Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2018, 21:04   #4
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Skończyło się. Całe to bagno z ukrywającymi się, zdawać by się mogło, że pod każdym kamieniem, kultystami w końcu się zakończyło. Raczej krwawo i wybuchowo, co odcisnęło niemałe piętno na wieśniakach. Z drugiej strony osada wyraźnie się ożywiła i nie chodziło tu tylko o ilość pracy niczym w ulu. Mieszkańcy wyraźnie odżyli i z nadzieją budowali (również dosłownie) swoją przyszłość.


Oswald w końcu miał chwilę żeby w spokoju usiąść i przez chwile rozkoszować się słodkim nieróbstwem. Jednak tylko przez chwile, po której zabrał się za czyszczenie i ostrzenie broni. Kiedy w końcu uznał że jego najstarszy towarzysz jest wyostrzony i naoliwiony, poświęcił też sporo czasu starej zdobycznej kolczudze. Może i wydawała się mocna, ale brunatny nalot na całej jej powierzchni dobitnie wskazywał na warunki w których była składowana. Przynajmniej ktoś ją kiedyś naoliwił, bo w przeciwnym wypadku porwałaby się przy mocniejszym szarpnięciu.

Cała ta robota, pomimo konieczności jej wykonania, była pretekstem żeby nie myśleć o tym, co w nim siedzi. Tej drugiej części jego istoty, która chciała walczyć, dominować... Stop! Zatrzymał niebezpiecznie rozpędzające się myśli.

Szybko znalazł sobie kolejne zajecie. Znacznie bardziej zajmujące. Pomimo tego, że rzemieślnik był z niego żaden, świetnie nadawał się do dźwigania drewna i pomocy przy najcięższych pracach. Fizyczne wyczerpanie na koniec dnia zdawało się pomagać i stopniowo uspokajać żądze wyzwolone przez niedawne potyczki i niemal mdlący zapach świeżej krwi towarzyszący walce.
Kolejne godziny były znacznie łatwiejsze, jednak jedyną osobą z wioski z którą wdawał się w dłuższe rozmowy był grabarz, który łaził za nim i wypytywał go o wszystko. Początkowo starzec nie chciał wierzyć że codzienne życie na szlaku składało się z zupełnie zwyczajnego znoju, martwienia się o posiłek, czasem zadowalając się łykiem wody i po prostu włóczeniem się bez konkretniejszego celu. Na szczęście w końcu odpuścił i wrócił do swojej roboty.


***


Gdy w końcu wieczór wygnał ludzi do łóżek, Oswald wziął podaną przez Randulfa kartę i zerknął na nią, unosząc pytająco brew. - Karta. I to w nie najlepszym stanie do tego. Stwierdził, zerkając na kompana. - Mam ci list napisać, czy co? Pozwolił jej opaść spokojnie na stół przy którym siedział. W tej sekundzie coś rzuciło mu się w oczy. Jakiś cień na powierzchni papieru, rzucany przez świece zatknięte na prostym świeczniku.

Oswald delikatnie przesunął palcami po powierzchni papieru, dokładnie przyglądając się nierównościom. -Hmm... i dlatego właśnie podczas nauk wbijają ci do głowy, żeby nie ryć w pergaminie, jak świnia w błocie bo się jeszcze dziure zrobi. No jak to wygląda? Spojrzał na Randulfa rozkładając ręce. - Przynajmniej można będzie odczytać co tak usilnie ktoś tam wyskrobał. Gdzie znalazłeś? Myślisz że to coś istotnego?

Po chwili wydobył z tobołów swoje przybory do pisania, a z nich cienki, ołowiany rysik i przystąpił do sumiennego odkrywania wiadomości, delikatnie rysując bokiem ołowianej laseczki po powierzchni papieru.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline