Bohaterowie też mieli prawo być zmęczeni.
Szczególnie ci bohaterowie, którzy pokonali hordę kultystów, trzygłowego psa i parę demonów na dodatek.
Nie da się ukryć - mieszkańcy robili co mogli, by zrewanżować się przysługę, ale - z drugiej strony - na skutek owej przysługi ponieśli pewne straty. Nie wypadało tylko i wyłącznie czekać na wieści i korzystać z gościnności - jeść, pić i spać.
Randulf cieślą ni stolarzem nie był, ale w miarę swych sił i skromnych możliwości pomagał przy odnawianiu domów. Nie da się ukryć - pomoc przy odbudowie domów była męcząca, nie na tyle jednak, by Randulfowi nie starczyło sił na korzystanie z uroków łoża. Brigit była ładna i chętna, a Randulf starał się wykorzystać każdą okazję - zanim ruszy dalej.
Miał tylko nadzieję, że dziewczyna szybko się pocieszy po jego wyjeździe i znajdzie sobie kogoś solidnego, a nie włóczęgę, który nie potrafi nigdzie zagrzać na dłużej miejsca.
* * *
Wieczorem pierwszego dnia, gdy zostali na moment sami, Randulf podsunął Oswaldowi znalezioną kartkę.