Tajga też wolałaby dotrzeć już do cywilizacji, ale w przeciwieństwie do kapłanki nie miała zamiaru wrzaskiem ogłaszać swoich pragnień. I tak to nic nie da, a przeczekanie skwaru wydawało się rozsądnym posunięciem. Palenie ogniska w tym upale już mniej, toteż nie miała zamiaru męczyć się z żółwiem. Gorąca zupa, brrr!
Weszła za to do morza by choć częściowo się ochłodzić. I tak była już cała w soli, więc kolejna kąpiel nie robiła różnicy. Turban z bluzki, jaki zrobiła sobie wcześniej niewiele dawał i zaczęła ją już ćmić głowa.
- Chcesz stać nad ogniem w ten skwar? - skrzywiła się w stronę Jasmal, szurając stopami po piachu. Wzięła jakąś deskę i zaczęła grzebać wokół łodzi. Nie miała wielkiej nadziei na znalezienie czegoś przydatnego, ale kto wie? Morze ponoć wyrzucało na brzeg różne dziwne rzeczy. No i pozazdrościła półorkowi jego znaleziska.