty niczym pantera gotowa do ataku. Czekał na jakikolwiek fałszywy ruch zakonnika. Biblioteka rzeczywiście była wielka. Gdyby załadowali swoje dwa wozy i kolejne dwa z cygańskiego taboru, to być może udałoby im się zabrać połowę ksiąg. Ludzkiego życia nie starczyłoby na przeczytanie ich. Albo i trzech żyć. Dlatego Piotr był równie ważny jak same księgi. Nie wiadomo ile już egzystował w tej przeklętej formie, ale zdawał się przeczytać je wszystkie i wiedzieć gdzie co znaleźć.
- No tak.... - Zakonnica zmartwiła się. Jeśli coś pójdzie nie tak. Stracą bibliotekę. Tamci zabiją Piotra i pewnie także ich jako tych którzy dogadali się z tworem Złego. - Wspominałeś wcześniej, że twój… - Anna zamyśliła się szukając właściwego słowa. - twórca, chciał by oddawano mu cześć równą Panu. Czy możliwe, że to on stoi za tym wszystkim. Na tych ziemiach żywe są dawne kulty. Ja… widziałam kobiety tańczące ku chwale bożka płodności. Skoro ten menhir służy do odprawiania dziadów, możliwe jest by istniało jeszcze inne miejsce?
Na twarzy wampira zaszła wyraźna zmiana. Pojawił się strach. Przed twórcą?
- Był. Za pierwszych Piastów. W okolicy Płocka był płaskowyż, na którym usypano wały i oddawano kult lokalnym bożkom. W Sierpcu był też kiedyś gaj, w którym czczono święte drzewa. Ale to dawne religie i bożki. Ten, który mnie przeklął żerował na naiwności ludzi. Od czterech wieków nie słyszałem o nim. Przepadł, lub zapadł w letarg. - Kończąc mówił coraz szybciej. Strach przechodził w złość? Kątem oka zauważyła, że Gerge się poruszył.
Anna spojrzała zaskoczona na zakonnika.
- Istnieje możliwość by obudził się z tego… letargu, tak? - Spojrzała pytająco na brata Piotra. - Zły zazwyczaj żeruje na ludzkiej naiwności i strachu. Jesteśmy tu bo ktoś bardzo obawia się zgromadzonej tu wiedzy.
- Cóż, ryzyko istnieje. Ale jeżeli tak, to tym bardziej nie mogę opuścić murów klasztoru -
odpowiedział zakonnik.
- A kojarzysz bracie może, jakieś inne miejsce kultu? Podejrzewam, że może znajdować się w lesie… może przy rzece. - Anna odruchowo zaczęła ugniatać materiał habitu. Nagle wizja tańczących kobiet powróciła, wywołując na jej twarzy rumieniec. - Powinniśmy je znaleźć.
- Zanim przyszła tu cywilizacja zachodu, to oddawano cześć bożkom natury. Często nad rzekami. Ofiarę dla takiego bożka spławiano w dół rzeki. Czasami ją też podpalano. W zasadzie każda rzeka była miejscem kultu. Ale to wszystko wyginęło, gdy na słowiańszczyznę sięgnęło oko stolicy piotrowej. Szpitalnicy, Bożogrobcy i Joannici skutecznie pomagali -
powiedział Piotr.
- Dawne kulty są silne, są trochę… jakby zakorzenione w ziemi. - Anna westchnęła, ale po chwili uśmiechnęła się do zakonnika. - Byłam ciekawa czy to może brat wykonał jeden zapis w kronice: “Cedevar?”
- Tak, to ja. Kult zakorzeniony w ziemi nie wystarczy. Moje przekleństwo pokazało mi dość istotną wadę ludzi. Przemianę pokoleń. Wnuki nie robią już tego co dziadkowie. Nie uczą się na błędach pradziadków. Zapominają -
powiedział ze smutkiem.
- Czemu zrobił brat ten zapis? Czemu akurat obok informacji o zgonie tamtej dziewczyny?
- Opis zgadzał się z tym jak oni postępują. Dlatego to dopisałem w kronice. Za sto lat już bym nie pamiętał, a tak zobaczę notatkę - powiedział spokojnie.
- Padlina? - Anna nie spotkała się jeszcze z tym określeniem. - Jacy oni?
- Umarli, którzy miast leżeć w grobach egzystują między ludźmi. Piją krew, żeby trwać. Jak ja. Oni, czyli ci, którzy są za murami tego klasztoru.

Anna westchnęła. Coraz bardziej obawiała się, że w ich kłopoty zamieszane są wampiry. Niestety wychodziło na to, że mimo iż znają jednego za bardzo im nie pomoże. Może gdyby było więcej czasu.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Dotyczy pewnego chłopca, który obecnie powinien być już u zakonników w Płocku. - Zakonnica opisała stan w jakim zastała Mściwoja, oraz wizję którą otrzymała w związku z nim. - Jego stan… coś mi przypomina ale nie jestem w stanie sobie zbyt wiele przypomnieć. Nie kojarzy może brat podobnych objawów?
- Mówisz, że w wizji był szczur, tak? Poczekaj chwilę.
Zakonnik wstał. Minął siedzącego w księgach Fyodora i ruszył dalej w głąb biblioteki. Widocznie coś miał na myśli. Jeśli ktoś miał coś znaleźć w tej bibliotece to tylko Piotr. Co dobitnie pokazywało, że chcac korzystać z pomocy tego zasobu muszą stanąć w obronie jego egzystencji. Z drugiej strony jawnie mówił o piciu krwi. Świat nie był tak czarnobiały jak uczyły siostry zakonne, a rola serca inkwizycji nie miała w sobie niczego łatwego.
Korzystając z jej zamyślenia Gerge podszedł bliżej niej i wyszeptał:
- Naprawdę chcecie go oszczędzić? Kontroluje szczury. Pije krew. To kwestia czasu zanim wypije krew człowieka, a gdy jej zasmakuje, to zniewoli zakonników jako te szczury. Wtedy się nam wymknie.
Anna spojrzała na swego towarzysza odrobinę nieprzytomnym wzrokiem. Jej głowwa niemal pulsowała od natłoku informacji, a niestety umysł nie chciał ich ułożyć w żadną sensowną całość.
- Ja… nie dostrzegam w nim nic złego. Jest tym czym go uczyniono, to prawda. Ale z jakiegoś powodu nie zniewolił do tej pory zakonników, a byłby tu wtedy dużo bezpieczniejszy, czyż nie? - Jej drobne dłonie zacisnęły się na materiale habitu. - Potrzebujemy jego wiedzy tak jak potrzebowali jej nasi poprzednicy. Jednak, jeśli widzisz cokolwiek w jego zachowaniu co teraz cię niepokoi to powiedz. Wiesz, że nigdy nie byłam dobra w… skreślaniu ludzi.
- On nie jest człowiekiem - syknął inkwizytor.
- Wiem. - Anna posmutniała. Prawdą było, że po raz pierwszy miała do czynienia z czymś takim. Istota, która była tworem Złego chciała współpracować. - Ale słyszałeś jak odpowiadał na pytania. Uważasz, że powinniśmy poświęcić tą wiedzę?
Gerge rzucił coś pod nosem po niemiecku i cofnął się nieco. W tym czasie wrócił zakonnik niosąc ze sobą niewielką księge oprawioną w skórę.
- Nie jestem człowiekiem bracie. Masz rację - powiedział do inkwizytora, a Anna już wiedziała, że zmysły tej istoty sa niezwykle czułe. Wszak Gerge szeptał stojąc przy niej, podczas gdy Piotr był gdzieś daleko za półkami.
- To jest pamiętnik pewnego podróżnika. Nazywał się Thalasian. Pochodził z Konstantynopola. Około II wieku wybrał się w podróż na północ. W głąb kraju zwanego dziś Rusią.
Zakonnik położył księgę i otworzył ją bliżej końca. Gdy Anna się nad nią pochyliła zauważyła równe pismo, choć język nie był jej znany.
- Thalasian pisze w niej tak - kontynuował Piotr - Magowie ichni, co by siły swej magii dodać rytuał odprawiali - przerwał wodząc palcem po kartce, jakby pomijając nieznaczące fragmenty - do rytuału wybierali zwierzę domowe czy leśne, nie większe od kota, ale znaczniejsze niż robak… - znów pomijał fragment, przewrócił stronę ukazując ryciny i tajemnicze symbole. Na kolejnej stronie zaczął czytanie od połowy kartki:
- animalistyczny awatar, tak nazywają owe zwierze - wtrącił i kontynuował - poszukuje śpiącego by na jego snach żerować. Zwierz ów sen kradnie, a okradziony traci wolę. Gdy przez trzy kolejne noce sen skradzion zostanie, tedy śniący umiera. Animalistyczny awatar zaś skradzioną wolę niesie do swego pana.
Piotr zamknął księgę, aż wzbił się kurz.
- Dzieci nie mają wiele woli. Dlatego Zły wybiera je często na swe ofiary. Tylko to przychodzi mi do głowy w kwestii śniącego dziecka i szczurów.
Anna zamyśliła się na chwilę.
- Widziałam szczura w szpitalu, a wizja pokazała mi innego w zamtuzie. To byłyby dwa razy gdy okradano go z woli. - Zakonnica zmartwiła się. Jaka była szansa, że chłopiec przeżyje? Co jeśli już był martwy. - Thalasian nie napisał o tym jak to przerwać?
Piotr pokręcił nosem, otworzył księgę i przejrzał powoli pomijane fragmenty. W końcu przekartkował księgę.
- Zwierze samo wybiera cel. Więc mogło wybrać innego chłopca. Hmm. - Zakonnik mruknął, po czym zaczął się zastanawiać.
- W zasadzie każdej nocy rytuał należy odprawiać od początku. Czyli gdy mag uzyska dość mocy, to nie będzie potrzebować więcej skradzionych snów. A to oznacza, że życie tego dziecka pozostaje w rękach Pana.
- Pytanie czy nie jesteśmy w stanie przywrócić mu woli? Czy po jakimś czasie jego stan sam się unormuje? - Anna rozejrzała się po bibliotece, jakby gdzieś pomiędzy woluminami mogła znaleźć odpowiedź. - Nie wiadomo nawet czy nie zaatakuje kolejnej osoby. Toż to może być każdy. - Zakonnica przymknęła powieki. Czuła narastające zmęczenie. To był dzień pełen wizji i dziwnych wydarzeń. Nagle naprawdę zapragnęła przespać się i choć chwilę czuć się bezpieczna.
Piotr wzruszył ramionami.
- Sama wiedza nie daje rozwiązań dziecko. Według wiedzy Thalasiana nie możemy zrobić nic. Ale fakt, że Thalasian nie znał sposobu nie znaczy, że nie ma takiego. Idź, wypocznij. Ja pomogę twemu przyjacielowi z rytuałem. Podobno głos Pana powiedział mu, że egzorcyzm będzie mu potrzebny.
- Dziękuję, że poświęciłeś mi swój czas. - Anna uśmiechnęła się do zakonnika, ale nie ruszyła się z miejsca. Musiała zebrać myśli, a biblioteka jakoś jej w tym pomagała. Do tego… nie była pewna czy powinna zostawiać brata Fyodora sam na sam z wampirem. Spojrzała ponad ramieniem brata Piotra na Gerge szukając w nim jakiejś odpowiedzi.
Gerge podszedł do niej. Przysiadł na ławce.
- Może faktycznie chce nam pomóc? Boi się. Boi się wyjść stąd - inkwizytor potoczył oczami po po sklepieniu wykutej w skale biblioteki.
- Słońce już prawie wzeszło. Za chwilę będzie bezbronny - zakończył.
- Więc skorzystajmy z okazji i omówmy to z naszymi towarzyszami. - Anna oparła się barkiem i bokiem głowy o ramie Gerge. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na przymknięcie oczu. - Ja… myślę, że to nie my jesteśmy dla niego największym zagrożeniem.
- Chodź, nie możesz tutaj zasnąć. Mnisi przygotowali celę dla ciebie.
Anna przytaknęła i wyprostowała się. Tak bardzo miała ochotę być odrobinę samolubna. Zerknęła w stronę, w którą odszedł brat Piotr, a potem na Gerge.
- Zostaniesz ze mną? Chyba… odrobinę się boję.

Bramy Klasztorne.
Dwójka pieszych, trzech konnych i tabor złożony z dwóch wozów dotarli pod bramy klasztoru o wschodzie słońca. W wycięciu bramy pojawiły się czujne oczy jednego z mnichów.
- Czego?
I tak oto Inkwizytorka udająca, że inkwizytorką nie jest i inkwizytorka, która nie jest w stanie powiedzieć, że inkwizytorką jest stanęły przed problemem przejścia przez bramę.

Biblioteka.
Fyodor był wypoczęty. W końcu spał na wozie i wybudził się późnym popołudniem. Miał za sobą pracowitą noc. Poznał rytuał egzorcyzmów i miał z niego skorzystać szybciej niż przypuszczał. Wampir gdzieś zniknął. Jednak wcześniej przygotował opisy rytuałów o jakie został poproszony przez Czerwonego Brata. Mnich sięgnął po notatki. Mógł spróbować nauki kolejnego rytuału. Kanonik przecież jeszcze nie dotarł.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline