Sierżant przeklną pod nosem gdy do jego izby wszedł poddenerwowany Kadet.
- Co jest? Już zrobiliście listę?- Zwrócił się do chłopaka. Ten pokiwał przecząco głową i salutując stukając obcasami zaczął mówić.
- Nie Panie Sierżancie. Lista w trakcie prac. Przyszedłem zameldować, że pod bramą są posłańcy z wrogiej armii i chcą z Dowódcą Obrony Gustawem von Grunnenbergiem rozmawiać.- Zameldował.
- Z imienia mnie wymienili?- Zdziwił się Baron. Czyżby jednak szpiegów mieli w mieście? No okaże się podczas rozmów jak przedstawią naszą kondycję w mieście.
- Poślij kogoś do Komendanta niech też się szykuje. Chcę razem z nim wyjść na rozmowy.- Rozkazał a gdy młodzik już odwracał sie do wyjścia dodał.
- Później szybko kończ listę bo khazadzi czekają.- Rozkazał i ponownie zaczął się ubierać.
Mundur, który zakładał był tym w którym był na kolacji z Khazadem. Wiec nowy. Jedynie plama krwi na ramieniu i bandaż kiepsko wyglądały. Baron zamierzał do tego zabrać płaszcz, który przewiesi zasłaniając ranę. Wcześniej ochlapał się zimną wodą by się rozbudzić i nie wyglądać jak siedem nieszczęść.
***
- Panie Komendancie. Czy Pan także na rozmowy z poselstwem się wybierze?- Zapytał gdy stanął przed Komendantem w drodze do bramy.
Gustaw był zmęczony i musiał przyznać, że chyba szef garnizonu miał rację, że wszystkim nie uda mu się zająć.
Dowódca Obrony Miasta czyli Gustaw kazał otworzyć małe drzwiczki w bramie. Wcześniej rozkazał by Bert ze swoimi kusznikami obsadził bramę by osłaniać ewentualnie próby wzięcia do niewoli ludzi z Gustawem wychodzących na rozmowy.