Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2018, 12:49   #35
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Ameiko rzeczywiście dotrzymała swojej obietnicy i każdy mógł dostać pokój i to osobny, jeśli tylko chciał. Pewnie i tak nie spodziewała się, że po tym ataku goblinów, będzie miała w najbliższym czasie wielu nowych gości. Tak czy inaczej, Kilyne przeniosła swoje rzeczy, teraz mając dwa łóżka tylko dla siebie. Izambard także mógł się przenieść do czegoś większego. Lugir wynajmował co prawda dom, lecz nocujący u niego wcześniej Kas teraz mógł żyć niemal na własnym - wystarczyło poprosić o klucz. Tu łóżka mieli na pewno wygodniejsze niż to za krótkie należące do krasnoluda.

Poranek nadszedł szybko, zmęczeni i poranieni wykorzystali noc na odzyskanie przynajmniej części swoich sił. Do głównej sali Rdzawego Smoka wabiły zapachy śniadania i krzątająca się obsługa. Miała sporo pracy, bowiem ci goście, którzy zdecydowali się nie panikować, tego dnia i tak zamierzali jak najwcześniej opuścić Sandpoint. Pozostawało niewielu. Oprócz nich samych najwyraźniej na przykład Aldern Foxglove, machający zapraszająco i wskazujący na obfite śniadanie na swoim stole.

Kilyne, pomimo bolącej nogi, rano wstała wypoczęta. Wygodne łóżko, własny pokój, cisza i spokój; wszystko to działało na nią bardzo kojąco. Postanowiła, że dzień ten spędzi na zwiedzaniu i poznawaniu okolicy i jej mieszkańców. Wybrała więc lekki strój z czarnego, luźnego materiału. Spodnie i wiązana w pasie tunika zostały wykonane w ten sposób, aby zupełnie nie krępować ruchów. Kiedy się poruszała, z jednej strony przyklejały się do ciała, z drugiej poruszały swobodnie. Tym razem wzięła ze sobą też skórzaną kurtkę i krótki miecz. Wątpiła, że gobliny wrócą… ale losu lepiej było nie kusić.
We wspólnej izbie nie dało się nie zauważyć Alderna. Czarnowłosa uśmiechnęła się do niego i nie widząc nic złego w towarzystwie, dołączyła do niego przy stole.
- Dzień dobry. Czujesz się już lepiej? - zapytała, nakładając sobie na talerz co tam tylko miała w zasięgu. Przypomniała sobie właśnie, że nie zjadła zbyt wiele na kolację poprzedniego dnia.

Kas wręcz przeciwnie, ale nie przeszkodziło mu to utworzyć na swym talerzu sporej górki jedzenia. To co się dało załadował do sakwy. Shoanti musiał wstać wcześniej, bo wszedł do izby z dworu. Po chwili wahania dosiadł się do Kilyne i Foxglove’a. Pachniał trochę końmi (widocznie doglądał swojej klaczy w stajni) a trochę solą. Włosy i koszulę miał mokre.
- Woda w morzu jest słona - powiedział zamiast powitania, tonem jakby dokonał odkrycia. Bo dla niego zapewne było to odkrycie. Najwyraźniej był się kąpać.
Barbarzyńca nocował w gospodzie z tego samego powodu, dla którego robił większość rzeczy - bo mógł. Oraz z ciekawości.
- A te łóżka tu są zbyt miękkie, to jakby spać na sypkim piasku - podjął już z pełnymi ustami. - Zjem tylko i wyruszam z Lugirem.

- Ha, po morskiej kąpieli lepiej opłukać się słodką wodą. Inaczej sól zasycha i zwłaszcza na włosach robi się nieprzyjemna - poradził Aldern, podsuwając i barbarzyńcy swoje śniadanie. On już najwyraźniej się nasycił. Uśmiechnął się do Kilyne, co chwilę na nią zerkając już od samego powitania. Wyciągnął też na stół sakiewkę.
- Miałem nadzieję, że uda mi się złapać was wszystkich razem, ale skoro zaraz wyruszacie… - wzruszył ramionami. - To nagroda za uratowanie mi życia - podsunął sakiewkę bliżej czarnowłosej. - Wieczorem każdego też zapraszam na wieczerzę. Zostanę jeszcze kilka dni w Sandpoint, tutejsze lasy ponoć obfitują w zwierzynę. Może chcielibyście udać się ze mną na polowanie na dzika? Słyszałem, że trafiają się bardzo dorodne okazy w tej okolicy.

Tupanie na schodach wskazywało na rychłe przybycie kolejnej osoby do karczemnej sali. Był to Izambard. Dopiero niedawno opuścił swój pokój, ponieważ potrzebował trochę czasu ciszy. Ten codzienny rytuał medytacyjny zawsze przeprowadzał natychmiast po przebudzeniu, czego nauczył go jego mistrz. Mówił bowiem, że zdolności zapamiętywania człowieka zawsze są najlepsze do godziny po wyjściu ze snu, czemu nie dało się zaprzeczyć.
- Dzień dobry! - powiedział z uśmiechem, skinąwszy głową na powitanie - Pozwólcie, że się dosiądę.
- Kra! I ja też! - kraknął Mesmir będący na ramieniu swojego mistrza.
Jak powiedzieli, tak również zrobili. Czarodziej nabrał sobie niewielką porcję jedzenia, uwzględniając również potrzeby chowańca, i zabrali się w milczeniu do jedzenia. Wygląda na to, że nikt z nich nie usłyszał wcześniejszej części rozmowy.

- Oh, ależ nie trzeba było - Kilyne obdarzyła Alderna cudownym uśmiechem. Dziwnym trafem sakiewka zniknęła ze stołu błyskawicznie. - Cześć przystojniacy - przywitała jak gdyby nic Kasa i Izambarda i ich również obdarzając uśmiechami. Dzień zaczynał się bardzo dobrze!

- Polowanie brzmi ciekawie - wróciła do rozmowy ze szlachciem. - Niestety nie znam się ani na polowaniu, ani na lasach ani nawet na jeździe konnej - wyliczyła i roześmiała się. - Marna byłaby ze mnie kompanionka do takiej wyprawy.

- Ja zaś chętnie, lecz dziś wyprawiamy się szukać kompana druida - rzekł Kas, w przerwie między wpychaniem w siebie kolejnych potraw. - A wdzięczność się ceni. Ekhm. Przekażę Lugirowi jego część - spojrzał znacząco na Kilyne, oczekując że sakiewka wróci na stół.

- Podzielę równo - czarnowłosa odpowiedziała mu od razu z uśmiechem. - Nie wypada przy stole. On będzie świadkiem - pokazała na Izambarda.

- To nic nie szkodzi - uśmiech wcale nie zniknął z twarzy Foxglove'a. - Dzisiaj mógłbym podszkolić cię w jeździe konnej - zaproponował Kilyne. - A jutro wybralibyśmy się wszyscy na polowanie. Też oczywiście jesteś zaproszony - zwrócił się do Izambarda, który pierwszego zaproszenia nie słyszał.

- Me umiejętności łowieckie są raczej mizerne, panie Foxglove, a stawiam swe kroki jak rasowy gigant kiedy trzeba poruszać się cicho. Tak mi powiedział pewien krasnolud, z którym miałem okazję kiedyś przebywać - uśmiechnął się promiennie na samo wspomnienie - Proszę o wybaczenie, że nie skorzystam z zaproszenia, ale jestem nim zaszczycony.

- Ha, ale polowanie na dzika nie ma nic wspólnego ze skradaniem się! - roześmiał się Aldern. - Zwierzynę się nastraszy i wywabi...
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline